Próby wirusologiczne wykryły u niego wirusa grypy typu A/H1N1. Dzisiejsza sekcja zwłok wykaże, co było bezpośrednią przyczyną jego śmierci.
Pan Krzysztof do szpitala MSWiA trafił z zapaleniem płuc, ostrą niewydolnością oddechową i podejrzeniem sepsy. Lekarze sepsę wykluczyli, zrobili jednak w trybie pilnym badania na obecność wirusa nowej grypy. Potwierdzono ją w
niedzielę po południu, a kilka godzin później, około godz. 2 w nocy, łodzianin zmarł.
- Chory trafił do nas w sobotę koło południa w stanie bardzo złym - mówi dr Zbigniew Piekarski, ordynator oddziału intensywnej opieki medycznej w szpitalu MSWiA. - Praktycznie samodzielnie nie oddychał, natychmiast podłączyliśmy go do respiratora i podaliśmy leki. Niestety, jego stan z godziny na godzinę się pogarszał. W niedzielę po południu wiedzieliśmy już , że mężczyzna ma wirusa typu A/H1N1. Mimo intensywnej opieki nie udało się go uratować.
Dziś w urzędzie wojewódzkim ma na temat A/H1N1 obradować sztab antykryzysowy
W niedzielę do szpitala MSWiA przyjechała najbliższa rodzina pana Krzysztofa. Żona i dwójka dzieci: 14-letnia dziewczynka i jej starszy brat. Wszyscy z objawami infekcji górnych dróg oddechowych i z gorączką. Razem z nimi do szpitala MSWiA przyjechały trzy osoby z dalszej rodziny. Wszyscy wczoraj przed południem zostali przewiezieni do szpitala zakaźnego im. Biegańskiego w Łodzi. Lekarze podejrzewają, że mogą być zarażeni wirusem A/H1N1.
- Od sześciu osób z rodziny zmarłego pacjenta pobraliśmy próbki do badań wirusologicznych. Wyniki powinny być znane już we wtorek, najpóźniej w środę - mówi nam prof. Daniela Dworniak, kierownik kliniki chorób zakaźnych Wojewódzkiego Szpitala im. W. Biegańskiego w Łodzi.
Wszyscy są pod obserwacją lekarzy. Mają typowe grypowe objawy, ale jak twierdzą lekarze, ich stan zdrowia pogarsza uczucie stresu, jakie im towarzyszy. Żona i dzieci zmarłego są razem na jednym oddziale, w pawilonie zakaźnym, w którym od kilkunastu dni wstrzymane są jakiekolwiek odwiedziny chorych. Postanowienie o zakazie wizyt u chorych na oddziałach zakaźnych dyrekcja szpitala wydała już w sierpniu tego roku, kiedy w Łodzi hospitalizowano kilkanaście osób z podejrzeniem wirusa grypy A/H1N1. 2 listopada dyrektor ds. lecznictwa ponownie zakazał odwiedzin w części zakaźnej szpitala.
Jak to się stało, że 48-letniego, silnego mężczyznę choroba zabiła w ciągu zaledwie 10 dni? Pan Krzysztof gorzej się poczuł 6 listopada. Poszedł do swojego lekarza pierwszego kontaktu, który rozpoznał zapalenie płuc, przepisał leki i dał zwolnienie lekarskie. Kazał mężczyźnie kurować się w domu. Z dnia na dzień było jednak coraz gorzej. W końcu w środę 11 listopada pan Krzysztof poczuł się już na tyle źle, że wezwał pogotowie.
Karetka przewiozła go do Centrum Leczenia Chorób Płuc w Łagiewnikach, gdzie przez cztery dni był leczony na zapalenie płuc.- Chory trafił do nas od swojego lekarza pierwszego kontaktu z rozpoznaniem zapalenia płuc, na to też wskazywały wszystkie objawy - tłumaczy dr Janusz Kazimierczak, dyrektor szpitala w Łagiewnikach. - Stan pacjenta zaczął się pogarszać, doszła niewydolność oddechowa i podejrzenie posocznicy. Musieliśmy go umieścić na oddziale intensywnej opieki medycznej. W naszym szpitalu na OIOM-ie nie było jednak wolnego miejsca, dlatego szukaliśmy miejsca na innych oddziałach. Najbliższe wolne miał szpital MSWiA i tam pacjent został przetransportowany w sobotę przed południem - opowiada dyrektor Kazimierczak.
Dopiero w szpitalu MSWiA choremu pobrano próbki do badań na obecność wirusa A/H1N1.
Od momentu wykrycia u pacjenta wirusa grypy A/H1N1 cały personel oddziału intensywnej terapii dostał zapobiegawczo leki antygrypowe, które szpital na wszelki wypadek zakupił zaledwie tydzień wcześniej.
- Nie ma zagrożenia dla pozostałych pacjentów oddziału ani dla chorych leżących w innych częściach szpitala - mówi dr Robert Starzec, dyrektor szpitala MSWiA. - Ten chory od razu trafił na oddział intensywnej opieki medycznej, który jest przecież oddziałem o charakterze izolacyjnym. Nie miał kontaktu z innymi pacjentami, od razu został też podłączony do respiratora, który za niego oddychał. Nie ma zatem mowy o możliwości przenoszenia choroby metodą kropelkową - tłumaczy.
Szpital nie został zamknięty i nadal przyjmuje chorych. Wczoraj przed południem do lecznicy przyjechał wiceminister zdrowia Adam Fronczak.
- Procedury, wprowadzone w szpitalu, są prawidłowe. Nie ma żadnego niebezpieczeństwa - powiedział Adam Fronczak.
Sytuację uspokaja też Urszula Jędrzejczyk, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi. Przypomina, że w naszym mieście leczono dotychczas 52 osoby, u których stwierdzono występowanie wirusa świńskiej grypy. - Nie ma powodów do paniki - mówi.
Podobnie uważają w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi. Oficjalnie urzędnicy nie chcą mówić o zebraniu się sztabu kryzysowego w sprawie świńskiej grypy. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć jednak, że na dziś rano zwołano posiedzenie sztabu kryzysowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?