Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź się buduje z rozmachem. Mogłaby też z głową [GALERIA ŁÓDZKICH INWESTYCJI]

Piotr Brzózka
Trasa W-Z to takie ukochane dziecko, którym nikt nie ma szczególnej ochoty się chwalić. To wydanych 750 milionów złotych i 2 lata komunikacyjnej gehenny, przy efekcie końcowym, który może budzić uzasadnione wątpliwości. To tramwaj, który miał przyspieszyć o ułamki sekund, a czy w ogóle przyspieszy, to jeszcze się okaże, bo choć trasę oddano, to wciąż słyszymy o nieskończonej operacji na żywym organizmie. To złość pasażerów i motorniczych. To rozczarowane twarze kierowców, każdorazowo zbywanych argumentem, że nie powinni się niczego spodziewać, wszak to projekt tramwajowy. Jak można było się domyślić, na górnej jezdni W-Z panuje ścisk, za to centralny rów, zwany tunelem, jest słabo uczęszczany, bo ze względu na skromną ofertę wjazdów i zjazdów służy głównie do przelotu z Retkini na Widzew. Przyjęte rozwiązania sprawiły, że trasa słabo obsługuje centrum. Tu nie można skręcić, tam nie można wjechać, tam zjechać... Nawet jeśli celem ukrytym jest przepędzenie aut ze śródmieścia, to efektem osiągniętym jest zwiększony ruch na sąsiednich ulicach - które w odróżnieniu od al. Mickiewicza są zamieszkane. A już świadome odsyłanie kierowców z wuzetki na ul. Żwirki, co zdarzyło się szefowi ZDiT, to rzecz karygodna. Mówiono nieraz, że szpetny rów przestrzennie  rozetnie miasto. Otóż wydaje się, że problem mniej jest natury estetycznej, a bardziej komunikacyjnej. PB
Trasa W-Z to takie ukochane dziecko, którym nikt nie ma szczególnej ochoty się chwalić. To wydanych 750 milionów złotych i 2 lata komunikacyjnej gehenny, przy efekcie końcowym, który może budzić uzasadnione wątpliwości. To tramwaj, który miał przyspieszyć o ułamki sekund, a czy w ogóle przyspieszy, to jeszcze się okaże, bo choć trasę oddano, to wciąż słyszymy o nieskończonej operacji na żywym organizmie. To złość pasażerów i motorniczych. To rozczarowane twarze kierowców, każdorazowo zbywanych argumentem, że nie powinni się niczego spodziewać, wszak to projekt tramwajowy. Jak można było się domyślić, na górnej jezdni W-Z panuje ścisk, za to centralny rów, zwany tunelem, jest słabo uczęszczany, bo ze względu na skromną ofertę wjazdów i zjazdów służy głównie do przelotu z Retkini na Widzew. Przyjęte rozwiązania sprawiły, że trasa słabo obsługuje centrum. Tu nie można skręcić, tam nie można wjechać, tam zjechać... Nawet jeśli celem ukrytym jest przepędzenie aut ze śródmieścia, to efektem osiągniętym jest zwiększony ruch na sąsiednich ulicach - które w odróżnieniu od al. Mickiewicza są zamieszkane. A już świadome odsyłanie kierowców z wuzetki na ul. Żwirki, co zdarzyło się szefowi ZDiT, to rzecz karygodna. Mówiono nieraz, że szpetny rów przestrzennie rozetnie miasto. Otóż wydaje się, że problem mniej jest natury estetycznej, a bardziej komunikacyjnej. PB Grzegorz Gałasiński
Wyliczamy 10 inwestycji, które mogłyby lepiej służyć mieszkańcom, gdyby robione były z większą wyobraźnią i w większym stopniu uwzględniały interesy i potrzeby łodzian.

O więcej empatii zaapelowała do dyrektora Zarządu Dróg i Transportu jego przełożona, prezydent Łodzi Hanna Zda-nowska. Grzegorz Nita faktycznie brakami w tej materii kilka razy w ostatnich dniach błysnął, a miał ku temu sposobność, jako że to on firmuje finalny efekt ostatniej wielkiej inwestycji ZDiT, jaką była przebudowa trasy W-Z.

Liczba zastrzeżeń, sygnalizowanych przez łodzian - kierowców samochodów, pasażerów komunikacji zbiorowej, a nawet motorniczych - każdemu dałaby do myślenia. Lecz dyrektor Nita pozostaje niewzruszony, mając na podorędziu gotowe formułki odmowne. W najgorszym razie może powiedzieć: „To, że kierowcy nie rozumieją, to ja na to nic nie poradzę”.

Tylko, czy to jeszcze może dziwić? Urzędnicy po dzień dzisiejszy forsują tezę, że to łodzianie zdecydowali o budowie W-Z w takim, a nie innym kształcie, gdyż w konsultacjach społecznych za zwycięskim wariantem opowiedziała się imponująca liczba 640 osób...

Niestety, w rzeczywistości można odnieść wrażenie, że trasę W-Z zaplanowano po cichu, a gdy inwestycja zyskała należyty rozgłos, było już „po balu” - krok po kroku przeforsowano i zrealizowano wszystkie rozwiązania budzące szeroki sprzeciw, na czele z tunelem, który nie jest tunelem. Zastanawiać może tylko skąd ten upór, bo przecież chyba nie z siły przekonywania członków IPT (łódzkiej inicjatywy na rzecz przyjaznego transportu), której przypisuje się autorstwo pomysłu budowy dworca tramwajowego. Zresztą symptomatyczne jest odpychanie od siebie autorstwa W-Z - pamiętamy, jak prezydent Zdanowska usiłowała „splendorem” podzielić się z Dariuszem Jońskim. I symboliczny był umiar w świętowaniu z okazji oddania W-Z. Jakby wszyscy czuli (większość mówi to nawet wprost, tylko że prywatnie), że coś jest nie tak. No, ale Łódź się buduje i w tym budowaniu jej siła. A co mają z tego mieszkańcy?

Właściwie to pytanie można zadać nie pierwszy raz. Tylko na kilka sztandarowych inwestycji w Łodzi wydano w ciągu ostatniej dekady 4 miliardy złotych, licząc pieniądze miejskie, unijne i „centralne”. To mniej więcej połowa tego, co niektórzy szacują jako koszt nadania blasku całemu Śródmieściu. A czy ktoś ma wrażenie, że miasto błyszczy po wydaniu kilku miliardów? To pytanie retoryczne. Łódź buduje monumentalnie, lecz nie zawsze dla ludzi. Łódź nie buduje mieszkań socjalnych, a o pieniądze na pierwsze w mieście hospicjum trzeba było walczyć w ramach budżetu obywatelskiego (były to naprawdę grosze w skali wydatków miasta). W Łodzi nie widać wielkiego zainteresowania, by sięgnąć po leżące na stole pieniądze na dofinansowanie wymiany pieców węglowych. W Łodzi nie znajduje się formuły prawnej, by pomóc mieszkańcom sfinansować przyłącza do kanalizacji. Wbrew pozorom, nie chodzi tu o rozbudowany „socjal”, tylko zrozumienie, jakim obciążeniem dla miasta jest brak lokali zastępczych czy dym z kominów, oblepiający fasady odnowionych kamienic. Wydaje się, że te wszystkie nieatrakcyjne wyborczo sprawy w większym stopniu przyczyniłyby się do poprawy jakości życia w mieście, niż skrócenie drogi przesiadki z jednego do drugiego tramwaju.

Wydarzenia tygodnia w Łodzi i w regionie [2-8 listopada 2015 r.]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki