Od wtorku na Lublinku rozpoczął się demontaż kolekcji zgromadzonej przez nieżyjącego Jerzego Lewandowskiego. Z 36 maszyn zlokalizowanych przy ul. Pilskiej, 20 należy do MON.
Decyzję ministerstwa o wstrzymaniu akcji przekazał w czwartek wiceminister Obrony Narodowej Marcin Idzik. Zapewnił on, że demontaż został wstrzymany, co jednak nie przesądza, że kolekcja zostanie w Łodzi. Nie wiadomo też, kiedy ma być podjęta ostateczna decyzja o ewentualnym przeniesieniu.
MON w Dęblinie chce utworzyć Muzeum Sił Powietrznych i własnie tam miały trafić łódzkie eksponaty. Ministerstwo chciało zabrać tam samoloty i śmigłowce ze względu na ich zły stan techniczny, brak zainteresowania władz samorządowych nad ich utrzymaniem oraz sporem o działkę na której się znajdują, pomiędzy MON a spadkobiercami Lewandowskiego.
Jednak ministerstwo rozważa tez utworzenie trzech zamiejscowych oddziałów Muzeum Sił Powietrznych. Jeden z nich mógłby powstać właśnie w Łodzi.
Pomoc w ratowaniu kolekcji ze strony miasta, zadeklarował obecny na spotkaniu przewodniczący Rady Miejskiej Tomasz Kacprzak. Miasto będzie chciało znaleźć środki finansowe by utrzymać obiekt. Na pytanie ile potrzeba pieniędzy na muzeum lotnictwa w Łodzi odpowiedział że około 3 mln zł. By dalej utrzymać łódzkie muzeum potrzeba kilkaset tysięcy złotych rocznie. Sprawa dofinansowania ma być poruszona 28 września na sesji Rady Miejskiej.
Idzik powiedział, że stosunkowo niedawno dowiedział się o sprzeciwie przeciw zabraniu maszyn. Poinformował go o tym senator Maciej Grubski. Na konferencji ministrowi wręczono petycję z podpisami mieszkańców, którzy sprzeciwiają się wywiezieniu kolekcji do Dęblina, w zbiórkę których zaangażował się właśnie Grubski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
