Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianie na barykadach Powstania Warszawskiego

Anna Gronczewska
Przedstawiciele łódzkiego oddziału IPN i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej założyli biało-czerwone szarfy na grobach powstańców pochowanych na Cmentarzu Starym w Łodzi
Przedstawiciele łódzkiego oddziału IPN i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej założyli biało-czerwone szarfy na grobach powstańców pochowanych na Cmentarzu Starym w Łodzi Krzysztof Szymczak
Mija już 77 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Na powstańczych barykadach walczyli też łodzianie. Dziś czasem zapomniani. Warto ich przypomnieć.

Łodzianie na barykadach Powstania Warszawskiego

Tadeusz Ciszewski urodził się w 1919 roku w Gostyninie. Po skończeniu szkoły powszechnej pracował na budowach. W czasie wojny został ślusarzem. Został wywieziony na roboty do Niemiec.

Byłem zatrudniony w Niemczech jako robotnik na budowie kolei - pisał po wojnie w swym życiorysie Tadeusz Ciszewski. - Praca była ciężka, więc po trzech miesiącach uciekłem i powróciłem do kraju. Tu byłem poszukiwany. Wyjechałem do Warszawy,. Ale jadąc pociągiem do Łowicza zostałem złapany przez Niemców. Osadzono mnie w obozie w Boryszewie, koło Sochaczewa. Po dwóch miesiącach uciekłem, a obóz zlikwidowano. Wszystkich więźniów wywieziono do Majdanka. Ale znów trafiłem w ręce Niemców. Po raz kolejny wywieziono mnie na roboty. Tym razem do Krzyża. W czasie transportu uciekłem.

.
Tadeusz Ciszewski ponownie znalazł się w Warszawie. Gdy wybuchło powstanie walczył w Batalionie „Ruczaj” Armii Krajowej, w kompanii Lodecki. Sam miał pseudonim „Wircik”.

- Przez całe powstanie, sześćdziesiąt trzy dni, bronił barykady znajdującej się na rogu ul. Pięknej i Mokotowskiej – opowiadał nam jego szwagier Mieczysław Gawłowski. - Po kapitulacji Powstania Warszawskiego trafił do obozu jenieckiego w Sandbostel. Pracował też w fabryce maszyn rolniczych w Lubece, która produkowała karabiny.

W obozie doczekał końca wojny. Wrócił do Polski. Odszukał Irenę, swoją miłość z czasów okupacji, którą poznał w czasie wojny. Wzięli ślub. W 1948 roku przeprowadzili się do Łodzi. Wiele lat pracował w Wojewódzkiej Radzie Narodowej, w wydziale zatrudnienia. Zmarł w 1994 roku. Został pochowany na łódzkim cmentarzu Kurczaki.
Urodzony w 1921 roku Aleksander Gawłowski, brat pana Mieczysława, też walczył w Powstaniu Warszawskim. Aleksander, pseudonim „Gnatowski” był w 13 plutonie 9 kompanii Wojskowej Służby Ochrony Powstania. Walczył między innymi o „PASTĘ”. Po latach rodzinie udało się ustalić, że zginął 12 września 1944 roku kiedy próbował się przedostać na drugi brzeg Wisły, na Pragę, gdzie stacjonowały wojska radzieckie.

- Dopiero dwa lata po zakończeniu powstania znaleziono jego ciało – mówił nam Mieczysław Gawłowski. - Brat miał skórzany portfel. Zachowały się w nim jego dokumenty. Dotarłem do rodziny jego przyjaciela z którym przedostawał się na drugi brzeg Wisły. Jemu się udało...Na plecy założył bańkę po mleku...

Zapomniany generał

Trudno ustalić dokładnie ilu mieszkańców Łodzi i jej okolic walczyło w Powstaniu Warszawskim. Ale jedną z najbardziej znanych postaci, przez lata zapomnianą, był generał Franciszek Edward Pfeiffer „Radwan”.

- Wywodził się on z rodziny łódzkich przemysłowców – opowiadał nam Grzegorz Nawrot z łódzkiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. - Jego dziadek mówił jeszcze po niemiecku. ale w następnych pokoleniach rodzina całkowicie się spolonizowała.

Franciszek Edward Pfeiffer urodził się 21 stycznia 1895 roku w Łodzi. Tu spędził dzieciństwo, młodość. Był jednym z założycieli Polskiej Organizacji Skautowej. Ale też tajnej organizacji młodzieży gimnazjalnej„Samopomoc Koleżeńska”. Pomagała w nauce języka polskiego, historii ojczyzny. Jej członkowie kolportowali książki, broszury patriotyczne.

- W 1914 roku wstąpił do I Brygady Legionów Polskich, cztery lata później jako członek Polskiej Organizacji Wojskowej rozbrajał Niemców w Łodzi – mówi Grzegorz Nawrot. - W latach 1919-1920 wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Wybitny wojskowy pierwszej linii, odznaczony czterokrotnie Krzyżem Walecznych i Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari V klasy.
Po klęsce kampanii wrześniowej zaangażował się w działalność konspiracyjną. Najpierw został
członkiem Służby Zwycięstwu Polski. Mianowano go zastępcą komendanta Okręgu Łódź. Obawiając się, że gestapo wpadnie na jego trop, przeniósł się do Warszawy. W Komendzie Głównej Służby Zwycięstwa Polski przydzielono go do Oddziału I Organizacyjnego. Miał rozpoznawać powstające organizacje konspiracyjne. Kiedy jednak SZP przekształciło się w Związek Walki Zbrojnej „Pfeiffer” musiał odejść z Komendy Głównej. Niemile widziani byli w niej byli legioniści. W lutym 1940 roku zaczął tworzyć Grupę Wojsk Polskich „Edward”. Nazywano ją również Bojową Organizacją Wschód. Jej zapleczem politycznym był utworzony na Węgrzech Obóz Polski Walczącej. Jednak po dwóch latach Grupa „Edward” została podporządkowana Komendzie Głównej ZWZ. A w marcu została włączona do Armii Krajowej. Franciszek Edward Pfeiffer „Radwan” został komendantem Obwodu I Śródmieście Okręgu Warszawskiego AK.

Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie dowodził Grupą Śródmieście Północ „Radwan” . Już w trakcie powstania, 20 września 1944 roku, został dowódcą 28 Dywizji Piechoty AK im. Stefana Okrzei.

- Trzykrotnie ranny nie zszedł z posterunku – opowiada o generale Grzegorz Nawrot. - Kierował szturmami na Pocztę Główną, budynek „PAST-y”, Komendę Policji Państwowej. 2 października został odznaczony krzyżem Złotym Orderu Virtuti Militari „za osobista odwagę i wybitne dowodzenie Śródmieściem mimo ciężkiego zranienia”.

Po powstaniu trafił do obozu w Bergen – Belsen. Gdy skończyła się wojna pozostał na emigracji. Wyjechał do Wielkiej Brytanii.19 marca 1964 roku prezydent RP na Uchodźstwie, August Zaleski mianował go generałem brygady ze starszeństwem. Niedługo po tym, 13 czerwca 1964 roku, generał Franciszek Edward Pfeiffer „Radwan” zmarł w Londynie. Ale jego doczesne szczątki przewieziono do rodzinnej Łodzi. Spoczął na Cmentarzu Starym przy ul. Ogrodowej.

Basia zwana "Wiewiórką"
Cichą bohaterką Powstania Warszawskiego była też Basia Marta Nazdrowiczówna, Koledzy, ze względu na rudawe włosy, nazywali ją „Wiewiórką”, ale też „Piegowate jajo”, „Na zdrowie”.,
Basia urodziła się 28 lipca 1929 roku. Była jedynym dzieckiem Heleny i Mariana. Jej rodzice byli właścicielami sklepu myśliwskiego, który mieścił się przy ul. Piotrkowskiej 11. W tej kamienicy mieszkała też rodzina Nazdrowiczów. Uczyła się w Prywatnej Szkole Powszechnej i Gimnazjum Heleny Miklaszewskiej. Już jako 8-letnia dziewczynka rozpoczęła swoją harcerską przygodę. Wstąpiła do XX Łódzkiej Drużyny Harcerek im. Jadwigi Tejszerskiej. Tuż przed wybuchem wojny 1939 roku, uzyskała stopień pionierki.

- Basia była bardzo zdolna, ambitna, interesowała się historią i matematyką, miała własną bonę, z którą rozmawiała wyłącznie po francusku – tak charakteryzowali ją przyjaciele z dzieciństwa.

Gdy wybuchła wojna, ojciec Basi, Marian Nazdrowicz, przekazał broń ze sklepu myśliwskiego Wojsku Polskiemu. To spowodowało, że rodzina Nazdrowiczów musiała uciec z Łodzi. Kilka lat wędrowali po kraju. W 1944 roku znaleźli się w Warszawie. Zamieszkali przy ul. Lwowskiej. Basia zaczęła chodzić do Szkoły Cecylii Plater-Zyberkówny. Tam wstąpiła do tajnej VI Warszawskiej Drużyny Harcerek im. Królowej Jadwigi.
Razem z koleżankami z drużyny przygotowywała paczki z żywnością i ubraniami dla więźniów, rodzin poległych oficerów i żołnierzy. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie Basia zgłosiła się do walki. Walczyła w Batalionie Odwet II Obwód V Rejon 3 Odcinek Golski. Broniła barykady znajdującej się niedaleko jej domu. 19 września 1944 roku zginęła od odłamka bomby, w bramie kamienicy przy ul. Noakowskiego 9. Tego samego dnia w gruzach tego domu śmierć poniosła większość kolegów i koleżanek z jej batalionu. Pochowano ją Polu Mokotowskim.
Rodzice Basi przeżyli wojnę. Wrócili do Łodzi. Ekshumowali ciało ukochanej córki. Pochowali ją na Cmentarzu Starym, niedaleko kaplicy. Na jej grobie umieścili napis: Powstanie Warszawskie. Przez wiele lat było to jedyne miejsce, gdzie w publicznym miejscu znalazła się nazwa tego powstania. Dziś imię Basi Nazdrowiczównej noszą dwie drużyny harcerskie: 29 Łódzka Drużyna Harcerek ,,Gniazdo" ZHP oraz 59 Łódzka Drużyna Harcerek RODZINA ZHR.

Ciche bohaterki

Nie wolno też zapomnieć o innych łódzkich harcerkach biorących udział w Powstaniu Warszawskim. Na przykład o siostrach: Marii Wocalewskiej i Jadwidze Wocalewskiej – Szletyńskiej.
Maria Wocalewska urodziła się w Łodzi, 29 kwietnia 1885 roku. Jej rodzice to Bolesław Tadeusz Wocalewski i Anna z Zakrzewskich. Ojciec był nauczycielem. Autorem i wydawcą podręczników szkolnych „Strzecha Rodzinna”. Przez wiele lat prowadził polską szkoła elementarną przy ul. Konstantynowskiej 51 w Łodzi. Maria skończyła w swym rodzinnym mieście gimnazjum, a potem wyjechała do Krakowa. Tam studiowała nauki przyrodnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po studiach wróciła do Łodzi. Tak jak ojciec została nauczycielką. Stała na czele Narodowej Młodzieży Niepodległościowej. Prowadziła tajne nauczanie w kółkach samokształceniowych. Na ich bazie powstawały drużyny skautowe. Maria została przyboczną w Drużynie Skautowej im. Emilii Plater w Łodzi. Między 1914 a 1916 roku była komendantką wszystkich łódzkich żeńskich drużyn skautowych. Po odzyskaniu niepodległości znalazła się w Prezydium Zjazdu Zjednoczeniowego wszystkich organizacji harcerskich kraju. W latach 1921-1923 roku była naczelniczką wszystkich harcerek. Została Harcmistrzynią Rzeczpospolitej.
Po wybuchu wojny została wysiedlona z Łodzi. Wyjechała do Warszawy. Włączyła się w działalność konspiracyjną. Kierowała też Domem Dziecka Rady Głównej Opiekuńczej w Skolimowie. Należała do Tajnego Naczelnictwa ZHP „Szarych Szeregów” . Była delegatką Naczelnictwa Harcerek. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie znajdowała się w internacie dla dziewcząt przy ul. 6 Sierpnia. Ulokowano tam tymczasową siedzibę Pogotowia. Już 4 sierpnia w internacie pojawili się Niemcy. Wszyscy musieli opuścić budynek internatu. Maria została zabrana przez Niemców z trzema innymi instruktorkami harcerskimi. Prawdopodobnie zginęła pędzona przed niemieckimi czołgami...\
Jadwiga Wocalewska – Szletyńska była o 10 lat młodszą siostrą Marii. Tak jak ona zaangażowała się w ruch skautowy. W czasie wojny – polsko bolszewickiej organizowała łódzki szpital harcerski dla ciężko rannych żołnierzy polskich. Znajdował się początkowo przy ul. Długiej (obecnie ul. Gdańska) 29, później przy ul. Kilińskiego 73. Jej mężem był Stefan Szletyński, Komendant Chorągwi Łódzkiej ZHP, który zginął w Katyniu.
Po wybuchu II Wojny Światowej Jadwiga znalazła się w Warszawie. Wybuch Powstania Warszawskiego, tak jak siostrę, zastał ją w internacie przy ul. 6 Sierpnia. Jadwiga podzieliła los siostry. Zginęła razem z nią prowadzona przed niemieckim czołgiem...W Powstaniu Warszawskim walczyły też jej dzieci – Jerzy i Zofia.

"Kamyk" i inni

Grzegorz Nawrot zauważa, że wielu wybitnych powstańców było związanych z Łodzią. Jak choćby pułkownik Józef Szostak ,członek sztabu Komendy Głównej AK.

- Czy prof. Aleksander Kamiński, pedagog i harcerz, błogosławiony ks. Tadeusz Burzyński , jezuita o. Tomasz Rostworowski, twórca duszpasterstwa akademickiego w Łodzi, więzień stalinowski – wymienia związanych z Łodzią powstańców Grzegorz Nawrot. - Należy wspomnieć prof. Stanisława Torokana-Popowskiego, lekarza, twórcę tzw. łódzkiej szkoły pediatrii, dr Marka Edelmana, ostatniego dowódcę powstania w getcie warszawskim, opozycjonistę antykomunistycznego. Dzisiaj ich imionami nazywa się ulice i instytucje. Aleksandrowi Kamińskiemu łódzcy harcerze wystawili pomnik w Parku Staromiejskim. Na panteonie bohaterów powstania odcisnęła ślad łódzka wielokulturowość. Alina Margolis-Edelman córka wybitnych łódzkich lekarzy pochodzenia żydowskiego ratowała rannych podczas walk na Starym Mieście, przeżyła przejście kanałami do Śródmieścia. Maria Zaunar - córka pastora kalwińskiego, budowniczego kościoła przy ul. Radwańskiej- zginęła na służbie pod gruzami Banku Polskiego. Jej dziadkowie przyjechali do Polski z Czech.

Warto przypomnieć postać pułkownika Józefa Szostaka, który łodzianinem został po wojnie. Urodził się w 1897 roku w Józefowie koło Błonia. Jego ojciec był właścicielem ziemskim. Świadectwo dojrzałości otrzymał w 1915 roku, w warszawskiej Szkole Handlowej Edwarda Rontalera. Miał podjąć studia, ale wstąpił do Legionów Polskich. Na skutek tzw. kryzysu przysięgowego znalazł się w obozie w Szczypiornie. Po odzyskaniu niepodległości chciał znów zacząć się uczyć na Kursach Przemysłowo – Rolniczych, ale ponownie wstąpił do wojska. Został zawodowym żołnierzem. We wrześniu 1939 dowodził 13. Pułkiem Ułanów Wileńskich w składzie Wileńskiej Brygady Kawalerii. Po kapitulacji zaczął działać w konspiracji. Był oficerem
Związku Walki Zbrojnej w Warszawie. Potem służył w Oddziale III (Operacyjnym) Komendy Głównej Armii Krajowej. Potem został Szefem Operacji KG AK. W październiku 1943 roku mianowano go na pułkownika służby stałej. Od 27 lipca 1944 roku był Szefem Operacji i I zastępcą Szefa Sztabu KG AK, gen. Tadeusza Pełczyńskiego „Grzegorza”.
Podczas Powstania Warszawskiego walczył na Woli, Starym Mieście, Śródmieściu, przedostawał się przez kanały. Po kapitulacji powstania dostał się do Oflagu Woldenberg. Po zakończeniu wojny wrócił do Polski. Pracował między innymi zakładach produkujących na Ziemiach Odzyskanych materiały ogniotrwałe. Uruchamiał tam kopalnie glin ogniotrwałych. Ale w 1950 roku został aresztowany. Trzy lata później skazano go na sześć lat więzienia. Opuścił je w 1955 roku. Zamieszkał w Łodzi, gdzie pracował jako urzędnik. W 1962 roku przeszedł na emeryturę. Zmarł 11 lutego 1986 roku. Został pochowany na cmentarzu w Rudzie Pabianickiej.

- W łódzkiej katedrze złożono doczesne szczątki błogosławionego Tadeusza Burzyńskiego – opowiadał nam Grzegorz Nawrot. - Ks. Burzyński urodził się w Chruślinie pod Łowiczem w 1914 r. Ukończył Seminarium Duchowne w Łodzi i został wyświecony na kapłan przez biskupa Włodzimierza Jasińskiego. Podczas wojny był m. in. kapelanem w klasztorze sióstr urszulanek SJK w Warszawie. Tam zastał go wybuch powstania. W pierwszym dniu walk na Powiślu towarzyszył patrolowi sanitarnemu. Został śmiertelnie ranny podczas udzielania ostatniego namaszczenia umierającemu. Niemcy obrzucili wówczas sanitariuszki granatami, przeżyła tylko jedna osoba - siostra Janina Płaska. Umierającego kapłana przeniesiono do klasztoru, gdzie zmarł w aurze świętości.

W Łodzi dzięki staraniom nieżyjącej już prof. Marii Gołębiowskiej, pediatrze i jej mężowi Henrykowi przy zbiegu al. Grzegorza Palki i ul. Wojska Polskiego stanął Pomnik Powstańców Warszawskich. Maria i Henryk Gołębiowscy walczyli w powstaniu.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki