Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzkie szkoły walczą z nudą

Maciej Kałach
SP nr 26 na Starym Polesiu może pochwalić się bulodromem
SP nr 26 na Starym Polesiu może pochwalić się bulodromem Czytelnik
Za nami połowa września i spora część uczniów zdążyła już zapomnieć o minionych wakacjach. Nic dziwnego, bo coraz więcej dyrektorów stara się zapewnić swoim wychowankom niespotykane wcześniej wrażenia. Łódzka szkoła na pewno nie jest nudna.

Zajęcia w łódzkich szkołach dawno przestały ograniczać się do przesiadywania w ławkach, albo do rzutów piłką lekarską w przypadku lekcji wychowania fizycznego.

Uczniowie na Polesiu rzucają świnką

Bo nie każdy uczeń musi być silny i wytrzymały. Z takiego założenia wychodzi Michał Różański, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 26. Tu na zajęciach wf rzuca się "świnką", a potem pozostałymi kulami do gry w boule, czyli w pochodzącą z Francji zręcznościową grę towarzyską. Zasady nie są skomplikowane i z grubsza sprowadzają się do umieszczenia własnych kul na bulodromie bliżej "świnki" niż kule przeciwnika.

- Bulodrom mamy od czterech lat, to chyba pierwszy taki obiekt przy łódzkiej szkole - opowiada dyrektor Różański.

Sponsorzy podstawówki wyłożyli ponad tysiąc złotych na wypełniony granitowym żwirem prostokąt o wymiarach 12 na 4 metry. Bulodrom gości międzyszkolne rozgrywki, a w Łodzi dyscyplina zyskuje na popularności.

- Chociaż wielkiego wysiłku nie wymaga, dzieciaki cały czas rozgrywki spędzają na powietrzu, uczą się myślenia i strategii - mówi dyrektor.

A w tym roku szkolnym chciałby, aby jego uczniowie liznęli także nieco savoir vivre. Różański szuka obecnie restauracji, której obsługa byłaby skłonna pokazać dzieciom, do czego służą np. poszczególne sztućce i jak grzecznie obchodzić się z posiłkami.

- Gdy podobny pomysł realizowaliśmy w nieistniejącej już "Prowokacji", uczniowie samodzielnie mogli złożyć niewielkie zamówienie. Stare Polesie, gdzie mieści się szkoła, to nie jest okolica, w której dzieci często mają okazję bywać w restauracjach, dlatego liczę, że projekt doczeka się reaktywacji - mówi Różański.

W podstawówkach świetnie bawią się także nauczyciele. Na Widzewie-Wschodzie znana jest "biegająca dyrektorka", czyli Agnieszka Błażejczyk, szefująca SP nr 34. Przed rokiem po raz pierwszy przebiegła Łódź Maraton "Dbam o Zdrowie", w kwietniu dokonała tego ponownie. I nie była już jedyną przedstawicielką swojej szkoły, bo dystans 42 kilometrów przebiegł także przewodniczący rady rodziców oraz mama drugoklasistki.

- Grono nauczycieli, dzieci i ich rodziców biegających na różnych dystansach powiększa się z roku na rok - mówi Błażejczyk.

A we własnych relacjach z maratonów podkreśla wyjątkowe znaczenie dumy odczuwanej przez jej uczniów - że mają taką twardą dyrektorkę.

Po biegu warto się wyspać, a spanie w szkole to moda, która dotarła nie tylko do widzewskiej podstawówki. Całe rodziny rozkładają śpiwory w salach lekcyjnych, a zdaniem nauczycieli trudno o lepszą integrację.

- A przy okazji dzieci wraz z rodzicami i wychowawcą przygotowują zdrową kolację i śniadanie - opowiada Agnieszka Puta, polonistka z SP nr 29, czyli podstawówki położonej na Księżym Młynie.

Gimnazjalista na sądowej sali

Dla gimnazjalistów spanie w szkole (zwłaszcza z mamą lub tatą) byłoby kiepską rozrywką, ale ich wychowawcy także nie próżnują. Na nastolatkach robi wrażenie np. sala sądowa.

Grażyna Czechowska, nauczycielka Gimnazjum nr 15 na Radogoszczu to jedna z inicjatorek zajęć polegających na symulacji procesu, w którym w role adwokatów, oskarżonych i świadków wciela się młodzież. Jeden z takich procesów dotyczył wymyślonej sprawy piłkarza ekstraklasy, który wyjechał na Kubę z podstarzałą aktorką serialową, a wyprawa została uwieczniona aparatem wścibskiego paparazzi. Po opublikowaniu zdjęć w plotkarskim czasopiśmie aktorka domagała się odszkodowania w wysokości 100 tys. zł za poprzekręcanie faktów w artykule...

- Edukacja prawna wyrabia poczucie odpowiedzialności za własne czyny. Uczniowie będą mieli świadomość, że np. wysłanie obrażającego kogoś SMS-a lub e-maila, albo też umieszczenie w internecie czyjegoś zdjęcia bez zgody tej osoby, może mieć przykre prawne konsekwencje dla nadawcy - tłumaczy Grażyna Czechowska. - Uczniowie zdobywają również praktyczne umiejętności, np. potrafią napisać pozew sądowy, przestrzegać procedur sądowych, formułować wnioski, przygotować mowę obrończą i oskarżycielską, pisać protokół z rozprawy.
Inne z gimnazjum, nr 37 na Dąbrowie, zamierza sięgnąć po środki z budżetu obywatelskiego i w 2014 r. "zbratać seniorów z juniorami".

- Chcemy zbudować altany ogrodowe i podjazd dla wózków, zainstalować ławki, stoły do gier planszowych, uczyć seniorów obsługi komputera i korzystania z internetu, seniorzy zaś nauczą uczniów robótek ręcznych i majsterkowania - opowiada Małgorzata Olejnik, dyrektor Gimnazjum nr 37. - Już w czasie tych wakacji starsze panie z okolicznych bloków spotykały się, odpoczywając na zadrzewionym terenie naszej szkoły. Mamy wrażenie, że ich obecność sprawiła, że rzadziej dochodziło do dewastacji szkolnego boiska.

Ujeżdżanie rosomaka w ogólniaku

Interesująca jesień szykuje się w XVIII Liceum Ogólnokształcącym. Monika Antosiak, dyrektor szkoły, chce sprawdzić, gdzie trafiają absolwenci jej klas "mundurowych".

- Pierwsze z programem policyjno-prawnym działają od roku szkolnego 2005/2006. Przed czterema laty doszły klasy z programem wojskowym - mówi Antosiak.

Szkolni "żołnierze" odwiedzają prawdziwych wojaków w Leźnicy Wielkiej, gdzie zdarza im się nawet jeździć rosomakiem, czyli transporterem opancerzonym wykorzystywanym m.in. w Afganistanie, zaś w szkole korzystają z multimedialnej strzelnicy. Z kolei "policjanci" uczą się podstaw kryminalistyki i odwiedzają zakłady karne.

- Większość młodzieży trafia na kierunki akademickie, wiadomo, że nasze programy to dla niej przede wszystkim przygoda i rozszerzenie zainteresowań. Ale nauczyciele słyszą, że któryś z absolwentów trafił do policyjnej szkole w Szczytnie albo próbuje sił w marynarce, dlatego z wychowawcami chcemy zebrać dokładne dane o losach absolwentów. Wyniki będę miała w listopadzie - mówi dyrektor Antosiak.

Społeczność XX LO zwykle czeka na dzień 14 marca. Matematykom ta data w zapisie amerykańskim (3.14) kojarzy się z pierwszymi cyframi liczby Liczby Pi. Jak wiadomo (przynajmniej uczniom "dwudziestki"), jest ona nieskończona, ale młodzież zupełnie nie przejęła się tym faktem. Podczas poprzedniego święta zużyła 52 roli papieru toaletowego na zapisywanie kolejnych cyfr po 3.14. Pełnego sukcesu nie zagwarantowałyby wszystkie rolki świata, ale te zapisane uczniowie połączyli w jeden "łańcuch" i opletli nim korytarze szkoły.

W "dwudziestce" dziwnych pomysłów nie brakuje też humanistom. Z okazji corocznego w szkole Dnia Kultury Brytyjskiej społeczność ogólniaka urządza sobie zawody w rzucaniu potężną... kłodą.

- To typowo szkocka dyscyplina - tłumaczy nauczycielka Elżbieta Kubik. Kłodę wykonał jeden z jej kolegów z kadry XX LO.

Na koniec zaproszenie od łódzkich ogólniaków "dwujęzycznych": uczniowie czterech liceów, w których "zwykłe" przedmioty wykłada się także w językach obcych, z pomocą gimnazjalistów zamierzają zbudować Wieżę Babel. W południe 26 września pod wodzą społeczności XIII LO (z klasą "francuską), młodzież zacznie znosić pudła ze słowami wypisanymi w ulubionym języku.

"Trzynastkę" szczególnie wspierają IV LO (angielski), VIII LO (niemiecki) oraz XXXII LO (hiszpański). Budowla nie stanie w sąsiedztwie innej "Wieży Babel", czyli akademiku dla obcokrajowców przy ul. Matejki, lecz w OFF-Piotrkowska. W ten sposób łódzkie szkoły fetują Europejski Dzień Języków. A przy okazji warto wspomnieć, że najoryginalniejszym językiem wykładanym w łódzkich liceach jest japoński - nauczany w II LO, czyli w najstarszej szkole średniej w mieście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki