27 maja opisaliśmy historię pana Piotra, który wdał się w spór z ochroną, gdy wychodził ze sklepu i zapiszczała jedna z bramek. Ochroniarze uznali, że pan Piotr próbował ukraść towar ze sklepu. Nie pomogły argumenty, że łodzianin nic nie ukradł, a hałasowała sąsiednia bramka. Mężczyzna został zabrany na zaplecze i przeszukany, nic u niego nie znaleziono. Łodzianin złożył doniesienie do prokuratury.
- Gdy czytałem ten artykuł, przypomniało mi się zdarzenie z marca ubiegłego roku, także z Tesco w Galerii Łódzkiej - mówi Michał Krysztofiak. - Jestem stałym klientem, zrobiłem zakupy, a gdy wychodziłem, odezwała się bramka. Doskoczyli do mnie ochroniarze, zostałem zabrany do niewielkiego pomieszczenia na zapleczu i przeszukany. Nic przy mnie nie znaleziono.
Pan Michał wezwał policję. W tym samym miesiącu ubiegłego roku łodzianin otrzymał pismo z policji.
- Przybyli na miejsce policjanci nie potwierdzili faktu kradzieży sklepowej z Pana udziałem - napisał wówczas nadkom. Piotr Laskowski z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Pan Michał wysłał więc skargę do dyrekcji Tesco w Krakowie, gdzie mieści się polska centrala sieci. Oczekiwał wyjaśnień i przeprosin. Nie dostał jednak odpowiedzi.
Łodzianin poczuł się zlekceważony przez Tesco w Polsce.
O wyjaśnienia poprosiliśmy przedstawiciela Tesco. W odpowiedzi na e-mail Jakub Jaremko z biura prasowego odpisał, że nie udało mu się dotrzeć do żadnych danych, dotyczących tej sprawy, dlatego ciężko jest mu ją komentować.
Komentując zajście z ochroniarzami, które dotknęło pana Piotra, Jakub Jaremko stwierdził, że dla Tesco priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa klientom i ochrona towaru, a zabezpieczenia antykradzieżowe są stosowane w wielu sklepach w Polsce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?