1/4
Oficjalnie gastronomia wciąż pozostaje zamknięta - zgodnie z...
fot. Piotr Jach

Oficjalnie gastronomia wciąż pozostaje zamknięta - zgodnie z rządowymi rozporządzeniami. Restauracje gotują tylko na wynos lub z dowozem do klienta. Jednak nie wszystkie.

Z końcem stycznia stacjonarną działalność na przekór pandemicznym obostrzeniom zdecydowało się wznowić kilka łódzkich lokali, których właścicielom zajrzała w oczy wizja bankructwa. Z reguły są to miejsca otwarte niedawno, w ubiegłym roku, tuż przed nadejściem drugiej fali epidemii koronawirusa, co wyeliminowało je z pomocy oferowanej przedsiębiorcom przez państwo w ramach tzw. tarcz antykryzysowych. Działają za krótko, by wypełnić warunki rządowej pomocy. Ponowne otwarcie lokali dla gości i wznowie normalnego funkcjonowania było dla nich ostatnią deską ratunku.

Czytaj więcej na następnej stronie

2/4
Przybywają kolejni klienci.- Gdybyśmy nie otworzyli, już by...
fot. Piotr Jach

Przybywają kolejni klienci.- Gdybyśmy nie otworzyli, już by nas nie było. Mieliśmy po dwa zamówienia na wynos dziennie – mówi współwłaścicielka restauracji w Ogrodach Geyera, która od półtora miesiąca gości oficjalnie nie przyjmuje, lecz prowadzi rekrutację testerów swoich dań, którzy konsumują je przy stolikach. – Ruch nie jest może wielki, ale daje nadzieję na przetrwanie. Zamykać się nie zamierzamy, chyba że otrzymamy od państwa pomoc pozwalającą na utrzymanie personelu. Na to się jednak nie zanosi. Jak dotąd umorzono nam tylko składki na ZUS.[/cyt]

[sc]Które restauracje są otwarte w Łodzi?[/sc]
O godz. 15 (sobota) w Aloha Poke w sąsiedztwie „Centralu” zajęte są cztery stoliki.
[cyt]- Są klienci, jest praca, zatem decyzja o otwarciu okazała się słuszna – cieszy się właściciel i szef kuchni Mateusz Raczyński. – Wprawdzie z 14 do 8 zmniejszyliśmy liczbę stolików, żeby było bezpieczniej, ale rezerwacji mamy tyle, że mogliśmy wstrzymać dowozy. Policjanci przychodzą nadal na kontrole, ale są to już raczej kurtuazyjne wizyty.
Na brak klientów nie narzeka też Pjona, tapas bar na północnym krańcu ul. Piotrkowskiej. O godz. 16 w środku jest już kilkanaście osób, a klienci napływają.

Czytaj więcej na następnej stronie

3/4
Gdybym dostał jakąkolwiek pomoc od państwa, nie śpieszyłbym...
fot. Piotr Jach

Gdybym dostał jakąkolwiek pomoc od państwa, nie śpieszyłbym się z otwarciem – podkreśla Dominik Rzepiel, właściciel. Ale na pomoc nie mogłem liczyć, więc wznowiłem działalność i nie żałuję. Gości nie brak. W weekendowe wieczory nie zawsze jest miejsce, kończymy po godz. 23.[/cyt]
Żadne kontrole, czy to policyjne, czy to służb sanitarnych, w Pjonie się nie odbyły. Dominik dopiero otrzymał wezwanie na policję w celu złożenia wyjaśnień dlaczego jego lokal funkcjonuje pomimo zakazu wprowadzonego ministerialnym rozporządzeniem.

Na ruch po otwarciu nie narzekają także trzy inne lokale, które zainicjowały akcję #otwieraMY w Łodzi. Policja składa w niektórych wizyty, służby sanitarne nie wykazują aktywności.

4/4
Drzwi się niemal nie zamykają. Niestety, nie wszyscy mogą...
fot. Piotr Jach

Drzwi się niemal nie zamykają. Niestety, nie wszyscy mogą wejść, jest limit gości.

Kontynuuj przeglądanie galerii
Przejdź na i.pl

Polecamy

Memy o blamażu Lecha. Kto jest większym przegranym? Zaglosuj w sondzie

Memy o blamażu Lecha. Kto jest większym przegranym? Zaglosuj w sondzie

Składanie wieńców i salwa honorowa na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi

Składanie wieńców i salwa honorowa na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi

Horoskop dzienny na sobotę. Sprawdź!

Horoskop dzienny na sobotę. Sprawdź!

Zobacz również

Memy o blamażu Lecha. Kto jest większym przegranym? Zaglosuj w sondzie

Memy o blamażu Lecha. Kto jest większym przegranym? Zaglosuj w sondzie

Tłumy łodzian wybrały się na popularne kąpielisko Młynek w Łodzi

Tłumy łodzian wybrały się na popularne kąpielisko Młynek w Łodzi