Kilkuletnia dziewczynka zginęła w pożarze, który wybuchł w nocy przy ulicy Włókienniczej.W ciężkim stanie do szpitala zabrano też inne dziecko oraz kobietę.
Strażacy otrzymali zgłoszenie tuż po godzinie 1 w nocy. Nie dzwonił jednak nikt z kamienicy, w której wybuchł pożar, a osoby przechodzące ulicą. Zgłoszenie było bardzo nieprecyzyjne: strażacy nie wiedzieli, czy mają szukać ognia na ulicy Włókienniczej czy Kilińskiego. Kiedy przybyli w ten rejon, ognia nie było widać z ulicy. Płomienie zauważyli dopiero z jednego z podwórek. Kiedy ratownicy dostali się na miejsce, okazało się, że wstępu do kamienicy broni domofon. Długo nikt z lokatorów nie odbierał, w końcu wyrąbano w drzwiach dziurę. Na pierwszym piętrze strażacy trafili na mężczyznę. twierdził, że jest z mieszkania w którym wybuchł pożar - na 2. piętrze. Był jednak w szoku i nie potrafił podać żadnych informacji. Ratownicy przystąpili do gaszenia ognia i ewakuacji lokatorów kamienicy. Ogień sięgał już wtedy 3. piętra. Ewakuowani mieszkańcy mówili, że prawdopodobnie nikogo już w budynku nie ma.Okazało się jednak, że w mieszkaniu na 3. piętrze wciąż jest kobieta z dwójką małych dzieci. Kiedy strażacy dostali się do ich mieszkania - wszystkie leżały bez oznak życia. Do akcji wkroczyło pogotowie. Ostatecznie kobietę i jedną z dziewczynek udało się uratować. Druga nie odzyskała świadomości. Najprawdopodobniej przyczyną jej śmierci było zaczadzenie.
Pożar ugaszono o godzinie 4 nad ranem. Jako wstępną przyczynę tragedii przyjmuje się zaprószenie ognia przez lokatora mieszkania na 2. piętrze.
W akcji ratowniczej wzięło udział 5 wozów strażackich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?