W rodzinie nie ma przemocy ani alkoholu. Ale i tak dziewczynki mogą zostać umieszczone w domu dziecka. To nie jest iluzoryczna groźba. Matka dowiedziała się o tym od sędziego, gdy została wezwana na rozmowę dyscyplinującą.
Przypadek pani Anny nie jest odosobniony. Pani Jolanta, także łodzianka, wychowuje troje małych dzieci.
- Kurator nie jest zadowolony z warunków, w jakich żyjemy i coraz częściej mówi o zabraniu dzieci do domu dziecka - mówi kobieta.
Po stronie takich matek stanął Janusz Wojciechowski, łódzki europoseł PiS. Przygotował projekt ustawy likwidującej przepisy umożliwiające odbieranie rodzicom dzieci z powodu niezaradności życiowej oraz panującej w domu biedy.
- Jeśli ktoś kocha, a nie potrafi sobie poradzić w życiu, to nie powinno go to dyskwalifikować - tłumaczy Wojciechowski. - Poza tym taniej jest pomóc rodzinie niż umieścić dziecko w domu dziecka. Pomoc socjalna to kilkaset złotych na miesiąc. Wystarczy na jedzenie, węgiel i podstawowe potrzeby.
Umieszczenie dziecka w domu dziecka to dla państwa kilka tysięcy złotych - dodaje europoseł. Ważny jest też aspekt psychologiczny: mieszkanie w bidulu niekoniecznie jest lepsze niż mieszkanie z biedną, ale kochającą mamą.
Więcej na ten temat w poniedziałkowym ''Dzienniku Łódzkim''
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?