Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzkie: mrożona ryba tonęła w wodzie

Alicja Zboińska
Po rozmrożeniu okazało się, że z produktu została kałuża wody i nieco mięsa.
Po rozmrożeniu okazało się, że z produktu została kałuża wody i nieco mięsa. archiwum
Pozornie wszystko było w jak najlepszym porządku. Ryby były pokryte glazurą, czyli warstwą mrożonej wody, która chroni je przed wysuszeniem. Po rozmrożeniu okazało się, że z produktu została kałuża wody i nieco mięsa. Wykryli to inspektorzy handlowi z Łodzi i regionu.

Wybrali się do hurtowni rybnej ''Basia'' przy ul. Brzezińskiej w Łodzi, hurtowni firmy Jago przy ul. Traktorowej w Łodzi oraz sklepu rybnego przy pl. Narutowicza 34 w Tomaszowie Mazowieckim. Ryby, które tam sprzedawano, trafiły do laboratoriów Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

- Trzy partie pangi nie odpowiadały jakości handlowej z uwagi na podwyższoną w stosunku do deklarowanej zawartość glazury - informuje Marek Jacek Michalak, wojewódzki inspektor Inspekcji Handlowej w Łodzi. - Ryby były importowane z Wietnamu. Do kraju sprowadziły je firmy: Trans-Mer z Glinnika w powiecie sieradzkim, Apol ze Świnoujścia oraz Nord Capital z Rekowa Górnego w powiecie puckim.

- By zabezpieczyć ryby przed tzw. wysuszką zamrażalniczą, wystarczy 2 proc. glazury - mówi Liliana Tenderenda z wojewódzkiego inspektoratu inspekcji handlowej. - W tym przypadku producent deklarował, że glazura stanowi 20 proc. produktu, a badanie wykazało, że było jej ponad około 33 procent.

Do firmy Trans-Mer nie dotarły jeszcze oficjalne zarzuty inspekcji handlowej. - Mamy dokumenty od producenta wietnamskiego i byliśmy pewni, że zawartość glazury jest zgodna z deklaracją - mówi Tomasz Smarzyński z Trans-Meru. - Złożymy wyjaśnienia w inspekcji handlowej, gdy otrzymamy oficjalne zawiadomienie.

Pracownicy hurtowni ''Basia'' twierdzą, że nie mieli pojęcia o tym, że ilość glazury jest niezgodna z deklaracją. Dowiedzieliśmy się, że szefowie hurtowni zwrócą się o wyjaśnienia do importera.

Importerzy i sprzedawcy nie zostali ukarani, bo nie zakończyło się jeszcze postępowanie administracyjne. Gdy się zakończy, inspektorzy będą mogli nałożyć karę w maksymalnej wysokości pięciokrotnego uzyskanego zysku ze sprzedaży lub zysku, który firma mogła dopiero osiągnąć. Kara nie może być niższa niż 500 zł.

Podczas poprzedniej kontroli aż 66 proc. procent partii zostało zakwestionowanych ze względu na złą jakość. Co było z nimi nie w porządku? Miały paskudny smak, były poszarpane, w konserwach było za dużo tłuszczu, a za mało mięsa i białka. Na dodatek naszpikowane były sztucznymi substancjami: sacharyną i kwasem benzoesowym.

Zarzuty dotyczyły największych producentów. W marynowanych płatach śledziowych Uniq Lisner ujawniono zbyt dużo sacharyny, a karp po grecku wyprodukowany przez firmę Wilbo z Gdyni był nafaszerowany kwasem benzoesowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki