W poprzednim roku szkolnym zdrowie ratowało 252 pedagogów, a w roku 2008/2009 - tylko 159. Ale już wtedy urzędnicy bili na alarm, że pensje urlopowiczów kosztują miasto 7,5 mln zł. Z naszych wyliczeń wynika, że obecnie ta kwota sięga 14 mln zł.
- Ten wzrost musi niepokoić, jednak obowiązująca Karta nauczyciela nie pozostawia samorządom pola manewru - mówi Krzysztof Piątkowski, wiceprezydent Łodzi, odpowiedzialny za oświatę. - Wolałbym przeznaczyć pieniądze, które wydajemy na te urlopy, np. na remonty szkół.
Zgodnie z Kartą nauczyciela, roczny urlop na podratowanie zdrowia może zdobyć pedagog, który przepracował co najmniej 7 lat na pełnym etacie. O jego przyznaniu decyduje lekarz, do którego zwykle chodzi nauczyciel. - Ale od decyzji lekarza można się odwołać do Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy - przypomina Zbigniew Dychto, prezydent Pabianic, gdzie na urlopie przebywa 22 nauczycieli. Według Dychty, budżet Pabianic kosztuje to milion złotych rocznie. Dlatego zaapelował do dyrektorów szkół, aby zaostrzyli kontrolę nad nauczycielami.
Liczba urlopowiczów w nowym roku szkolnym prawdopodobnie wzrośnie - do szkół ponadgimnazjalnych dociera bowiem reforma programowa ograniczająca liczbę takich przedmiotów jak chemia, fizyka i biologia w klasie pierwszej. A urlopy to często ostatnia deska ratunku, aby wyskoczyć z kolejki do utraty pracy. W dodatku droga do jego uzyskania jest dość prosta - o wysłaniu na urlop decyduje lekarz nauczyciela, a wielu polskich pedagogów może powołać się np. na rzeczywiście częste w tym zawodzie problemy z głosem czy wzrokiem.
ZOBACZ: Ile pracuje polski nauczyciel?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?