Taką decyzję podjął w czwartek łódzki Sąd Rejonowy. Wyrok nie jest prawomocny. Poszkodowane domagały się 20 tys. zł. Czy zgodzą się na 9 tys. zł?
- Jestem trochę rozczarowana przyznaną kwotą, jako że wstrząs, jaki doznałam podczas akcji policji, będę odczuwać do końca życia - mówi Małgorzata Malinowska, której nie było w sądzie. - Porozmawiam z adwokatem i po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku podejmiemy decyzję, czy się odwołamy, czy też nie.
Podobnie postąpi druga strona. Jak nam powiedziała Izabela Włodarska, pełnomocnik policji w Warszawie, decyzję o ewentualnej apelacji podejmie po przeczytaniu pisemnego uzasadnienia i po konsultacji z komendantem stołecznej policji.
Małgorzata Malinowska nie kryła zdziwienia, że jej zasądzono 4 tys. zł, a jej córce 5 tys. zł. Sędzia Krzysztof Kurosz tłumaczył to tym, że uraz psychiczny córki był większy niż uraz matki. Pani Małgorzaty to nie przekonuje, gdyż uważa, że to ona - jako osoba chorująca na serce - bardziej ucierpiała na nalocie policji niż jej córka.
- W ocenie sądu akcja policji, która działała w oparciu o informacje, których nie można było wcześniej sprawdzić, odbyła się w granicach prawa - stwierdził sędzia Kurosz uzasadniając wyrok. - Błędne natomiast było typowanie mieszkania. Stąd pomyłka i wejście do lokalu obu kobiet, których godność nie została jednak naruszona.
Sędzia zaznaczył też, że skoro państwo ponosi odpowiedzialność za akcję policji, to także za jej skutki. Stąd przyznanie kobietom zadośćuczynienia.
Do pomyłki doszło 4 marca 2010 r. Uzbrojeni antyterroryści o godz. 6 po wyważeniu drzwi wpadli do mieszkania nr 6 na drugim piętrze kamienicy. Sęk w tym, że przestępca miał być w mieszkaniu obok - nr 6c.
Czytaj także: ANTYTERRORYŚCI ĆWICZYLI NA MIESZKAŃCACH KAMIENICY?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?