Policjanci zatrzymali po nocnym, szalonym pościgu 3-osobową szajkę złodziei samochodowych, która w Łodzi na Widzewie ukradła nissana i uciekała dwoma autami. Ścigało ich pięć radiowozów. Wśród zatrzymanych jest 30-latek zarażony koronawirusem. Decyzją sądu wszyscy zostali aresztowani tymczasowo.
Do dramatycznego pościgu ulicami Widzewa i na autostradzie A1, podczas którego uciekający łamali wszelkie możliwe przepisy, doszło w nocy z 18 na 19 kwietnia. Zaczęło się od tego, że policjanci z wydziałów do walki z przestępczością samochodową KMP i KWP w Łodzi, w nieoznakowanych radiowozach patrolowali ulice Widzewa, zwracając baczną uwagę na osiedlowe uliczki i przyblokowe parkingi.
W pewnym momencie – około godz. 2 – załoga jednego z radiowozów dostrzegła dwa auta wyjeżdżające z ul. Puszkina i skręcające w ul. Rokicińską. Najpierw jechał nissan, a tuż za nim ford. Stróże prawa postanowili zatrzymać i skontrolować samochody i kierowców.
- Kierujący obu pojazdów na widok policjantów usiłowali uciec. Kluczyli ulicami poruszając się z nadmierną prędkością. Nie reagowali na dawane im sygnały i polecenia. Byli mocno zdesperowani, za wszelką ceną próbowali wymknąć się pościgowi. Stwarzali wiele groźnych sytuacji.
Dzięki determinacji i zaangażowaniu policjantów biorących udział w pościgu wszyscy zostali zatrzymani. 18-latek, kierujący skradzionym nissanem o wartości 100 tysięcy złotych, schwytany został w okolicach ulicy Malowniczej na wschodnich obrzeżach Łodzi. Podczas zatrzymania stawiał czynny opór, szarpał się i wyrywał. Został skuty kajdankami. Policjanci znaleźli przy nim narzędzia, latarkę i rękawiczki – informuje Katarzyna Zdanowska z zespołu prasowego KMP w Łodzi.