Powitania w hali przylotów łódzkiego lotniska były wyjątkowo wzruszające. Rodziny z niecierpliwością wypatrywały najbliższych, którzy na Wielkanoc przylecieli do Łodzi. Na tatusiów czekali m.in. 9-letnia Wiktoria i 5-letni Natan.
Wiktoria w święta ma urodziny. To będzie uroczysta Wielkanoc.
- Majid, tata Wiktorii, od 10 lat pracuje w East Midlands. Jest dentystą. Jednak święta zawsze spędza z nami w kraju - mówi Renata z Konstantynowa, mama Wiktorii. - Wielkanoc to rodzinny czas. Będziemy malować pisanki, przygotujemy koszyczek do święcenia. Na stole pojawią się tradycyjne potrawy.
Majid przyznaje, że lubi wszystkie świąteczne smakołyki.
- Wszystko co domowe smakuje najlepiej - mówi. - Najważniejsze jednak, że spędzę święta z najbliższymi.
Renata poznała Majida na studiach.
- Mąż jest Jordańczykiem. Studiował w Łodzi. Potem pojechał do East Midlands przetrzeć dla nas szlaki. Ja też przez chwilę tam mieszkałam, ale kiedy urodziła się córka, wróciłyśmy do Konstantynowa. Muszę się tutaj także opiekować chorą mamą - mówi pani Renata. - Za rok mąż ma wrócić do nas na stałe. Ale życie zweryfikuje plany.
Wiktoria tęskni za tatą.
- Ostatni raz widzieliśmy się na Boże Narodzenie. Jednak jest Skype i dzięki temu rozmawiamy codziennie - mówi pani Renata.
W hali odlotów na chłopaka czekała też w czwartek Magda z Pabianic. Sama wróciła tydzień temu do domu. Uczy się w East Midlands.
- Chłopak pracuje jako operator wózka widłowego - mówi Magda. - Wielkanoc spędzimy jednak razem z rodziną. Chociaż za granicą niczego nie brakuje, to nie ma tam takiej atmosfery, jak w Polsce. Są polskie sklepy, wszystko można kupić, ale nie ma rodziny.
Wzruszenia nie potrafił wczoraj ukryć Rafał Krawczyk, który jako jeden z ostatnich pojawił się w hali przylotów. Czekał na niego 5-letni synek Natan oraz najbliższa rodzina z Pabianic.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Pan Rafał pracuje na Wyspach od 8 lat.
- Ale większość świąt udaje mi się spędzać w kraju. Rodzina jest najważniejsza - mówi. - Już nie mogę doczekać się wielkanocnych spotkań.
Na tatę czekała wczoraj także 5-letnia Celinka z mamą.
- Mąż ma firmę transportową w East Midlands. Jednak co miesiąc stara się przylatywać do domu - opowiadała Dorota Błaszczyk z Sieradza, mama Celinki. - U nas jest ciężko o pracę, dlatego na razie mąż nie myśli o powrocie na stałe.
Celince bardzo brakuje taty na co dzień. Przyznaje, że najbardziej lubi chodzić z nim na basen.
- Święta spędzimy tradycyjnie. Będzie żurek i wszystkie wielkanocne ciasta - mówi pani Dorota. - Na szczęście mąż nie wraca od razu po świętach do Anglii. Zostaje z nami dwa tygodnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?