Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzki europoseł uśmiercił prezydenta Rosji

Redakcja
Europoseł Janusz Wojciechowski podczas wizyty prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w Łodzi
Europoseł Janusz Wojciechowski podczas wizyty prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w Łodzi Krzysztof Szymczak
Kontrowersyjna, ale uzasadniona krytyka polskiego rządu? Czy przekroczenie granic dobrego smaku? Janusz Wojciechowski, łódzki poseł do Parlamentu Europejskiego, zamieścił na swoim blogu treści budzące skrajne emocje.

''Rosyjski samolot rządowy Tu--154M z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem i 95 innymi osobami na pokładzie rozbił się podczas próby lądowania na lotnisku Babimost koło Zielonej Góry (...). Polskie służby policyjne i śledcze zostały niezwłocznie usunięte z miejsca katastrofy i teren ten został przekazany pod kontrolę służb rosyjskich (...). Doradca prezydenta Komorowskiego profesor Tomasz Nałęcz oświadczył, że nie ma takiej ceny, której nie warto by zapłacić za uzyskanie od Rosji wybaczenia za spowodowanie tej tragedii''.

Powyższy fragment to tylko wycinek z dosyć obszernego political fiction, które na swoim blogu umieścił łódzki eurodeputowany PiS Janusz Wojciechowski. Tekst wygląda jak szczegółowa relacja nie tylko katastrofy, ale również wyciąg z poczynań polskiego rządu, który spełnia wszystkie zachcianki Rosjan: oddanie śledztwa rosyjskim służbom, przyjęcie przez Polskę raportu stwierdzającego, że winnymi katastrofy są kontrolerzy z wieży kontroli lotów w Babimoście, przyjęcie raportu bez zastrzeżeń przez stronę polską. Czemu poseł to napisał?

- Nie oszalałem, chciałem tylko pokazać, jakby to wszystko wyglądało, gdyby to rosyjski samolot z prezydentem na pokładzie roztrzaskał się w Polsce - tłumaczy ''Dziennikowi Łódzkiemu'' Wojciechowski. - Jestem pewien, że polski rząd wówczas zrobiłby wszystko, czego oczekiwaliby Rosjanie, tak jak w przypadku katastrofy smoleńskiej nie zrobił nic, czego oczekiwali Polacy. Ten tekst miał pokazać, że w stosunkach polsko-rosyjskich nie ma symetrii, że polski rząd ma jakiś kompleks i rozmawia z Rosjanami jak owieczka z niedźwiedziem.

Kontrowersyjne? Janusz Wojciechowski jest zdania, że nie przekroczył granicy przyzwoitości, uważa też, że w żaden sposób jego tekst nie powinien zaważyć na stosunkach Polski z Rosją, choćby dlatego, iż z góry zaznaczył, że to political fiction, a on sam ''rusofobem nie jest''.

Z zawartością jego bloga zapoznał się rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Marcin Bosacki. - MSZ nie skomentuje enuncjacji pana posła - lakonicznie odpowiedział Marcin Bosacki, rzecznik resortu.

To nie wszystko. Na blogu eurodeputowanego można też znaleźć alternatywną wersję morderstwa, którego w Łodzi w październiku dokonał Ryszard C. Wtedy w biurze PiS zamordował Marka Rosiaka, asystenta Janusza Wojciechowskiego. Ale już na blogu ofiarą jest... pracownik biura poselskiego wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego (PO). Wicemarszałek nie kryje oburzenia.

- Nie rozumiem, jak można tak dworować sobie z czyjeś śmierci - oburza się Niesiołowski. - Wojciechowski przekracza granice przyzwoitości, powinien iść po poradę do specjalisty.

Marcin Darda

DROGA DO EURO 2012.Zapraszamy do wspólnego odliczania dni do Euro!

Rosja może się obrazić

Z Witoldem Waszczykowskim, byłym wiceszefem MSZ w rządach PiS i PO rozmawia Marcin Darda

Podoba się Panu literatura Janusza Wojciechowskiego?

Mogę powiedzieć, że rozumiem jego zachowanie. Rząd i politycy PO wywierają presję na PiS, że wciąż gra katastrofą smoleńską, Władysław Bartoszewski mówił o nekrofilii, teraz znów pojawiają się jakieś naciski, by w ogóle o tym co się stało nie mówić. Stąd pojawiają się pytania "co by było gdyby?". Te przeróżne pytania, figury retoryczne, alternatywne wersje katastrofy to naturalny odruch obronny.

Pańskim zdaniem eurodeputowany przekroczył jakieś granice?

Uważam, że nie. Granice przekroczył tygodnik ''Nie'' publikując ankietę z pytaniem ''jak skończy Jarosław Kaczyński''. A wzięły w niej udział tak opiniotwórcze osoby jak Jacek Żakowski czy Kazimierz Kutz. To co zrobił eurodeputowany Wojciechowski jest trudne i skomplikowane, ale mieści się w granicach przyzwoitości. Można to odebrać jako analizę poczynań rządu czy podstaw prawnych, na których oparto uzasadnienie prowadzenia całości śledztwa przez Rosjan.

Rosjanie mogą zareagować na tego typu literaturę? Tego nie napisał anonimowy internauta, tylko polski eurodeputowany.

Nie sądzę, aczkolwiek uważam, że mogą poczuć się urażeni. Tyle, że my nie możemy stąpać na paluszkach. Ja się nie zgadzam z ministrem Sikorskim, który twierdzi, że nasze stosunki z Rosją są lepsze. Rząd mówi dziś o polityce empatii a przecież nawet przed katastrofą w Smoleńsku nie załatwiliśmy nimi żadnych kluczowych spraw, jak choćby sprawy Katynia. Przyjechał premier Władimir Putin, powiedział coś o stalinizmie i to wszystko. Poza retoryką między Rosją a Polską nie zmieniło się nic. Mija dziesięć miesięcy od śledztwa, a ta katastrofa wciąż jest niewyjaśniona. Zatem ta alternatywna wersja katastrofy tupolewa, którą napisał Janusz Wojciechowski może Rosjan oburzyć. Ale nie zapominajmy, że w tej sprawie poszkodowanymi jesteśmy my.

rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki