Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianie przylecieli, żeby Wielkanoc spędzić z najbliższymi [ZDJĘCIA]

Agnieszka Jasińska
Grzegorz Gałasiński
W czwartek na pokładzie samolotu z East Midlands do Łodzi było 186 pasażerów, w tym pięcioro dzieci. Większość przyleciała specjalnie na Wielkanoc.

Powitania w hali przylotów łódzkiego lotniska były wyjątkowo wzruszające. Rodziny z niecierpliwością wypatrywały najbliższych, którzy na Wielkanoc przylecieli do Łodzi. Na tatusiów czekali m.in. 9-letnia Wiktoria i 5-letni Natan.

Wiktoria w święta ma urodziny. To będzie uroczysta Wielkanoc.

- Majid, tata Wiktorii, od 10 lat pracuje w East Midlands. Jest dentystą. Jednak święta zawsze spędza z nami w kraju - mówi Renata z Konstantynowa, mama Wiktorii. - Wielkanoc to rodzinny czas. Będziemy malować pisanki, przygotujemy koszyczek do święcenia. Na stole pojawią się tradycyjne potrawy.

Majid przyznaje, że lubi wszystkie świąteczne smakołyki.

- Wszystko co domowe smakuje najlepiej - mówi. - Najważniejsze jednak, że spędzę święta z najbliższymi.

Renata poznała Majida na studiach.

- Mąż jest Jordańczykiem. Studiował w Łodzi. Potem pojechał do East Midlands przetrzeć dla nas szlaki. Ja też przez chwilę tam mieszkałam, ale kiedy urodziła się córka, wróciłyśmy do Konstantynowa. Muszę się tutaj także opiekować chorą mamą - mówi pani Renata. - Za rok mąż ma wrócić do nas na stałe. Ale życie zweryfikuje plany.

Wiktoria tęskni za tatą.

- Ostatni raz widzieliśmy się na Boże Narodzenie. Jednak jest Skype i dzięki temu rozmawiamy codziennie - mówi pani Renata.

W hali odlotów na chłopaka czekała też w czwartek Magda z Pabianic. Sama wróciła tydzień temu do domu. Uczy się w East Midlands.

- Chłopak pracuje jako operator wózka widłowego - mówi Magda. - Wielkanoc spędzimy jednak razem z rodziną. Chociaż za granicą niczego nie brakuje, to nie ma tam takiej atmosfery, jak w Polsce. Są polskie sklepy, wszystko można kupić, ale nie ma rodziny.

Wzruszenia nie potrafił wczoraj ukryć Rafał Krawczyk, który jako jeden z ostatnich pojawił się w hali przylotów. Czekał na niego 5-letni synek Natan oraz najbliższa rodzina z Pabianic.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Pan Rafał pracuje na Wyspach od 8 lat.

- Ale większość świąt udaje mi się spędzać w kraju. Rodzina jest najważniejsza - mówi. - Już nie mogę doczekać się wielkanocnych spotkań.

Na tatę czekała wczoraj także 5-letnia Celinka z mamą.

- Mąż ma firmę transportową w East Midlands. Jednak co miesiąc stara się przylatywać do domu - opowiadała Dorota Błaszczyk z Sieradza, mama Celinki. - U nas jest ciężko o pracę, dlatego na razie mąż nie myśli o powrocie na stałe.

Celince bardzo brakuje taty na co dzień. Przyznaje, że najbardziej lubi chodzić z nim na basen.

- Święta spędzimy tradycyjnie. Będzie żurek i wszystkie wielkanocne ciasta - mówi pani Dorota. - Na szczęście mąż nie wraca od razu po świętach do Anglii. Zostaje z nami dwa tygodnie.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki