Dominika Gortatowicz w Londynie mieszka pół roku. Wyjechała do Wielkiej Brytanii tuż po obronie pracy magisterskiej. Od tamtego czasu ani razu nie przyleciała do Łodzi. Wielkanoc jest pierwszą okazją, aby odwiedzić rodzinę i znajomych. Nawet Boże Narodzenie spędziła na Wyspach. Nie dostała wtedy urlopu w pracy.
- To były najsmutniejsze święta w moim życiu. Spędziłam je ze znajomymi, ale jednak nie było to to samo co w Polsce - przyznała dziewczyna, którą spotkaliśmy na lotnisku na Lublinku.
Na wielkanocnym stole w do-mu rodzinnym Dominiki na pewnie nie zabraknie białego barszczyku. To na niego łodzianka czeka najbardziej. Jednak ważniejsze od wielkanocnych potraw jest dla Dominiki spotkanie z rodziną i przyjaciółmi. Wszyscy przywitali ją już na lotnisku. Czekali w hali przylotów z ogromnym kolorowym transparentem z napisem "Domino", bo tak ją nazywają.
- Na co dzień bardzo tęsknię za rodzicami i przyjaciółmi. Bardzo mi ich brakuje - przyznała dziewczyna. - Na razie nie zamierzam jednak wracać do Łodzi na stałe.
W Londynie Dominika pracuje w branży budowlanej. Zajmuje się poszukiwaniem i ocenianiem brytyjskich firm deweloperskich. - Wyjechałam na Wyspy w poszukiwaniu przygody. A ona się jeszcze nie skończyła - podkreśla łodzianka.
Renata Kiper do Łodzi przyleciała z Dortmundu. W Niemczech mieszka na stałe, ale jej najbliższa rodzina mieszka w Piotrkowie i w Tuszynie.
- Tegoroczną Wielkanoc spędzę w miejscach, które pamiętam z dziecinnych lat - cieszy się pani Renata. - Już nie mogę doczekać się białej kiełbasy i babki wielkanocnej. Nigdzie tak nie smakują jak tutaj. Pójdę też z rodziną do kościoła poświęcić koszyczek wielkanocny.
W tym roku do Łodzi przyleciało na święta więcej pasażerów niż rok temu. Wpłynęło na to m.in. uruchomienie połączenia z Dortmundem przez węgierskie linie lotnicze Wizzair. To debiut tego przewoźnika na łódzkim niebie.
- W ostatnim tygodniu przed Wielkanocą wylądowało na naszym lotnisku aż 1.651 osób. Rok temu pasażerów było 1.324. Natomiast z Łodzi za granicę wyleciało 1.266 osób. To prawie o 100 pasażerów mniej niż przed rokiem - mówi Katarzyna Dobrowolska, rzeczniczka łódzkiego lotniska.
Za bilet na Wielkanoc z Londynu do Łodzi i z powrotem trzeba było zapłacić blisko 350 zł. Droższy był Dortmund. Bilet w obie strony z Niemiec do Łodzi kosztował ponad 400 zł. Rok temu ceny były wyższe.
Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego, podkreśla, że zwiększony ruch na lotnisku przed świętami ma związek przede wszystkim z polską kulturą, inną niż w większości krajów Europy Zachodniej. To polska tradycja przyciąga emigrantów na Wielkanoc do domów i miejsc, w których sie wychowali.
- W naszej kulturze święta mają dla ludzi wartość inną niż rekreacyjna. Stąd bierze się presja, żeby spędzić ten wyjątkowy czas w domu, wśród najbliższych. Dlatego emigranci robią wszystko, aby w święta przylecieć do kraju - podkreśla Szukalski.
Niestety, ani Boże Narodzenie, ani Wielkanoc nie są dla emigrantów czasem powrotu do Polski na stałe.
- Jedynie ci, którzy wcześniej planowali powrót, wykorzystują święta do sądowania, czy jest to rzeczywiście dobry czas na podjęcie takiej decyzji. Rozglądają się na rynku nieruchomości w poszukiwaniu mieszkania, rozglądają się na rynku pracy, rozważają reaktywację firmy, której działalność zawiesili tuż przed wyjazdem za granicę - opowiada Szukalski. - Czas świątecznych wizyt w rodzinnych stronach nie jest na pewno czasem podejmowania gruntownych i wiążących decyzji.
Według danych, opracowanych na podstawie liczby wydanych numerów ubezpieczenia społecznego, na brytyjskim rynku pracy zarejestrowało się w ubiegłym roku ponad 700 tys. Polaków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?