Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianie od poniedziałku koczują na podwórku przy Felsztyńskiego i pilnują dobytku

Jacek Losik
Dostali lokal socjalny, ale śpią na dworze, bo są chorzy, a nikt nie chce im pomóc wnieść meble. Łodzianie od poniedziałku koczują na podwórku przy Felsztyńskiego i pilnują dobytku.

Małgorzata Gaca (58 lat) i Józef Słomski (60 lat) śpią pod gołym niebem mimo, że nie są bezdomni. Wręcz przeciwnie. W poniedziałek gmina przeprowadziła ich do nowego lokalu socjalnego w kamienicy przy ul. Falsztyńskiego 3. Dlaczego koczują na podwórku obok swoich mebli zamiast przenieść się do środka?

Do 3 sierpnia para mieszkała przy ul. Zarzewskiej. Zostali jednak stamtąd wyeksmitowani z powodu 850 zł zaległości w płaceniu czynszu. W zamian magistrat zaproponował im lokal socjalny na II piętrze na Górnej.

Umowę podpisano 31 lipca, dlatego już w poniedziałek zorganizowano przeprowadzkę. Problem polega na tym, że, jak twierdzi 58-latka, w nakazie eksmisji podana była data 7 sierpnia, dlatego przybycie transportu całkowicie zaskoczyło łodzian, którzy nie zdążyli się przygotować. Samodzielne znoszenie i wnoszenie m.in. mebli, tv, lodówki, pralki nie wchodziło w grę.

- Kilka lat temu miałem wypadek na budowie. Podniosłem zbyt ciężki przedmiot przez co pękł mi kręgosłup. Ledwo chodzę, a co tu dopiero wnoszenie rzeczy na II piętro. Małgorzata też ma problemy z poruszaniem się, bo pogryzł ją pies - ze łzami w oczach mówi pan Józef.

W znoszeniu wyposażenia mieszkania pomogli znajomi pary. Ekipa przeprowadzkowa meble przewiozła w wyznaczone miejsce, rozładowała na podwórku i odjechała. Do wnoszenia nie zgłosił się żaden chętny. Jak poinformował nas Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Łodzi, takiego obowiązku nie mieli również ludzie zajmujący się przeprowadzką.

- Miasto osobom eksmitowanym za długi przyznaje lokal socjalny. Nigdy podczas takich przeprowadzek nie zajmowaliśmy się wnoszeniem zadłużonym lokatorom mebli do mieszkania - mówi rzecznik.

Nowi sąsiedzi pana Józefa i pani Małgorzaty pomogli im w przygotowaniu posiłków. Poprosili również o pomoc administracji budynku. Administracja zaalarmowała straż miejską. Zanim jeszcze funkcjonariusze przyjechali, pojawiliśmy się my, dlatego zgłoszenie odwołano.

Mało tego. Zorganizowano na sobotę rano firmę, która pomoże wprowadzić się łodzianom do nowego domu. Noc z soboty na nadzielę spędzą pod dachem.

AUTOPROMOCJA:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki