Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź specjalną strefą demograficzną?

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Łódź była drugim punktem na trasie objazdu Rządowej Rady Ludnościowej. To nie przypadek. Rada odwiedza w pierwszej kolejności regiony szczególnie dotknięte kryzysem demograficznym, a jej raport ma trafić do Rady Ministrów.

Jest źle i będzie jeszcze gorzej. Tak lapidarnie można streścić diagnozę oraz prognozę sytuacji demograficznej dla województwa łódzkiego i jego stolicy w perspektywie minionych dwóch dekad, a także nadchodzących 35 lat. Najtrafniej i najzwięźlej zarazem, ujął to wojewoda Zbigniew Rau, mówiąc: wyludniamy się, a w dodatku starzejemy...

Słowa te padły w czasie konferencji zorganizowanej w Łodzi przez Rządową Radę Ludnościową, której przedstawiciele zaczęli objazd po Polsce, w szczególności po regionach w szczególny sposób dotkniętych demograficznym kryzysem. Łódź była drugim punktem tego tournee. Wnioski oraz rekomendacje wywiedzione z cyklu konferencji mają zostać przekazane Radzie Ministrów. Na to jednak przyjdzie poczekać, póki co możemy się pochylić nad danymi zaprezentowanymi w czasie spotkania przez Urząd Statystyczny w Łodzi.

Pierwsza część rozważań dotyczyła historii najnowszej, czyli ostatnich 20 lat, przy czym należy pamiętać, że z województwem w łódzkim w obecnym kształcie mamy do czynienia od 1999 roku. Liczby dotyczące lat sprzed reformy administracyjnej (1995-98), są zagregowanymi danymi z gmin, które później weszły w skład „dużego” woj. łódzkiego, a które wcześniej były rozsiane po kilku innych województwach.

W 1995 roku na całym tym obszarze żyło 2 mln 687 tys. osób. W ciągu zaledwie 20 lat liczba ta skurczyła się o 194 tysiące (czyli o 7,2 procent) i dziś wynosi 2 mln 493 tysiące. To oznacza, że wyludnialiśmy się w średnim w tempie 9,8 tysięcy osób. W głównej mierze województwo zostało obciążone przez jego stolicę. Sama Łódź traciła bowiem średnio 5,8 tysiąca osób rocznie! W 1995 roku miasto miało 823 tysiące mieszkańców, 20 lat później już tylko 701 tysięcy, czyli aż 14 procent mniej. To pokazuje, że tempo wyludniania było dwa razy szybsze, niż średnia dla całego województwa. Wskutek tych procesów, udział mieszkańców Łodzi w ogólnej populacji regionu zmalał z 30,6 do 28,1 procent.

Są dwie przyczyny tego stanu rzeczy. Główną pozostaje ujemny przyrost naturalny. W 1995 roku w całym regionie urodziło się 27,3 tysiąca dzieci, a zmarło 33,8 tysięcy osób, co dało bilans na poziomie minus 6,5 tysiąca. 20 lat później było nieco mniej zgonów (31,1 tysięcy), ale też znacznie mniej urodzin (22,1 tys.), roczny ubytek z tego powodu wyniósł aż 9 tysięcy osób. Wielkość tego salda falowała na przestrzeni lat (choć zawsze było ono mocno ujemne), niestety między 2014 a 2015 rokiem zanotowano wzrost liczby zgonów i spadek urodzin.

Drugim powodem wyludniania Łódzkiego są migracje, aczkolwiek waga tego zjawiska nie jest tak duża, jak się obiegowo uważa. W ciągu 20 lat niewiele się zmieniło jeśli chodzi o bilans - w 1995 roku wynosił on minus 1,6 tys. osób, obecnie - minus 1,7 tys. osób. Bardziej szczegółowe dane pokazują jednak, że generalnie spadła mobilność. W 1995 r. napływ nowych mieszkańców wynosił 35 tys. a odpływ - 36,5 tys., 20 lat później było to odpowiednio 27,2 oraz 28,9 tysiąca osób.

Sumując dane dotyczące przyrostu naturalnego i migracji widzimy, że w 1995 r. region stracił 8,1 tys. osób, w 2015 - 10,7 tysiąca. Problem więc pogłębia się.

Łódź wymiera szybciej niż wieś

Niezwykle interesujące są dane pokazujące, że proces wyludniania zupełnie inaczej wygląda w miastach (tu kluczowa jest rola Łodzi), a inaczej na wsi. O ile krzywa dla miast jest stale i równomiernie opadająca, o tyle wykres dla wsi opadał ostro (mocniej nawet, niż w miastach) tylko do 1998 roku. Potem jednak sytuacja się ustabilizowała, a od 2006 r. mieszkańców wsi wręcz przybywa, co można wiązać zarówno z procesami naturalnymi, jak i zaczynającą się wtedy na szerszą skalę migracją mieszkańców miast do gmin ościennych (właśnie w 2006 r. ceny mieszkań w Polsce, w tym w Łodzi, zaczęły rosnąć tak gwałtownie, że bardziej opłacalne stawało się wybudowanie domu na wsi). Skutkiem tego - co może być dla wielu zaskakujące - od 1995 roku w woj. łódzkim spadł odsetek ludności miejskiej (z 64,9 do 63,1 proc.). Co więcej, jest to dopiero początek tego procesu, o czym więcej za chwilę.

W szybszym tempie spadała populacja mężczyzn niż kobiet. W 1995 roku panowie stanowili 47,9 proc. mieszkańców regionu, obecnie - 47,6 proc. Ze 109 do 110 wzrósł w województwie tzw. współczynnik feminizacji (liczba kobiet przypadających na 100 mężczyzn). Są to dane gorsze niż średnia ogólnopolska (obecnie - 107), ale prawdziwy dramat kryje się w danych dotyczących samej Łodzi, gdzie wskaźnik ten wzrósł ze 118 do aż 120. Nie wynika to oczywiście z liczby rodzących się chłopców i dziewczynek, ale jest wynikiem znacznie krótszego życia panów. Dlatego im wyższa kategoria wiekowa, tym wyższy wskaźnik feminizacji, co w praktyce oznacza - jak to kiedyś ujęliśmy - dramat wieloletniego życia we wdowieństwie dla dziesiątek tysięcy łodzianek.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...

Mimo że od lat słyszymy o starzeniu się społeczeństwa, paradoksalnie w ciągu 20 lat wzrosła w woj. łódzkim liczba osób w tzw. wieku produkcyjnym (w terminologii GUS - dla mężczyzn 18-64 lata, dla kobiet - 18-59 lat). Czy to znaczy, że problem starzenia był przejaskrawiony? Niestety nie, diabeł tkwi w szczegółach, a najistotniejszym z owych szczegółów jest fakt, że grupa osób w wieku produkcyjnym statystycznie się zestarzała. Coraz więcej w niej osób, które można zaliczyć do podgrupy „niemobilnych”, a więc po 45 roku życia. A to może zwiastować problemy, które czekają nas za lat kilka. Które zresztą już widać. W ciągu 20 lat odsetek osób w wieku poprodukcyjnym wzrósł z 16,4 do 21,8 procent. Spadł jednocześnie procent mieszkańców w wieku przedprodukcyjnym, czyli dzieci i młodzieży do 18 roku życia (z 24,8 do 16,8 procent).

Niestety, będzie to mieć żywotne konsekwencje - te zawarte zostały w prognozie dla województwa i Łodzi do roku 2050. Bardzo pesymistycznej prognozie. Końca demograficznej zapaści bowiem nie widać, za co w głównej mierze będą odpowiadać naturalne procesy demograficzne, a więc niska dzietność coraz mniejszej liczby kobiet w wieku rozrodczym - procesu tego nie będzie której w stanie skompensować rosnąca długość naszego życia. A oba te czynniki w zbiciu ze sobą będą pogłębiać proces starzenia społeczności.

Mniej niż pół miliona

Wg GUS, do 2050 roku liczba mieszkańców woj. łódzkiego spadnie o 494 tysiące osób (czyli o 19 proc.), z obecnych prawie 2,5 mln do 1 mln 999 tysięcy. Średnio mamy tracić ok. 7,2 tys. osób. Oczywiście, najbardziej dramatyczne prognozy formułowane są w stosunku do samej Łodzi, która ma w ciągu 35 lat stracić 216 tys. mieszkańców (aż 30 procent!). Wyludniając się w tempie 6,2 tys. osób rocznie, w 2035 roku stolica regionu będzie liczyć zaledwie 484 tysiące osób. Maleć będzie tym samym znaczenie miasta w stosunku do całego regionu - populacja miasta stanowić będzie już tylko 24,3 procent populacji regionu (dziś ponad 28 proc.).

W 2050 roku w naszym regionie ma się urodzić zaledwie 14,1 tysiąca dzieci, a więc o 8 tysięcy mniej, niż dziś. Liczba zgonów przekroczy 28 tysięcy (czyli tylko 3 tys. mniej, niż dziś). Saldo spadnie więc do minus 13,7 tysiąca osób rocznie!

Do tego należy doliczyć saldo migracji, które, jak się prognozuje, niezmiennie pozostanie ujemne - w 2050 roku na poziomie minus 1,3 tysiąca. Łącznie więc za 35 lat region będzie tracić aż 15 tysięcy osób w ciągu jednego zaledwie roku.

W związku z wybijająca się (oczywiście w sensie negatywnym) rolą Łodzi, dramatycznie szybciej pogarszać się będą wskaźniki dla miast, niż dla wsi. Skutek może być tylko jeden. Odsetek ludności miejskiej spadnie z obecnych 63,1 procent do zaledwie 56,3 proc. Choć więc mogło się to jeszcze niedawno wydawać niemożliwie, zmierzamy w stronę tego, że co drugi mieszkaniec regionu będzie żył na wsi. To tylko pokazuje skalę deprecjacji Łodzi, jako ośrodka metropolitalnego z ambicjami.

Dramatycznie wygląda prognoza dotycząca starzenia się owej kurczącej się populacji. Odsetek osób w wieku produkcyjnym spadnie z 61,4 do 55,3 proc, co więcej - grupa ta będzie się kurczyć od niewłaściwej strony. To znaczy spadnie udział najmłodszych (z 16,8 do 14 procent), gwałtownie wzrośnie najstarszych - z 21,8 do 30,8 procent. To skazuje region na określone problemy, takie jak: koszty i logistyka opieki nad starzejącą się społecznością, coraz mniejsza liczba osób pracujących mających „na utrzymaniu” niepracujących (wzrost tzw. obciążenia demograficznego z 62,9 do 80), coraz mniejsza liczba osób do utrzymania infrastruktury, coraz mniejszą liczba potencjalnych młodych matek.

Właściwie ze wszystkich prognoz optymizmem może napawać tylko to, że będzie się wyrównywać wiek życia mężczyzn i kobiet, dzięki czemu poprawią się wskaźniki feminizacji - w województwie będzie to spadek ze 110 do 107, w Łodzi - ze 120 do 114. Mężczyźni mają stanowić 48,4 proc. łącznej populacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki