Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianka ponad rok walczy o pieniądze za uszkodzone na ulicy auto

Alicja Zboińska
Syn pani Ewy uszkodził opla przy ul. Inowrocławskiej w styczniu ubiegłego roku. Do dziś rodzina nie dostała odszkodowania
Syn pani Ewy uszkodził opla przy ul. Inowrocławskiej w styczniu ubiegłego roku. Do dziś rodzina nie dostała odszkodowania Łukasz Kasprzak
Pani Ewa z Łodzi od lutego ubiegłego roku nie może wyegzekwować wypłaty przyznanego jej odszkodowania za samochód, który wpadł w dziurę na ulicy Inowrocławskiej pod koniec stycznia 2013 roku. Od ponad roku towarzystwo ubezpieczeniowe i łódzki magistrat przerzucają się odpowiedzialnością za wypłatę pieniędzy.

Wieczorem 29 stycznia 2013 roku opla prowadził syn pani Ewy. Było ciemno, nie zauważył dziury, w której uszkodził przedni spojler, a także reflektor przeciwmgielny. Syn wezwał policję, ta sporządziła protokół, a następnie samochód obejrzał rzeczoznawca firmy InterRisk SA, czyli towarzystwa, w którym ubezpieczone jest miasto od takich zdarzeń.

- Wycena opiewała na 401,46 zł i nigdy jej nie kwestionowaliśmy - zaznacza pani Ewa. - Czekaliśmy na wypłatę pieniędzy, tymczasem w lutym ubiegłego roku otrzymaliśmy pismo od ubezpieczyciela z odmową wypłaty. InterRisk powołał się na umowę z miastem, z której wynika, że nie odpowiada za kolejne szkody, które powstały w tym samym miejscu po trzech dniach roboczych od zgłoszenia pierwszej szkody.

Okazało się, że syn pani Ewy nie był pierwszym kierowcą, który uszkodził auto w tym miejscu. Pierwsza taka sytuacja miała miejsce 13 dni wcześniej, a dziura nie została załatana.

Pani Ewa zgłosiła się więc do Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi, ale skierowano ją do wydziału gospodarki komunalnej UMŁ. Urzędnicy znów wystąpili do ubezpieczyciela, a gdy ponownie otrzymali odmowę, próbowali przekonać InterRisk, że skoro kierowca, który jako pierwszy wjechał w dziurę, nie otrzymał odszkodowania, to jako pierwsze zdarzenie należy traktować to z udziałem syna pani Ewy.

- InterRisk zdania nie zmienił, miasto też nie chce wypłacić odszkodowania i okazało się, że pieniądze mogę odzyskać jedynie na drodze sądowej - mówi łodzianka. - To jakiś absurd. Jestem ofiarą tego, że urząd nie potrafi się porozumieć z ubezpieczycielem. Przecież koszty procesu, wynajęcie adwokata przewyższą wartość odszkodowania.

Rafał Wierzbicki z InterRisku tłumaczy, że wypłata została wstrzymana, gdyż doszło do zaniedbania ze strony urzędu.

- Ubytek nie został naprawiony po zgłoszeniu pierwszej szkody - zaznacza Wierzbicki. - Wyjściem z tej sytuacji jest skierowanie roszczenia do urzędu lub proces cywilny.

Na szczęście pani Ewa nie musi szukać adwokata. Po naszej interwencji urzędnicy zmienili zdanie.

- Wysokość szkody jest udokumentowana, okoliczności zdarzenia udowodnione, dlatego po konsultacjach z ubezpieczycielem i prawnikami urzędu za szkodę zostanie wypłacone odszkodowanie w kwocie 401,46 zł pod warunkiem zrzeczenia się dalszych roszczeń z tytułu tego zdarzenia przez właściciela pojazdu - zapowiada Grzegorz Gawlik z biura prasowego UMŁ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki