Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzkie rody fabrykanckie. Scheiblerowie na wozie i pod nim

Wiesław Pierzchała
Wspaniały pałac Scheiblerów z XIX wieku w Kwietnie na Śląsku
Wspaniały pałac Scheiblerów z XIX wieku w Kwietnie na Śląsku reprodukcja Krzysztof Szymczak
Gdy Peter Scheibler po raz pierwszy przyjechał do Łodzi i zjawił się w rodzinnej rezydencji, czyli w Muzeum Kinematografii, pracownicy byli pod tak wielkim wrażeniem, że osłupieli na jego widok.

Nazwisko Scheiblerów kojarzy nam się z potęgą, fortuną i sukcesem. I tak było, ale do czasu. Druga wojna światowa sprawiła, że Scheiblerowie stracili swe majątki w Łodzi i znaleźli się na lodzie. Efekt był taki, że za chlebem wyemigrowali z Niemiec do Brazylii i słuch po nich zaginął. Aż do 1991 roku, kiedy do Łodzi przybył Peter Scheibler, autor bardzo ciekawych wspomnień pt. "Scheiblerowie w drodze do ziemi obiecanej", wydanych właśnie przez Hamal i Muzeum Kinematografii. Ich mocną stroną są znakomite ilustracje - zaczerpnięte m.in. z albumu rodzinnego.

Za autorem przypomnijmy, że twórcą potęgi roku był Karol I Scheibler, którego żoną została Anna z Wernerów. Potem każdy syn pierworodny otrzymywał imię Karol. I tak mamy Karola II i jego żonę - Annę z Grohmanów (córkę słynnego Ludwika) oraz Karola III, który poślubił Jadwigę z Richterów. W rodzinie mówiono na nią babcia Kizia. Jadwiga była córką Reinholda - właściciela pięknej willi za oknami naszej redakcji, przy ul. ks. Skorupki w Łodzi. To w domu Karola III gościł nuncjusz apostolski Achille Ratti, czyli późniejszy papież Pius XI. I tak dochodzimy do rodziców autora: Karola IV Eryka i Edyty z Flackerów.

Służba w Luftwaffe

Kiedy ojciec autora ukończył słynne prywatne liceum męskie Aleksego Zimowskiego w Łodzi, wybuchła druga wojna światowa. Z początku uczył się, ale wkrótce upomniała się o niego armia i Karol IV Eryk trafił do Luftwaffe. Walczył na froncie zachodnim. Został ujęty przez aliantów, załadowany na statek i przewieziony do USA, gdzie do 1946 roku przebywał w niewoli. Po zwolnieniu trafił do Bawarii, gdzie ożenił się w 1949 roku z łodzianką Edytą z Flackerów. To właśnie u krewnych w Bawarii po wojnie odliczyli się Scheiblerowie. Ich epopeja zaczęła się 17 stycznia 1945 roku, kiedy to uciekając przed nacierającą Armią Czerwoną, wyjechali z Łodzi do swego wspaniałego pałacu w Blumerode (Kwietno) na Śląsku, a stamtąd przez Czechy dotarli do Niemiec.

Owocem miłości Eryka i Edyty był urodzony w 1949 roku Karol V Michael, który 35 lat przepracował w Lufthansie i teraz jest na emeryturze.

W Bawarii nie wiodło się Scheiblerom najlepiej, dlatego w 1953 roku wyemigrowali do Ameryki Południowej i zamieszkali w Sao Paulo. Tam urodził się autor wspomnień i jego siostra Angelika, która niestety po ciężkiej chorobie zmarła mając zaledwie 33 lata.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Brazylijskie "Sto lat"

W Brazylii Scheiblerowie nie zapomnieli o łódzkich korzeniach. Eryk i Edyta między sobą rozmawiali po polsku, w trakcie imprez rodzinnych śpiewali tradycyjne "Sto lat!", zaś mama autora często nuciła "zakazaną" piosenkę: "Siekiera, motyka, piłka, alasz, przegra wojnę głupi malarz", co oznacza, że mimo niemieckiego pochodzenia nie przepadali za wodzem III Rzeszy.

Kochali za to swoją małą ojczyznę - Łódź. Dlatego zapewne płakali ze wzruszenia w 1977 roku podczas projekcji w Sao Paulo filmu Andrzeja Wajdy "Ziemia obiecana", w którym m.in. ujrzeli bogate wnętrza rodzinnej rezydencji przy Wodnym Rynku.

Karol IV Eryk był znakomicie wykształcony i znał kilka języków. W Brazylii pracował w branży motoryzacyjnej - m.in. dla takich niemieckich potentatów, jak Volkswagen i Mercedes. Na co dzień chętnie grywał w tenisa oraz zbierał monety i znaczki pocztowe. Zmarł w 1980 roku. Jego synowie Peter oraz Karol V Michael nie mówią po polsku. Z początku mieszkali w Brazylii, ale autor wspomnień postanowił szukać szczęścia w Niemczech. Pojechał tam i podjął pracę w branży turystycznej, w której działa do dzisiaj.

Powrót po latach

Ważny przełom w jego życiu nastąpił w 1991 roku, gdy po zmianach ustrojowych w Polsce postanowił przyjechać do Łodzi. Jechał z duszą na ramieniu, gdyż nie wiedział, jak powitają go łodzianie po epoce PRL, gdy ludzi pokroju Scheiblerów przedstawiano jako burżujów, krwiopijców i wrogów ludu. Jego niepokój szybko został rozwiany.

"W Muzeum Kinematografii początkowo przyjęto mnie dość nieufnie" - wspomina. - "Dwaj panowie z recepcji poprosili o pomoc kolegów znających język angielski. Ci patrzyli na mnie w osłupieniu i ciągle pytali czy naprawdę jestem związany z Karolem Scheiblerem. Oprowadzili po pałacu. Wszyscy byli bardzo uprzejmi i serdeczni".

Peter Scheibler wrócił do Niemiec i jeszcze w tym samym roku przyjechał do Łodzi, gdyż został zaproszony na bal sylwestrowy w Muzeum Kinematografii. Jechał przez Śląsk, aby zobaczyć rodzinny pałac w Kwietnie. Był wstrząśnięty, gdy ujrzał zdewastowane wnętrza przedstawiające obraz nędzy i rozpaczy. Od tamtych, pamiętnych wizyt utrzymuje regularne kontakty z Łodzią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki