Iwona Mogiła-Lisowska była łódzką dziennikarką. Iwona Mogiła-Lisowska zaginęła w 1992 r. Miała 31 lat. Jej ojciec pamięta prawie każdy szczegół ostatniego spotkania z córką.
10 listopada rano wrócił z Jugosławii, gdzie pojechał na handel. Już kilka minut po ósmej był w domu córki przy ul. Świetlików w Łodzi. Iwonka chodziła po mieszkaniu, paliło się w kominku.
Postawiłem na stole szampana, bo Iwonka bardzo lubiła ten trunek - wspominał. - Podziękowała, że o niej pamiętałem. Zapytała, czy będę coś robił na budowie, bo pomagałem przy wznoszeniu garażu i budynku gospodarczego. Powiedziałem, że zajmę się tym następnego dnia, bo jestem zmęczony po podróży. Wróciłem do domu. Nie żegnałem się z nią, bo wiedziałem, że wieczorem ma przyjść do nas.
Około godz. 16 Iwona z mężem przyjechała do matki, która pracowała w sklepie rybnym. Wzięła klucz od domu rodziców, tak jak zwykle zabrała obiad i wróciła do siebie.
Te miejsca w Polsce uznawane są za nawiedzone! Mieszkasz w pobliżu?
- Żona widziała, jak Iwonka siedziała w polonezie, nawet jej nie pomachała... - mówił nam Adam Puzio. - Wieczorem już do nas nie przyszła. Kiedy rano pojechałem na ul. Świetlików, zastałem tylko zięcia. Zapytałem, gdzie Iwonka.
Usłyszał, że nie wróciła na noc. Pomyślał, że pewnie córka jest w pracy. Jako dziennikarka nie raz pracowała nocą. Kiedyś robiła relację z Miss Mokrego podkoszulka. Tak samo myślała jego małżonka. Adam Puzio przekonywał, że następnego dnia zięć powiedział mu, że córka wyjechała na tydzień do Niemiec. Jeździła tam wcześniej. Pracowała jako kelnerka w restauracji koło miejscowości Mannheim, prowadziła też jej właścicielom księgowość. Zaginięcie Iwonki zgłoszono więc dopiero 19 listopada, a więc dziewięć dni po jej zniknięciu. Adam Puzio żałował, że nie zrobił tego wcześniej.
Opuszczone szpitale i sanatoria. Tu można nakręcić horror!
- Ale zięć tłumaczył, byśmy poczekali, bo Iwonka przyjedzie z Niemiec, a my jej narobimy wstydu, bo będą jej w całej Łodzi szukać - wyjaśniał.
Od tego czasu po Iwonie Mogile-Lisowskiej nie ma śladu. Przepadła, jak kamień w wodę. Prokuratura Rejonowa Łódź - Bałuty blisko 20 razy zawieszała, umarzała i wznawiała śledztwo w sprawie zaginięcia kobiety. Adam Puzio interweniował w Ministerstwie Sprawiedliwości. Bez rezultatu.
Sprawa zaginięcia Iwony Mogiły-Lisowskiej była kilkanaście razy przedstawiana w magazynie kryminalnym Michała Fajbusiewicza „997”.
Morderstwo w kamienicy przy Wólczańskiej w Łodzi. Poćwiartowane ciało w walizce na torach.