Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianka skarży Polskę. Łódzki urząd nie dał aktu urodzenia jej córce, bo wychowuje ją z kobietą

Agnieszka Jasińska
www.sxc.hu
Łódzki urząd odmówił wydania aktu urodzenia dziewczynce, którą wychowują dwie matki. Łodzianka, jej partnerka z Anglii i dziecko złożyły skargę przeciwko Polsce do Strasburga.

Marysia ma cztery latka. Urodziła się kilka dni przed Bożym Narodzeniem w Londynie. Zamiast mamy i taty ma dwie "mamy". Wszystko zgodnie z angielskim prawem. Wpis o dwóch "mamach" jest w brytyjskim akcie urodzenia dziewczynki. Rodzina mieszka w Anglii.

Jedna z "mam" Marysi pochodzi z Łodzi. Kobieta chciała, by jej dziecko miało także polskie obywatelstwo. Wystąpiła do Urzędu Stanu Cywilnego w Łodzi w sprawie wpisania do polskiej księgi urodzeń aktu urodzenia Marysi. Urzędnicy się na to nie zgodzili. Teraz sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

- Skargę przeciwko Polsce złożyły trzy osoby: dwie kobiety i dziecko. Zarzuty dotyczą naruszenia prawa do życia prywatnego i rodzinnego - mówi dr Dorota Pudzianowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, reprezentująca skarżące kobiety. - Skarga skupia się na prawie do tożsamości dziecka, która zostaje naruszona w sytuacji, gdy państwo odmawia uznania relacji pokrewieństwa między rodzicami i dzieckiem, które istnieją w innym państwie. Trybunał zajmował się już dwoma podobnymi sprawami z Francji. To były precedensy. Trybunał uznał, że odmowa Francji wydania aktu urodzenia dziecka narusza prawo do jego tożsamości.

W brytyjskim akcie urodzenia Marysi w rubryce "matka" (mother) wpisana jest Brytyjka, natomiast w w rubryce "rodzic" (parent) - figuruje łodzianka.

Aneta Papis, zastępca dyrektora Urzędu Stanu Cywilnego w Łodzi, podkreśla, że sprawa została rozstrzygnięta w oparciu o przepisy prawa polskiego. - To pierwszy taki przypadek w Łodzi, prawdopodobnie jedyny w Polsce - mówi Papis. - Bardzo mocno się przygotowaliśmy, zanim podjęliśmy decyzję. Można się spodziewać, że podobnych spraw będzie przybywało. Coraz więcej osób decyduje się na legalizację związków partnerskich za granicą, a u nas brakuje przepisów, jak postępować w przypadku takich dokumentów.

Łodzianka i jej partnerka wniosły skargę na decyzję Urzędu Stanu Cywilnego w Łodzi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi oraz do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Obie instytucje oddaliły skargę.

"Matką dziecka jest kobieta, która urodziła. Z kolei przepisy dotyczące ojcostwa zawsze jako ojca dziecka wymieniają mężczyznę (...). Pojęcia "rodzicielstwo", "rodzice" zawsze odnoszą się do osób różnej płci" - czytamy w wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

"W żaden sposób nie zostało naruszone prawo do prawnej ochrony życia rodzinnego; po prostu obowiązujący w Rzeczypospolitej Polskiej system prawny nie pozwala na uznanie za ojca dziecka osoby płci żeńskiej" - czytamy w wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

Dr Pudzianowska zwraca uwagę na to, że brak polskiego aktu urodzenia może przysporzyć wiele trudności w codziennym życiu. - Nie jest pewna kwestia obywatelstwa dziecka, które zgodnie z przepisami nabywa się, gdy jedno z rodziców jest obywatelem polskim.

Z innej sprawy wiemy, że dziecko nie dostało w konsulacie tymczasowego paszportu polskiego, bo w brytyjskim certyfikacie urodzenia w rubryce "rodzice" wpisane były dwie kobiety - mówi dr Pudzianowska. - Brak polskiego aktu urodzenia może prowadzić do dalszych konsekwencji prawnych, jak np. problemy z dziedziczeniem, opieką medyczną podczas pobytu w Polsce czy informacją o stanie zdrowia. Warto podkreślić, że Trybunał nie wymaga, żeby Polska zalegalizowała małżeństwa homoseksualne, ale zakazuje dyskryminacji osób ze względu na orientację.

Matka dziewczynki w skardze zwraca uwagę na to, że gdyby w akcie urodzenia figurował mężczyzna, nie miałby żadnych trudności, nawet gdyby nie był biologicznym ojcem dziecka.

- Polska może nie regulować związków partnerskich. Jednak odmowa uznania pokrewieństwa rodzice - dziecko to naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka - mówi dr Pudzianowska. - To dyskryminacja. W przypadku rodziców różnych płci nikt nie uzależnia wydania polskiego aktu urodzenia od tego, jaka jest relacja między rodzicami (małżeństwo czy konkubinat), więc jedyna różnica w traktowaniu związana jest z orientacją seksualną rodziców.

Dr Pudzianowska podkreśla, że w całej sprawie gubi się istota sprawy, czyli dobro dziecka. - Tłumaczy się, że wpisanie dwóch kobiet do aktu urodzenia narusza zasady porządku prawnego. O jakie naruszenie chodzi? Przecież pozbawia się dziecko rodziny - mówi dr Pudzianowska. - Rodzina jest pod ochroną Konstytucji Rzeczypospolitej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki