18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianin walczy o mieszkanie. Sąd przyznał mu lokal, a gmina wypowiedziała umowę

Jolanta Baranowska
Pan Marek musi oddać mieszkanie, ale wyremontowane
Pan Marek musi oddać mieszkanie, ale wyremontowane Krzysztof Szymczak
Łodzianin Marek Gajda w sądzie wywalczył z władzami miasta umowę najmu na lokal komunalny po swojej zmarłej matce. Miasto wprawdzie podpisało z nim umowę na gminne mieszkanie, ale po dwóch miesiącach wypowiedziało ją i obciążyło łodzianina kosztami remontu mieszkania.

Marek Gajda przez wiele miesięcy opiekował się ciężko chorą matką. W tym czasie mieszkał razem z nią w wynajmowanym przez kobietę lokalu komunalnym przy ul. Pieniny. W tym czasie doszło do separacji między nim a żoną, z którą do tej pory mieszkał przy ul. 1 Maja.

- W marcu 2011 roku, po śmierci mamy, wystąpiłem o przydział mieszkania po niej - mówi Marek Gajda. - Gmina mi odmówiła. Złożyłem więc sprawę do sądu. I wygrałem. Sąd uznał, że mam prawo do wynajęcia mieszkania przy ul. Pieniny - szczególnie, że doszło do separacji między mną a żoną i od miesięcy nie mieszkam z nią w domu przy ul. 1 Maja.

Miasto nie odwołało się od wyroku sądu. 3 kwietnia 2012 roku, gdy wyrok się uprawomocnił, podpisało z Markiem Gajdą aneks do umowy na mieszkanie przy ul. Pieniny.

- Kupiłem farbę, glazurę i panele - opowiada Gajda. - Chciałem wyremontować mieszkanie. Zgłosiłem ten remont do administracji nieruchomości. Poprosiłem też AN o podział łazienki, którą mama zajmowała razem z sąsiadem. Ale w odpowiedzi - 24 maja - dostałem... wypowiedzenie umowy najmu na mieszkanie! Gmina argumentowała, że odbiera mi mieszkanie na ul. Pieniny, ponieważ mam razem z żoną prawo do innego lokalu i że mogę szukać sprawiedliwości w... sądzie. Ale ja przecież mam wyrok, który uwzględniał to, że formalnie mam inny lokal.

Marek Gajda odwoływał się od decyzji miasta, jednak po kilku miesiącach machnął ręką i postanowił zrezygnować z mieszkania przy ul. Pieniny. - Postanowiłem wyjechać z kraju, ale gdy chciałem zdać klucze od mieszkania dowiedziałem się, że mam je jeszcze pomalować - dodaje Marek Gajda. - Gdy je pomalowałem - dowiedziałem się, że mam jeszcze zrobić remont w łazience i w korytarzu za 5 tys. zł. Przecież ja tego nie użytkowałem sam.

Zbigniew Ciesiołkiewicz, dyrektor Administracji Nieruchomości Łódź Widzew - Stoki potwierdza, że miasto wypełniło wyrok sądu i podpisało z Markiem Gajdą umowę najmu na mieszkanie po jego matce.

- Aneks był podpisany 3 kwietnia 2012 roku, ale obowiązywał od dnia śmierci jego matki, czyli od 6 marca 2011 roku - mówi dyrektor Ciesiołkiewicz. - Ale wraz z podpisaniem umowy najmu na lokal przy ul. Pieniny pan Gajda miał obowiązek zrzec się prawa do drugiego mieszkania, przy ul. 1 Maja. Tak mówi ustawa o ochronie praw lokatorów. Nie można mieć innego mieszkania czy domu, gdy wynajmuje się lokal komunalny. I tak długo czekaliśmy na załatwienie przez pana formalności.

Dyrektor AN dodaje też, że każdy lokator, który zdaje mieszkanie komunalne musi je doprowadzić do takiego stanu, w jakim je dostał. - Pan Gajda musi ponieść tylko połowę kosztów remontu wspólnej łazienki i korytarza - dodaje Zbigniew Ciesiołkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki