Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzki minister to niezbyt wdzięczne stanowisko

Jacek Grudzień
Jacek Grudzień
Jacek Grudzień DziennikŁódzki/archiwum
Niczym w sezonie ogórkowym przez cały tydzień media emocjonowały się zmianami w rządzie, które przeprowadził premier. Konkretów, nowych pomysłów było bardzo mało. Co ciekawe nowi bardzo chwalili pracę poprzedników, czasem aż tak bardzo, że trudno było się nie zastanawiać po co te zmiany, skoro odchodzący ministrowie byli tacy świetni.

Moim zdaniem tworząc nowy rząd po kolejnych wygranych wyborach Donald Tusk popełnił błąd starając się w niektórych resortach stawiać na polityków medialnych, a nie tak kompetentnych jak ich poprzednicy. W ten sposób swoje funkcje objęli mający na koncie sporo artykułów w tabloidach, a nawet sesje w kolorowych pismach Joanna Mucha i Sławomir Nowak.

Wszyscy pamiętali fotografie umięśnionego ministra transportu na skuterze wodnym i zdjęcia seksownej pani minister sportu. Mój kolega powiedział wtedy, że te nominacje oznaczają kłopoty, bo wystarczy popatrzeć na historię rządów Silvia Berlusconiego i Nicolasa Sarkozy'ego, którzy musieli mieć w gabinetach tak zwanych "ładnych" polityków, którymi z pewnością zainteresują się media. I po dwóch latach muszę przyznać, że kolega miał rację.

Teraz wicepremierem zostaje jeden z najbardziej kompetentnych polityków, czyli Elżbieta Bieńkowska, dotychczasowa minister rozwoju regionalnego. Ponieważ od lat zajmowała się pracą, mało kto zwrócił uwagę na to, że jest nie tylko bardzo dobrym urzędnikiem państwowym, ale też atrakcyjną kobietą. Tylko czy jej nominacja nie nastąpiła zbyt późno i czy nowa pani wicepremier będzie chciała się tak udzielać medialnie jak wspomniani odchodzący ministrowie?

Jak ryba w wodzie w mediach czuje się nowy minister sportu Andrzej Biernat. Po nominacji mógł sobie pozwolić na żart, że ma łatwe zadanie, bo w Polsce na sporcie, medycynie i oświacie zna się każdy. Mógł sobie na to pozwolić, bo kwalifikacje do zajmowanego stanowiska ma dużo większe niż jego poprzedniczka. Zapowiedział współpracę ze związkami sportowymi, pochwalił rządowe programy edukacyjne. W internecie wśród memów, które się pojawiły moją uwagę zwrócił ten z hasłem : "Minister z regionu bez stadionu".

Tak się najczęściej zdarzało w ostatnich latach, że nominacja łodzianina na ministerialne stanowisko oznaczała dla niego kłopoty. Najklasyczniejszym przykładem jest kariera Cezarego Grabarczyka, obecnie wicemarszałka Sejmu, a poprzednio ministra infrastruktury, z którego uczyniono czarną owcę rządu poprzedniej kadencji. Przypisywane mu winę za opóźnienia przy budowie autostrady A2, zapominając, że to on przygotował grunt prawny pod budowę autostrad. Robota żmudna, niewdzięczna i słabo sprzedając się przed kamerami telewizyjnymi. O jego bezsprzecznych zasługach dla Łodzi w czasie czteroletniej kadencji, w mieście mało kto pamięta.

Takich nazwisk można by szukać we wszystkich rządach bez względu czy były to czasy SLD, AWS, czy innego ugrupowania. Łódzcy ministrowie albo kończą kariery, albo tracą popularność polityczną także w swoim mieście, nawet jeśli ciężko dla regionu pracowali. Jakie wnioski wyciągnie nowy minister sportu wyciągnie z karier i losów swoich poprzedników w rządzie? Po dwóch latach Łódź ma swojego przedstawiciela w rządzie. A że sport w stolicy regionu przeżywa poważny kryzys, nie trzeba chyba nikogo przekonywać.

Dobre informacje dla Łodzi zazwyczaj są przekazywane po cichutku, tak jak ta, że w czerwcu przyszłego roku w Atlas Arenie odbędzie się jeden z najważniejszych polskich festiwali Impact Fest. Organizatorzy zdecydowali, że Łódź jest lepszym miejscem dla miłośników ciężkiego grania niż Warszawa. W ubiegłym roku na lotnisku Bemowo pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy osób na koncertach, między innymi fani zespołów Ramstein i Slayer.

Podobne tłumy mogą pojawić się w Łodzi. Tym bardziej, że pierwsze gwiazdy to legendarne zespoły Black Sabbath i Aerosmith. Impact Fest to prezent dla miasta i wielka szansa na promocję przedsięwzięć, które tu się odbywają i mogą być atrakcyjne dla gości festiwalu z całej Polski i zagranicy.

Wyobrażam sobie, że w wydziale promocji Urzędu Miasta Łodzi powstaje sztab, który już teraz opracuje strategię promocji miasta przy tej imprezie.

Byłoby wspaniale, gdyby w czerwcu przyszłego roku było mnóstwo informacji o łódzkiej scenie rockowej, w klubach odbywało się dużo koncertów, a do tego jeszcze bylibyśmy świadkami promocji innych markowych wydarzeń muzycznych począwszy od Soundedit, do sceny muzycznej teatru Pionokio. Nawiasem mówiąc, ta ostatnia na dniach wydaje płytę z tekstami Juliana Tuwima, na której grają takie znakomitości jak Herdzin, Napiórkowski, Lipert. Szansę na promocję miasta mamy zatem wielką. Ciekaw jestem czy ją wykorzystamy, czy będzie jak zwykle? Czasem nie zdajemy sobie sprawy jak takie wydarzenia powoli zmieniają wizerunek Łodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki