Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: surowe kary dla trzech młodych morderców

Wiesław Pierzchała
archiwum
Chcieli zobaczyć, jak umiera człowiek, więc wbili mu nóż w gardło. Zobaczyli krew, ale poczuli niedosyt. Postanowili więc przekonać się, jak umiera duszony człowiek - położyli mu belkę na gardle i skakali po niej.

- Tak nie postępują nawet zwierzęta - zauważyła prokurator Agata Góralska. A sędzia Marek Chmiela z łódzkiego Sądu Okręgowego podkreślił: - Przerażające jest to, że tych potwornych zbrodni, bez motywu, dokonali młodzi ludzie.

19-letni Bartosz C. i jego rówieśnik Krzysztof L. zostali skazani na dożywocie, zaś 17-letni Mariusz K. za udział w jednej zbrodni - na 25 lat więzienia. Dwaj pierwsi będą mogli ubiegać się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 35 latach. Wyrok nie jest prawomocny.

Bożena Świątek, matka 16-letniego Jacka, płakała, gdy sędzia opisywał potworne obrażenia, jakie odniósł jej syn.

- Ci oprawcy zasłużyli na taką karę - uważa kobieta. - Wprawdzie przepraszali, ale ja nie wierzę w szczerość ich słów. Setki razy zadaję sobie pytanie, co ich opętało, że zabili Jacka...

W sądzie chwilami uśmiechali się ironicznie. W ich skruchę nikt nie uwierzył

Bożena Muszyńska, matka 33-letniego Krzysztofa S., wystąpiła w procesie jako oskarżyciel posiłkowy. Także ona jest zadowolona z surowych kar. - Uważam, że w takiej sytuacji powinna być kara śmierci - powiedziała Muszyńska. - Syn mieszkał na czwartym piętrze kamienicy przy ul. Więckowskiego. Jeden z zabójców, Krzysztof, był sąsiadem. Znałam go z widzenia. Syn pracował dorywczo w piekarni, miał problemy z alkoholem. Próbował się leczyć z nałogu. Zostawił żonę i czworo dzieci w wieku od 6 do 14 lat.

Sąd nie miał wątpliwości co do winy oskarżonych. Podkreślił, że sprawcy działali okrutnie i z premedytacją.

Na pomysł zabijania wpadli Bartosz i Krzysztof. Nocą z 29 na 30 października 2008 roku postanowili odebrać komuś życie, aby w ten sposób uczcić osiemnaste urodziny jednego z nich. Padło na Krzysztofa S. - Uznali, że 33-latek jest bezrobotny, nadużywa alkoholu i ma problemy z utrzymaniem, więc postanowili skrócić mu cierpienia - mówił sędzia Marek Chmiela. - Poszli do jego mieszkania i gdy gospodarz położył się spać, wbili mu nóż w szyję. Potem patrzyli, jak się wykrwawia. Wreszcie każdy jeszcze raz ugodził 33-latka nożem w brzuch.

Zabójcy zostawili ciało w mieszkaniu. Wkrótce postanowili zabić 16-letniego kolegę. Nocą z 10 grudnia 2008 r. w mieszkaniu skatowali 16-letniego Jacka bili go belką po głowie, w końcu udusili belką i sprężynami. - Mieli dylemat, co zrobić ze zwłokami: schować na dachu czy pokroić na kawałki - mówił sędzia Chmiela. - W końcu zawieźli do parku na Zdrowiu i ukryli.

Na procesie wszyscy chwilami uśmiechali się ironicznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki