Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzka nauczycielka, której sąd przyznał 25 tys. zł odszkodowania za mobbing, odwołała się od wyroku. UMŁ reprezentujący SP nr 40 też

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Proces pierwszej instancji prowadził sędzia Paweł Antczak (w środku)
Proces pierwszej instancji prowadził sędzia Paweł Antczak (w środku) Maciej Kałach
Obie strony głośnego sporu sądowego o mobbing w Szkole Podstawowej nr 40 w Łodzi odwołały się od wyroku pierwszej instancji, zgodnie z którym nauczycielka tej placówki miała otrzymać 25 tys. zł zadośćuczynienia.

Wyrok pierwszej instancji zapadł w październiku 2018 r. Wychowawczyni młodszych klas w SP nr 40 miała otrzymać 25 tys. zł zadośćuczynienia plus ustawowe odsetki, bo, zdaniem składu orzekającego Sądu Rejonowego dla Łodzi-Śródmieścia, padła ona ofiarą mobbingu. Powódka twierdzi, że jego sprawczyni to, była już, dyrektorka podstawówki. Szkoła to placówka samorządowa, zatem reprezentował ją prawnik Urzędu Miasta Łodzi. Jednak wyrok z października nie nabrał mocy prawnej.

– Apelacje od wyroku zostały złożone przez powódkę oraz pełnomocnika strony pozwanej – poinformował na początku stycznia sędzia Paweł Sydor, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Łodzi.

Nauczycielka od początku procesu, który zaczął się przed rokiem, zdecydowała się nie komentować sprawy (odszkodowanie za mobbing było tylko częścią jej powództwa).
Natomiast m.in. z sądowych zeznań wiadomo, że według wychowawczyni, jej kłopoty zaczęły się, kiedy została poproszona przez ówczesną szefową SP nr 40 o przedstawienie opinii w sądzie. Opinia ta miała pomóc ojcu jednego z uczniów w sprawie rozwodowej (mężczyzna jest krewnym ówczesnej dyrektor szkoły). Nauczycielka twierdzi, że odmówiła i wtedy zaczął się mobbing, m.in. nadmierna kontrola, zbyt częste wizytacje, pouczenia i wydawanie niepotrzebnych poleceń.

Była już dyrektor SP nr 40 zaprzeczała tym zarzutom twierdząc, że sprawowała tylko niezbędny nadzór nad pracownikiem.

Nauczycielka w czasie pierwszego procesu korzystała z długotrwałego zwolnienia lekarskiego.

Podczas kolejnych rozpraw sąd przesłuchiwał m.in. innych pedagogów z SP nr 40 i rodziców uczniów.

Część rodziców domagała się odwołania dyrektorki przez Urząd Miasta Łodzi, chociaż w podstawówce była też grupa jej gorących zwolenników. Jednak przed wakacjami dyrektorka przegrała w UMŁ konkurs, którego stawką była jej reelekcja.

UMŁ nie zajął dotąd stanowiska, czy podejmie kroki prawne w celu odzyskania kwoty odszkodowania od byłej dyrektorki, jeśli urząd je zapłaci – w przypadku, gdyby było to nakazane prawomocnym już wyrokiem.

Natomiast przed weekendem uzyskaliśmy od UMŁ stanowisko odnośnie wniesienia apelacji.
– Nie zgadzamy się z wyrokiem sądu pierwszej instancji, dlatego korzystamy z prawa do złożenia apelacji. Nasze argumenty przedstawimy na sali sądowej – poinformowała w piątek Monika Pawlak, rzecznik Tomasza Treli, wiceprezydenta miasta, który odpowiada za oświatę w Łodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki