Wśród nich do ścisłej czołówki należał zawodowy bibliotekarz Michał Kuna, znany wielu byłym studentom jako wieloletni wicedyrektor Biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego. W środowisku bibliofilów uważany był za guru, prawdziwy autorytet, o którym zwykło się mówić, że Michał locuta, causa finita. Nic więc dziwnego że skrót - działającego przed ŁTPK - Klubu Miłośników Książki (KMK) powszechnie tłumaczono jako Klub Michała Kuny.
Legendarny Henryk Maszewski i jego antykwariat "Słowo
"
Inną legendą był Henryk Maszewski, który w pasażu Schillera prowadził słynny antykwariat „Słowo”. Był to jedyny taki lokal w mieście: wyjątkowo ciasny, gdyż pełen ekslibrisów, starych druków, różnych pamiątek, szpargałów i cennych książek zalegających na półkach od podłogi do sufitu. Nad całością czuwała dostojna, wypchana sowa. Wszystko to tworzyło niepowtarzalny nastrój będący swoistym połączeniem przedwojennego antykwariatu i sklepów cynamonowych znanych z genialnych opowiadań Brunona Schulza, którego pan Henryk był admiratorem.
Prowadził rubrykę „Bazar zbieraczy”
Wśród działaczy ŁTPK wyróżniał się Stanisław Bulkiewicz, który słynął z tego, że w „Expressie Ilustrowanym” przez wiele lat redagował popularną rubrykę „Bazar zbieraczy”. Ponadto prowadził Gabinet Numizmatyczny w Muzeum Historii Miasta Łodzi. Pochodził z Lwowa, a do Łodzi – jak zaznacza wspominający go Grzegorz Matuszak, wieloletni prezes ŁTPK - trafił za głosem serca, czyli za żoną Krystyną.
Kolejną indywidualnością był Jan Aleksandrowicz z Inflant. Mieszkał w kamienicy u zbiegu ul. Wólczańskiej i ul. Radwańskiej, a jego stałym gościem był Jacek Jurczakowski, wieloletni wiceprezes ŁTPK, dyrektor PAN w Łodzi, wytrawny kolekcjoner książek o dworach, arystokracji i powstaniu styczniowym.
Przemycał książki z dworu w Inflantach do Łodzi
- Jego mieszkanie było wypełnione książkami, starą bronią i pamiątkami historycznymi tworzącymi klimat dworu kresowego z końca XIX wieku. I nic dziwnego, bowiem gospodarz wywodził się z dworu w Grociszkach w Inflantach. Mieszkał tam przed wojną, kiedy była tam Łotwa. Podczas wojny w dworze była tajna placówka słynnej organizacji dywersyjnej AK „Wachlarz”. W jego szeregach działał brat pana Jana, Stanisław Aleksandrowicz, którego zamordowali Niemcy w 1944 roku. Po wojnie dwór zamieniono na siedzibę kołchozu. Mimo to wciąż w nim mieszkała siostra pana Jana, który odwiedzał ją i przemycał do Łodzi cenne książki z dawnej domowej biblioteczki. Przed śmiercią pan Jan odzyskał dwór w Grociszkach, który wciąż jest w rękach rodziny – opowiada Jacek Jurczakowski.
Dodajmy, że ozdobą zbiorów Jana Aleksandrowicza były klasyczne, efektownie oprawione „Inflanty Polskie” Gustawa Manteuffela z końca XIX wieku.
Swój księgozbiór sprzedał na aukcjach
Z Kresów pochodziła też inna legenda łódzkich bibliofilów: prof. Janusz Dunin – Horkawicz, rodowity wilnianin, wieloletni dyrektor BUŁ-y. Pod koniec życia swój znakomity księgozbiór sprzedawał na aukcjach, podczas których można było wylicytować m.in. unikatowy, wydany w 1972 roku w Londynie „Pamiętnik Wileński”.
Hetman Kolekcjonerów Polskich
Pamiętajmy też, że honorowym członkiem ŁTPK był Jerzy Dunin – Borkowski z Krośniewic mający tytuł Hetmana Kolekcjonerów Polskich. Miał doborową kolekcję obrazów, książek, numizmatów i pamiątek narodowych. Do legendy przeszły spotkania w jego domu, kiedy gości z Łodzi podejmował wyborną nalewką podawaną w zabytkowych karafkach i kieliszkach z epoki napoleońskiej.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?