Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotnisko w Łodzi. Nowożeńcy z głową w chmurach

Agnieszka Krystek
Marta i Przemek podkreślają, że sesja w samolocie to pamiątka na całe życie i rewelacyjne wspomnienia
Marta i Przemek podkreślają, że sesja w samolocie to pamiątka na całe życie i rewelacyjne wspomnienia Marcin Pietezak
Łódzkie lotnisko jest dla nich tak ważne, że zdecydowali się tutaj na ślubną sesję zdjęciową. Na Lublinku nagrali także teledysk. Marta i Przemek poznali się w samolocie do Łodzi. Dziś razem idą przez życie.

Historia Przemka i Marty może posłużyć jako scenariusz do romantycznego filmu. Poznali się w chmurach, w samolocie do Łodzi. Dziś są już po ślubie. Motywem przewodnim ich wesela było hasło: „Lot na całe życie”.

Wyjątkowym miejscem dla Przemka i Marty jest łódzkie lotnisko.

- Tutaj wylądował nasz pierwszy wspólny samolot z Anglii - podkreślają. - To było siedem lat temu. Lotnisko bardzo się zmieniło przez ten czas. Rozwija się, stało się portem nowoczesnym. Właśnie dlatego, że jest to ważne dla nas miejsce, zdecydowaliśmy się tutaj na ślubną sesję zdjęciową i nagranie teledysku. Pomysł powstał podczas planowania wesela. Zdecydowaliśmy się, że tematem przewodnim uroczystości będzie hasło „Lot na całe życie”. Chcieliśmy jak najwięcej elementów naszego wesela przedstawić, zaprezentować, a także zorganizować w tej tematyce. Dlatego zarówno teledysk, jak i sesja zdjęciowa nie mogły się odbyć nigdzie indziej jak na lotnisku i to właśnie w Łodzi.

W białej sukience do kontroli bezpieczeństwa

Przemek podkreśla, że pomysł na sesję w samolocie zrodził sie nagle. - Poszliśmy za ciosem, jak lotnisko, terminal to czemu nie spróbować na płycie lotniska, przed samolotem, w samolocie w kabinie pilotów - wylicza Przemek. - Obydwoje cenimy sobie oryginalność i niebanalność. Sesja zarówno w samolocie, jak i na jego tle to po pierwsze: pamiątka na całe życie, po drugie: niezapomniana przygoda, po trzecie: oryginalny teledysk i zdjęcia plenerowe, a także rewelacyjne wspomnienia związane z naszym motywem przewodnim.

W samolocie, w kabinie pilotów i na płycie lotniska zarówno nagranie teledysku, jak i sesja zdjęciowa przebiegały bardzo szybko, w maksymalnym zaangażowaniu i skupieniu młodej pary, ekipy montażowej i fotografa. Ona w białej sukience, on w ślubnym garniturze.

- Oczywiście, wszystko odbywało się w granicach bezpieczeństwa, pod bacznym okiem ochrony i pracowników lotniska - mówi Przemek. - Nasi kamerzyści co chwila zmieniali obiektywy i na koniec stwierdzili, że pierwszy raz w życiu pracowali pod taką presją czasu i że nie wiedzą co z tego wyszło. Z fotografem było podobnie. Na wszystko było bardzo mało czasu.

Ewa Bieńkowska, rzeczniczka łódzkiego lotniska, przyznaje, że sesje zdjęciowe na płycie lotniska zdarzają się bardzo rzadko.

-Decyduje się na to może jedna para w roku. Chcą się tu fotografować ludzie, którzy poznali się na lotnisku albo w samolocie. To dla nas bardzo przyjemne chwile. Przed terminalem takich zdjęć jest więcej, ale one nie wymagają zaangażowania służb bezpieczeństwa - mówi Bieńkowska.

Przed wejściem na płytę lotniska Marta i Przemek musieli przejść normalną kontrolę bezpieczeństwa. - Tak jak pasażerowie samolotu, nie mogli mieć przy sobie na przykład żadnych ostrych narzędzi ani płynów o pojemności większej niż 100 ml - mówi Bieńkowska. - Zgodę na sesję na płycie musiał wyrazić dyżurny portu. Został wyznaczony teren, po którym nowożeńcy mogli się poruszać. Jeśli chodzi o samolot, to niezbędna była zgoda pilota.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Wszystko się udało. Marta i Przemek mają cudowne wspomnienia i piękne zdjęcia.

On zakochał się od pierwszego wejrzenia, ona potrzebowała czasu

Para poznała się 14 grudnia 2008 roku. Lecieli z East Midlands do Łodzi.

- Lecieliśmy do naszych rodzin na święta - wspomina Przemek. - Marta pochodzi z Łodzi, a ja leciałem do znajomych, u których miałem przenocować, a kolejnego dnia pociągiem pojechać do Ciechanowa. Staliśmy w tej samej kolejce do odprawy. Poznała nas wspólna znajoma. Przegadaliśmy cały lot. Wtedy zbadałem grunt czy Marta ma kogoś, czy nie. Tego wieczoru jeszcze poznałem swoich obecnych teściów, wziąłem od Marty numer telefonu. Jeszcze zaprosiłem ją na sylwestra do akademika na Radwańskiej w Łodzi. To mój dawny akademik i w nim ze znajomymi planowałem sylwestra.

Przemek dopiero co skończył Coventry University, a Marta studiowała na tej samej uczelni. Pracowali w różnych miejscach w Anglii. Marta była kelnerką w kasynie, Przemek pracował jako operator lasera w fabryce. - Okazało się, że mamy wykupiony powrót do Anglii w ten sam dzień o tej samej godzinie - przyznaje Przemek.- Okłamałem Martę podczas lotu, że boję się latać i żeby złapała mnie za rękę. Walczyłem o każdą chwilę z nią i każdy dotyk.

Para spotkała się jeszcze przed sylwestrem. - Przyjechałem do Łodzi trzy dni przed Nowym Rokiem, wynająłem pokój w akademiku - wspomina Przemek. - Poszliśmy z Martą na koleżeńską kolację, potem odprowadziłem ją do domu. Nadal do samego końca nie wiedziałem, czy pójdziemy razem na sylwestra czy nie. Non stop wisieliśmy na telefonie. Ja miałem motylki w brzuchu, tak jak to jest na początku znajomości. Dzień przed sylwestrem Marta napisała mi, że spędzi go ze mną. Było super, bawiliśmy się świetnie, był pierwszy pocałunek na pożegnanie. Ale później nadal było tylko „kolego, koleżanko”.

Zeszli z chmur na ziemię, kłócą się, ale wciąż kochają

Jak to w romantycznych historiach bywa, przełomem były walentynki. - Od tego dnia jesteśmy razem i co roku wtedy obchodzimy rocznicę naszego związku.

Przemek podkreśla, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. - Marta podobała mi się bardzo. Bałem się, że mogę jej się nie spodobać, i że na jednym spotkaniu wszystko się skończy. Podobały mi się jej włosy, długie blond loki. Była ładnie opalona, ładnie ubrana i zgrabna - opowiada Przemek. - Potem podczas rozmowy spodobał mi się sposób, w jaki się wypowiada, to że jest taka otwarta, szczera i ciepła.

Dla Marty miłość od pierwszego wejrzenia to nie była.

- Ale jednak zwróciłam na Przemka uwagę i obserwowałam go dyskretnie. Zauważyłam jego niespotykany kolor oczu. To był jasny błękit, który powodował u mnie dreszcze. Dodatkowo, będąc miłośniczką męskich zegarków, zwróciłam też uwagę na zegarek, który miał wtedy na ręku. Bardzo mi się podobał.

Zarówno Przemek, jak i Marta mają silne charktery. - I czasem różne podejście do życia - przyznaje para. - Możemy stwierdzić, że zarówno tak jak mocno się kochamy, tak i często potrafimy się pokłócić. W naszym związku nie jest nudno. Na szczęście, każda kłótnia zawsze kończy się dobrze.

Przemek i Marta przyznają, że żyje im się razem bardzo dobrze. - Uzupełniamy się, razem gotujemy, sprzątamy, planujemy zakupy, dużo rzeczy robimy wspólnie - opowiada para. - Lubimy podróże, mamy podobne pasje. Lubimy ryzyko i wyzwania. Realizujemy się w swoich pracach. Dużo rozmawiamy. Walczymy o każdą minutę, żeby jak najwięcej czasu spędzać razem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki