Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianie budują małe domy. Przez kryzys i modę

Alicja Zboińska
Od wielkich willi wolimy nieduże domki jednorodzinne
Od wielkich willi wolimy nieduże domki jednorodzinne MARCIN OSMAN
Jak własny dom to nieduży, łatwy w utrzymaniu i... niedrogi - takie są plany i zarazem możliwości mieszkańców naszego regionu. To nie tylko wpływ kryzysu gospodarczego, ale i zmiana mentalności. Nie chcemy już mieszkać w drogich, rozbudowanych willach, wolimy nieduże domy jednorodzinne. A na budowę przeważnie zaciągamy kredyt, ale niższy niż jeszcze rok temu.

Sprawdzili to ekonomiści z łódzkiego mBanku, którzy przeanalizowali operacje finansowe klientów, związane z zaciąganiem kredytów hipotecznych.

- Nasi klienci podchodzą do kwestii wielkości nieruchomości praktycznie, decydują się na domy o stosunkowo niewielkim metrażu - mówi Magdalena Wypych, ekspert ds. kredytów hipotecznych w mBanku i MultiBankuTze. - Aktualnie najchętniej wybierają domy o powierzchni do 100 mkw.

Łodzianie na budowę pożyczają od banków średnio 220 tys. zł, czyli mniej niż mieszkańcy innych regionów. Dla porównania, mieszkańcy Gdańska zaciągają kredyty średnio w wysokości 290 tys. zł, a Poznania o zaledwie 10 tys. mniej.

Zarówno kwota 220, jak i 290 tys. zł to i tak niewiele, jeśli wziąć pod uwagę koszty budowy nawet niewielkiego domu. Okazuje się, że osoby, które decydują się na nowy dom, zgromadziły wcześniej część pieniędzy.

- Od kilku miesięcy obserwujemy systematyczny wzrost liczby klientów posiadających wkład własny, a udział własnych środków w całościowej kwocie kredytu jest coraz większy - zaznacza Dominik Skrzycki, zastępca dyrektora departamentu produktów kredytowych ds. kredytów hipotecznych obu łódzkich banków. - Ta tendencja jest spowodowana przede wszystkim wycofaniem się wielu banków z kredytowania stu procent wartości nieruchomości. Wpływ na to może mieć także niestabilna sytuacja gospodarcza, która sprawia, że klienci są zainteresowani niższymi kredytami - dodaje ekspert.

Eksperci finansowi podpowiadają, jak zaplanować budowę, by nie stała się ona finansową katastrofą. Trzeba dokładnie określić koszty inwestycji, pod koniec budowy może się bowiem okazać, że będą one wyższe niż zakładaliśmy, a nie będzie skąd pozyskać pieniędzy. Lepiej więcej lekko przeszacować niż nie doszacować budowy. Nieopłacalna jest zmiana harmonogramu robót, gdyż każde opóźnienie generuje nowe koszty związane z inspekcją pracownika banku, podpisaniem aneksu do umowy, który zmienia termin wypłat. Od takich operacji bankowcy pobierają prowizje.

Takie kredyty są bowiem wypłacane w kilku transzach, a część banków wysyła pracowników na budowę, by śledzili postępy prac. Niektóre banki wymagają też przedstawienia faktur, które potwierdzają na co zostały wydane pieniądze.

Zapisz się do newslettera

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki