Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianie wolą pójść do sądu niż przyjąć mandat od straży miejskiej

Agnieszka Jasińska
Coraz więcej łodzian nie przyjmuje mandatów od strażników miejskich
Coraz więcej łodzian nie przyjmuje mandatów od strażników miejskich Krzysztof Szymczak
Coraz więcej łodzian nie przyjmuje mandatów od strażników miejskich. Wzrasta więc liczba wniosków, które trafiają do sądu.

Jedni nie przyjmują mandatu na miejscu zdarzenia. Inni zarzucają strażników miejskich nawet kilkudziesięcioma e-mailami z pytaniami w ciągu jednego dnia. Chcą wiedzieć na przykład, jaka była gęstość powietrza albo temperatura w dniu, kiedy fotoradar zarejestrował ich zbyt szybką jazdę. Jeszcze inni twierdzą, że na zdjęciu jest mąż, chociaż widać, że fotografia przedstawia kobietę. We wszystkich tych przypadkach sprawą mandatów zajmuje się sąd.

I ma coraz więcej pracy. W ubiegłym roku wszystkich wniosków o ukaranie skierowanych do sądu było prawie 3 tys., rok wcześniej - niecałe 2,5 tys. Najwyraźniej problem widać na podstawie wykroczeń zarejestrowanych przez fotoradar. W 2013 r do sądu wpłynęło aż 1.775 wniosków w tej sprawie, zaś rok wcześniej tylko 841.

Liczba wniosków do sądu wzrasta, maleje za to liczba mandatów. W ubiegłym roku łódzcy strażnicy wypisali ich 44.270, zaś rok wcześniej 47.805.

Według strażników miejskich, aż 99 proc. wyroków sądów potwierdza wcześniejsze decyzje funkcjonariuszy.

- Poza tym kary orzeczone przez sąd zwykle są wyższe niż mandat zaproponowany przez strażników - mówi Leszek Wojtas, zastępca naczelnika wydziału dowodzenia łódzkiej straży miejskiej. - Za każde wykroczenie obowiązują kary "od - do". Strażnicy wybierają najniższe stawki, natomiast sąd - najwyższe.

Wojtas zaznacza, że łódzka straż miejska wyjątkowo przestrzega przepisów.

- Naprawdę trudno jest się do nas przyczepić - twierdzi Wojtas. - Nasz fotoradar robi zdjęcia samochodu zawsze z przodu. Podajemy też miejsca, w których jest przeprowadzana kontrola. Bez zastrzeżeń są także ustawienia techniczne urządzenia. Kontrole nie wykazują u nas nieprawidłowości, tak jak w innych miastach.

Mimo to coraz więcej osób nie ufa strażnikom. I za brak tego zaufania niektórzy słono płacą.

- Ostatnio był przypadek, że łodzianin po wyroku sądu musiał zapłacić 1.300 zł. Nie przyjął 200 zł mandatu - opowiada Wojtas. - Jednak są ciekawsze przypadki. Inny mężczyzna też miał zapłacić 200 zł mandatu. Przekroczył dozwoloną prędkość o 21 km/h. Nie przyjął mandatu. Wolał, żeby sprawa trafiła do sądu. W sądzie okazało się, że łodzianin nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdów. Dostał karę 2,5 tys. zł.

Strażnicy przyznają, że coraz częściej są zasypywani pismami ściągniętymi z internetu.

- W sieci jest wiele gotowców i poradników, jak uniknąć zapłacenia mandatu - mówi Wojtas. - Niestety, wiele z nich zawiera nieprawdziwe informacje i błędy.

Mandatu bardzo często nie przyjmują również kierowcy, którzy zbliżają się do przekroczenia limitu punktów karnych.

- Myślą, że punkty zostaną im naliczone dopiero wtedy, gdy sąd wyda wyrok. To nieprawda. Zwłoka w niczym nie pomoże. Punkty trafiają na konto kierowcy w momencie wykroczenia - zaznacza Wojtas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki