Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianka wygrała z bankiem. Zamiast 137 tys. zapłaci 47 tys. kredytu

Agnieszka Jasińska
Po wyjściu z sali rozpraw, pani Urszula nie kryła radości
Po wyjściu z sali rozpraw, pani Urszula nie kryła radości Grzegorz Gałasiński
Bardzo się cieszę. Nie spodziewałam się takiego wyroku. Myślałam, że będzie gorzej i będę musiała skierować sprawę do Sądu Najwyższego. Teraz jestem spokojna - powiedziała Urszula Przygodzka tuż po ogłoszeniu wyroku.

We wtorek Sąd Apelacyjny w Łodzi zdecydował, że łodzianka - zamiast 137 tys. zł - musi zwrócić bankowi 47 tys. zł. Kobieta wraz z mężem wzięła w banku PKO BP 38 tys. zł kredytu na zakup mieszkania w bloku na łódzkim Karolewie. To było w 1997 roku. Wzięli popularny wówczas kredyt "Alicja".

- Płaciliśmy miesięczne raty w wysokości ok. 350 zł, mimo że niepokoiło nas, że kredyt cały czas rósł - opowiadała pani Urszula. - W 2008 roku rozwiodłam się z mężem, który przestał spłacać kredyt. W tej sytuacji ja też przestałam, gdyż spłata była ponad moje siły. Gdy próby ugody zakończyły się fiaskiem, skierowałam sprawę do sądu, domagając się umorzenia kredytu.

We wtorek sąd uznał, że umowę, którą łodzianka zawarła z bankiem, jest ważna, ale nie można nazwać jej kredytową. Stwierdził, że była to pożyczka. Sąd zwrócił uwagę na fakt, że w pewnym momencie marża banku wynosiła ponad 200 proc. stopy bazowej. Na początku umowy natomiast było to 31 proc. Sąd uznał, że bank jest profesjonalną instytucją i nie jest możliwe, by nie dostrzegł problemu. Nawet jeśli nie zauważył tego na początku, to powinien zwrócić uwagę na to później. Poza tym bank wszystkie informacje do klientki wysyłał na piśmie.

Pani Urszula podczas odczytywania wyroku była spokojna. Emocje pokazała dopiero na korytarzu. Wtedy nie kryła radości. Śmiała się i skakała ze szczęścia.

Według sądu, bank powinien przedłożyć pani Urszuli propozycję rozwiązania problemu. Tak też się stało. Bank zaproponował zamianę kredytu "Alicja" na inny kredyt. Klientka tej propozycji nie przyjęła. Według banku ta propozycja nie zniwelowałaby negatywnych skutków "Alicji". Kiedy łodzianka nie przyjęła propozycji i przestała spłacać zadłużenie, bank zerwał umowę.

Pani Urszula jest przekonana, że wyrok sądu spowoduje, że kolejne osoby zdecydują się na walkę z bankiem. - Niech biorą ze mnie przykład i walczą o sprawiedliwość. Naprawdę warto - mówi łodzianka.

Mecenas reprezentujący bank przed sądem będzie zastanawiał się nad wniesieniem kasacji.

Pani Urszula o pieniądze walczyła prawie pięć lat. W lutym przegrała sprawę w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Ten wyrok zaskoczył i rozczarował łodziankę. Nie poddała się jednak.

- Wzięłam 38 tys. zł kredytu, spłaciłam już 100 tys. zł, a bankowi wciąż mało i mało? To lichwa i rozbój w biały dzień. Nie odpuszczę tego. Na pewno złożę apelację - zapowiadała w lutym.

47 tys. zł, które teraz ma zapłacić kobieta, to pieniądze, złożone przez nią w depozycie sądowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łodzianka wygrała z bankiem. Zamiast 137 tys. zapłaci 47 tys. kredytu - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki