Łódzki Nauczyciel daje radę, byle mu nie przeszkadzać

W jakiej kondycji łódzka oświata rozpoczyna kolejny rok szkolny?

Tę kondycję najlepiej zna miasto, jako organ prowadzący szkoły. Nasz punkt widzenia jest trochę inny. My patrzymy na nauczycieli i pracowników administracji oraz obsługi. Ta kondycja jest taka jak całej oświaty. Jesteśmy w dobie nieszczęsnej reformy, która niesie wiele utrudnień dla uczniów, szkół, organów prowadzących i nauczycieli. Jest wiele spraw, z którymi trzeba się borykać. Teraz reforma wchodzi do szkół ponadgimnazjalnych. Brakuje sal, są przeładowane klasy. Z tym trzeba się borykać. Większość szkół jest nieprzygotowana do przyjęcia tak wielkiej liczby uczniów.

Wielu nauczycieli straciło pracę?

W samej Łodzi pracę straciło około pięciuset nauczycieli. Stało się to w związku wygaszaniem gimnazjów. Jesteśmy miastem, które prowadziło gimnazja, nie włączało ich do struktur szkół podstawowych. U nas są więc one wygaszane z końcem sierpnia. Część z nauczycieli, którzy pracowali w tych szkołach, straciło pracę i nie udało im się znaleźć jej w innym miejscu. Na szczęście, są to jednostki. Ostatecznie, większość nauczycieli gimnazjów znalazło pracę w szkołach podstawowych, niewielka liczba w szkołach ponadpodstawowych. Sytuacja jest opanowana.

A jacy są łódzcy nauczyciele?

Generalnie nasza oświata stoi na nauczycielu. Na jego wiedzy, zaangażowaniu, pasji. Bez pasji pedagogicznej nasza oświata byłaby w znacznie gorszym stanie. My ratujemy oświatę, naprawiamy błędy, które niesie reforma. Na poziomie strukturalnym, dydaktycznym, programów nauczania. Robimy co możemy, by uczeń normalnie funkcjonował, zdobywał wiedzę. Łódzki nauczyciel daje sobie radę, obyśmy mu tylko nie przeszkadzali. Cała reforma przyniosła wiele szkód.

Pan jest łodzianinem?
Nie, mieszkam w Łasku. Ale codziennie jestem w Łodzi. Znam miasto, jego problemy, potrafię się po nim poruszać. Bardzo lubię ulicę Piotrkowską, park Źródliska. To bardzo klimatyczne i przytulne miejsce. Już trzynaście lat dojeżdżam do pracy w Łodzi