Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzcy biskupi - Adam i Ireneusz - obchodzą rocznicę przyjęcia sakry biskupiej

Anna Gronczewska
archidiecezja łódzka
Niedawno minęło 20 lat od przyjęcia sakry biskupiej przez księdza biskupa Ireneusza Pękalskiego, biskupa pomocniczego archidiecezji łódzkiej. Natomiast 32 lata temu biskupem został ksiądz Adam Lepa. Był pierwszym łodzianinem, który otrzymał taką godność.

Ksiądz biskup Ireneusz Pękalski urodził się 9 marca w Tomaszowie Mazowieckim. Pochodzi z tamtejszej parafii Najświętszego Serca Jezusowego. Mieszkał w tzw. Wilanowie. Miał trzy siostry. Jedna umarła, gdy miała rok. Uczył się w jednej z tomaszowskich podstawówek. Był grzecznym, spokojnym uczniem.

- Ponoć któregoś dnia wróciłem do domu i powiedziałem, że ja do mojej klasy nie będę już chodził - opowiadał po latach uczniom II LO w Tomaszowie Mazowieckim. - Na pytanie mojej mamy „dlaczego?”, odpowiedziałem, że ucząca nas pani nie umie dobrze mówić po polsku. Potem okazało się, że owa pani pochodziła ze Wschodu i miała po prostu tamtejszy akcent.

Z Tomaszowa do Łodzi
Przyszły biskup po latach opowiadał uczniom ze swojego liceum, że gdy był w podstawówce raz nawet się zakochał.

- Było to w szkole podstawowej, miałem dwie dziewczyny, które bardzo lubiłem - wspominał biskup Ireneusz. - Jedna z nich mieszkała po drodze do mojej szkoły, więc zazwyczaj tak planowałem swój czas, żeby niby przypadkiem spotkać ją, gdy wychodziła z domu i móc wspólnie iść do szkoły. Później, kiedy już postanowiłem, że zostanę księdzem, potraktowałem te sprawy poważnie i nikomu nie zawracałem w głowie. Nie znaczy to jednak, że byłem zupełnie obojętny wobec dziewcząt, które akurat w naszej klasie były bardzo ładne. Spotkałem je po 45. latach od rozpoczęcia nauki w liceum, na spotkaniu klasowym.

W szkole podstawowej przyszły biskup Ireneusz został ministrantem. Przyznaje, że było z tym trochę problemów.

- Pamiętam taki dzień, kiedy do naszego bloku przyjechał ksiądz wikariusz - opowiadał biskup pomocniczy archidiecezji łódzkiej. - Odwiedzał chorego. Poszedłem z mamą do tego mieszkania, a kiedy ksiądz mnie zobaczył, od razu zapytał, czy nie chciałbym być ministrantem. Zgodziłem się i jeszcze tego samego dnia pojechałem z nim do kościoła, gdzie dostałem komżę. Na początku nie byłem dobrze przygotowany do mojego zadania. Podczas mszy świętej jeden ze starszych kolegów powiedział mi cicho -„weź mszał”, więc ja podszedłem do ołtarza, zabrałem mszał i zaniosłem go do zakrystii. Oczywiście zwrócono mi uwagę, że nie o to chodziło. Poczułem się tak dotknięty, że następnego dnia już nie poszedłem na mszę, obraziłem się. Do ministrantury wróciłem dopiero po jakimś czasie. I byłem ministrantem „do końca”.

Po skończeniu podstawówki Ireneusz Pękalski rozpoczął naukę w II LO im. Stefana Żeromskiego w Tomaszowie Mazowieckim.

- II LO to moja młodość, najpiękniejszy okres mojego życia - mówił biskup Ireneusz Pękalski. - Czas kiedy wzrastała we mnie świadomość mojej drogi życiowej, mojego powołania. To czas, w którym kształtowała się moja wiedza, intelekt. Dzięki wspaniałym nauczycielom, których spotkałem w tej szkole. Czas wielkich przyjaźni. Choć po maturze z moją klasą spotykałem się rzadko, to zachowałem ją w wielkiej życzliwej pamięci.

Ks. biskup Ireneusz Pękalski opowiadał, że na początku chciał zostać nauczycielem, ale już pod koniec podstawówki wiedział, że pragnie zostać księdzem. Po maturze, którą zdał w 1968 roku, wstąpił do łódzkiego seminarium duchownego. W tym czasie jego tata pracował w Najwyższej Izbie Kontroli. Gdy syn wstępował do seminarium przeczuwał, że może mieć z tego powodu kłopoty w pracy. Pewnie dlatego bardzo sceptycznie podchodził do jego decyzji. Nie okazywał radości, że Irek wybrał taką drogę. Ale życie szybko pokazało, że spełniły się jego przewidywania. Ojciec biskupa Ireneusza został wezwany do Łodzi. Tam jego szefowie zażądali, żeby spowodował aby syn opuścił seminarium, albo pożegna się z pracą. Tata biskupa stanął jednak na wysokości zadania. Oświadczył, że nie będzie robił nic, co przekreśliłoby plany życiowe dziecka. Stwierdzono wtedy, że źle wychował syna, w duchu klerykalnym. Efektem tej rozmowy było to, że stracił pracę.

Rodzina Pękalskich znalazła się w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Mama ks. biskupa nie pracowała zawodowo, zajmowała się domem, wychowaniem dzieci. Jedna z sióstr, Danuta studiowała socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracowała tylko druga z sióstr, Anna. Wtedy z ofertą pomocy przyszli księża z Tomaszowa Mazowieckiego. Zaproponowali, by ojciec przyszłego biskupa został kierownikiem na cmentarzu katolickim w tym mieście.

- Mój tata nie lubił cmentarza - wyjaśniał biskup Ireneusz. - Miał taki wewnętrzny opór wobec tego miejsca. Dla niego pójście na cmentarz, uczestniczenie w pogrzebie, było wielkim przeżyciem. Okazało się, że tata z Bożą pomocą potrafił to przezwyciężyć. Po latach tak wciągnął się do tej pracy, że nie tylko ją bardzo szanował, ale nawet sprawiała mu radość.

W 1974 roku ks. biskup przyjął święcenia kapłańskie i został skierowany do pracy w parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w podłódzkim Ksawerowie. Po dwóch latach wyjechał na studia. Najpierw do Warszawy, do Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, a następnie na Papieski Uniwersytet Gregoriański do Rzymu. Zaczął studiować prawo kanoniczne.

- Gdy byłem klerykiem specjalnie prawem się nie interesowałem - mówił biskup Ireneusz. - Ale kiedy w duchu posłuszeństwa rozpocząłem studia w dziedzinie prawa kanonicznego stwierdziłem, że sam lepszego wyboru był nie dokonał.

W Warszawie ks. biskup uzyskał tytuł magistra, a w Rzymie, w 1981 roku obronił doktorat z prawa kanonicznego. Po czym wrócił do Łodzi. Zaczął pracować jako notariusz w łódzkiej kurii. Rozpoczął wykłady w Wyższym Seminarium Duchownym. Potem został jego wicerektorem, a następnie rektorem. W 1999 roku, w sobotę, w przededniu pierwszej niedzieli Adwentu, do ks. Ireneusza Pękalskiego zadzwonił arcybiskup Władysław Ziółek, ordynariusz łódzki. Zapytał czy ma czas w niedzielę, bo chce się z nim widzieć nuncjusz apostolski w Polsce. Ks. Pękalski, jako prawnik, znał procedury wyboru biskupów, domyślał się czego może dotyczyć ta rozmową.

- Ta noc była była najtrudniejszą w moim życiu - zapewniał ks. bp. Ireneusz Pękalski. -

11 grudnia 1999 roku ks. Ireneusz Pękalski otrzymał oficjalnie nominację na biskupa pomocniczego archidiecezji łódzkiej. Sakrę biskupią przyjął 8 stycznia 2000 roku w archikatedrze łódzkiej.

Pierwszy biskup z Łodzi
Ksiądz biskup Adam Lepa jest łodzianinem. Pierwszym, który w historii diecezji łódzkiej otrzymał sakrę biskupią. Biskup Adam Lepa urodził się 17 marca 1939 roku w Łodzi. Pochodzi z parafii św. Wojciecha.

- Pierwsze sześć lat mojego życia, a więc czas bardzo ważny w biografii człowieka przypadł na okres wojny - wspominał bp. Adam Lepa. - Oznaczało to dla mnie i dla mojej rodziny życie w warunkach okupacyjnych. Niewiele rozumiałem, ale pewne wydarzenia z tamtego czasu zapadły mi głęboko w pamięci, np. spotykani na ulicy policjanci niemieccy czy stacjonujący w pobliżu naszego domu żołnierze Wehrmachtu. Z tamtym czasem kojarzą mi się kartki na żywność, oraz wypowiadany w niedziele i święta żal moich rodziców, że nasz kościół parafialny św. Wojciecha został przez Niemców zamknięty i zamieniony na magazyn. Dla Polaków były wtedy dostępne w Łodzi tylko trzy kościoły. Przy czym wobec wychodzących z kościołów często organizowano łapanki. Najgłębiej utkwiła mi w pamięci scena rewizji dokonanej w naszym domu przez gestapo. Pamiętam zaniepokojone twarze moich rodziców i wielką ulgę, gdy intruzi opuścili dom. A po wyjściu Niemców z Łodzi pojawiło się w naszym domu radio, poprzednie zostało skonfiskowane przez okupanta, nawet nie zdążyłem go zapamiętać.

Biskup Adam Lepa opowiadał, że urodził się w rodzinie robotniczej. Ojciec Stefan pracował w fabryce włókienniczej, matka Stanisława, z Kowalskich prowadziła dom i czuwała jako najtroskliwsza wychowawczyni dwóch synów - przyszłego biskupa i jego młodszego brata Łukasza.

- Z tamtych lat zapamiętałem moją drogą matkę, która nie tylko uczyła modlitwy, ale również rozwijała naszą wyobraźnię pięknie opowiadanymi albo czytanymi bajkami - wspominał biskup Adam. - Ojciec zaś, który przed wojną był żołnierzem zawodowym wracał często w swoich opowiadaniach do przygód w wojsku i okresu wojny polsko-bolszewickiej, na którą zgłosił się jako prawie 18-letni ochotnik. W Łodzi ukończyłem szkołę podstawową (wtedy siedmioletnią) oraz średnią. Ta druga była szkołą diecezjalną i miała charakter liceum humanistycznego. Dlatego były tam wykładane dwa języki starożytne - łacina i greka, oraz dwa nowożytne - francuski i rosyjski. I była też historia, na której mówiło się wprost o wojnie polsko-bolszewickiej, o Cudzie nad Wisłą i o Katyniu. Z wielką wdzięcznością wspominam ówczesnych moich profesorów - ich odwagę i postawę bycia sobą. I był dostęp do książek „zakazanych”, które wycofano z innych bibliotek, bo były na komunistycznym indeksie.

Ks. biskup mówił, że powołanie kapłańskie zaczęło się kształtować dość wcześnie, gdy został ministrantem, a nastąpiło to w drugiej klasie szkoły podstawowej, po Pierwszej Komunii Świętej.

- Dziś z perspektywy czasu widzę, że doświadczyłem wtedy wyjątkowej atmosfery w mojej rodzinnej parafii św. Wojciecha w Łodzi - dodaje bp. Adam Lepa. - Wystarczy powiedzieć, że trzej ówcześni proboszczowie i jeden wikariusz byli po przebyciu obozu koncentracyjnego w Dachau i traktowani byli jak bohaterscy wyznawcy wiary. Jednym z nich był proboszcz biskup Jan Fondaliński, który wtedy był w Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi profesorem nauk pedagogicznych, a wcześniej pełnił funkcję ojca duchownego. Z kolei nasz opiekun ministrantów był później w Seminarium ojcem duchownym i wykładowcą homiletyki. Dodam jeszcze, że gdy wyrzucono naukę religii ze szkoły, miałem katechezę przy parafii z księdzem, który w czasie okupacji był kapelanem Armii Krajowej odznaczonym orderem wojennym Virtuti Militari. Przebywając w takim środowisku nie mogłem nie pójść za głosem powołania do kapłaństwa. W dniu swoich prymicji usłyszałem od mojej nauczycielki, że jako jedyny w szkole, będąc w piątej klasie napisałem w ankiecie, iż chciałbym zostać księdzem. Pytanie dotyczyło zawodu.

Po maturze Adam Lepa wstąpił do łódzkiego Wyższego Seminarium Duchownego. Tam zafascynował się nowymi dziedzinami wiedzy - filozofią, teologią, socjologią, biblistyką. Ton temu nadawały nieprzeciętne indywidualności wykładowców i przełożonych seminaryjnych. Niezwykle bogata galeria osobowości. Przykładem może być jest choćby ksiądz prorektor Zygmunt Skowroński, który przeszedł gehennę obozu koncentracyjnego w Dachau. 18 marca 1962 roku ks. Adam Lepa przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa Jana Kulika. Na swą pierwszą parafię został skierowany do Dobronia. Dziś jest honorowym obywatelem tej gminy. W latach 1964-1978, przyszły biskup pełnił posługę wikariusza w parafii Przemienienia Pańskiego w Łodzi. Powstał wtedy ośrodek duszpasterstwa akademickiego, a nieco później grupa „seniorów”, tzn. osób, które ukończyły studia. Ośrodek tętnił życiem. Były wykłady zaproszonych prelegentów, była msza święta w kaplicy akademickiej, była schola studentów śpiewająca na mszy świętej o godz. 9, ale było też własne pismo i był kabaret, spotkania z filmem i muzyką.

W 1978 roku został proboszczem parafii pw. św. Urszuli w Łodzi, przy ul. Obywatelskiej. Była wtedy najmłodszą parafią w diecezji łódzkiej. Ks. Adam jej pierwszym proboszczem. Specyfikę tej parafii wyznaczały siostry urszulanki, które pracowały ofiarnie na różnych polach życia parafialnego - katechizacji, działalności charytatywnej, w zespołach parafialnych, w kościele i kancelarii.

- W sposób szczególny zapamiętałem moje spotkania z parafianami w ramach katechezy dorosłych, ich żywe zainteresowanie sprawami Kościoła oraz interesujące dyskusje, były też regularnie organizowane pielgrzymki do polskich sanktuariów - wspomina biskup Adam. - Bardzo ciepłe i uroczyste były spotkania opłatkowe w zespołach parafialnych. Dzięki zatroskaniu sióstr (szczególnie sióstr furtianek), w tej niewielkiej przecież parafii mieliśmy najlepiej zorganizowane czytelnictwo prasy katolickiej.

Następnie ks. Adam Lepa przez ponad 6 lat był proboszczem najstarszej łódzkiej parafii, pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

- W tym stosunkowo krótkim czasie skumulowały się liczne i bardzo ciekawe doświadczenia, przeżycia i niezwykłe wydarzenia - a na końcu nominacja podpisana przez papieża Jana Pawła II na biskupa pomocniczego - opowiadał o tym okresie swego życia ks. biskup Adam Lepa. - Gdy podjęliśmy temat spotkań z kulturą chrześcijańską zazwyczaj było zdziwienie: jak to, kultura na Bałutach! Wtedy dzielnica Bałuty nie wywoływała najlepszych skojarzeń. Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej stały się atrakcją również dla wielu osób spoza kultury. Zapraszani byli twórcy kultury z górnej półki: ks. Jan Twardowski, Wiktor Woroszylski, Maja Komorowska, Krzysztof Zanussi, Józef Skrzek, Stanisław Fijałkowski i wielu innych. Z czasem wielki kościół zaczął się wypełniać po brzegi. W odnowionych podziemiach powstał Ośrodek Kultury Chrześcijańskiej imienia Jana Pawła II, gdzie znalazł swoją pierwszą siedzibę Teatr Logos. Będąc proboszczem, z woli ówczesnego ordynariusza biskupa Władysława Ziółka przewodniczyłem komitetowi organizującemu wizytę Jana Pawła II w Łodzi w roku 1987. Zadanie, które mimo różnych trudności dawało niepowtarzalną radość i spełnienie. Było największą przygodą mojego kapłańskiego życia.

4 grudnia 1987 roku Jan Paweł II mianował ks. Adama Lepę biskupem pomocniczym diecezji łódzkiej. Dotychczasowy proboszcz parafii WNMP przyjął sakrę biskupią 2 stycznia 1988 roku w łódzkiej katedrze.

- Nominacja biskupia jest wydarzeniem zaskakującym - mówił bp. Adam Lepa. - Dlatego przeżywa się jej ogłoszenie głęboko i z ogromną wdzięcznością. Tym bardziej, że uświadomiłem sobie fakt (okoliczność), iż jestem pierwszym biskupem wywodzącym się z Łodzi. To było także wyróżnienie parafii, w której pracowałem, a zarazem promocja tych spraw, którymi się zajmowałem jako proboszcz - duszpasterstwa nauczycieli, uczestników katechezy dorosłych, która prowadziłem, czy zorganizowanych spotkań z kulturą chrześcijańską. Moja osobista radość stała się radością całej wspólnoty parafialnej.

Głównym konsekratorem święceń biskupich był kardynał Józef Glemp, prymas Polski, Biskupim zawołaniem bp. Adama Lepy są słowa „In caritate et patientia” (W miłości i cierpliwości).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki