Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelscy naukowcy obalili mit o zawodności energetyki wiatrowej

Zbigniew Biskupski AIP
Tomasz Bolt
Wiatraki produkują prąd gdy wieje wiatr, a gdy jest flauta to trzeba mieć rezerwę w postaci elektrowni konwencjonalnej o takiej samej mocy. To główna teza obrońców węgla, mająca w sobie tyle prawdy, ile ma każda demagogia.

Polskie farmy wiatrowe biją kolejne rekordy produkcji energii elektrycznej. Dzieje się to przy niższym udziale elektrowni konwencjonalnych i bez jakichkolwiek zakłóceń dla pracy systemu elektroenergetycznego.

Odpowiedź na pytanie w jakim stopniu praca elektrowni wiatrowych musi być zabezpieczana przez elektrownie węglowe lub gazowe dały też wyniki ostatnich badań naukowców z Politechniki Lubelskiej. Większe wahania w produkcji są pokrywane przez tzw. rezerwę wirującą, czyli moc dostępną z elektrowni zarządzanych centralnie, którą można wykorzystać w każdej chwili w razie nagłego deficytu mocy w systemie. Szczegółowa analiza danych z lat 2011-2016 wykazała, że w czasie, gdy moc generacji wiatrowej wzrosła o 270 proc., średni przyrost rezerwy mocy w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym wyniósł zaledwie 27,5 proc.

Obejrzyj:
Będzie specjalna ustawa o kredytach hipotecznych. Sprawdź czy będziesz miał szanse na pożyczkę i czy skończy się ryzyko kredytów walutowych

- Wzrost mocy zainstalowanej energetyki wiatrowej nie pociąga za sobą konieczności wprowadzania do pracy systemu istotnie większej rezerwy wirującej. Wynika to z efektywnych mechanizmów prognozowania mocy z elektrowni wiatrowych oraz prawidłowego planowania struktury wytwarzania uwzględniającego prognozowane zapotrzebowanie oraz inne czynniki zewnętrzne – mówi prof. Piotr Kacejko z Katedry Sieci Elektrycznych i Zabezpieczeń Politechniki Lubelskiej.
Operator Systemu Przesyłowego korzysta w Polsce z instrumentów pozwalających precyzyjnie oszacować moc, z jaką będą pracowały elektrownie wiatrowe. Robi to też z wyprzedzeniem, które wystarcza dla ustalenia potrzebnego poziomu mocy rezerwy wirującej.

- Warto pamiętać, że o aktualnym poziomie tej rezerwy decyduje także szereg innych czynników, a nie tylko praca elektrowni wiatrowych. Chodzi m.in. o zmiany pogody, dobową i sezonową zmienność zapotrzebowania oraz aktualną dyspozycyjność poszczególnych bloków wytwarzających energię elektryczną w elektrowniach konwencjonalnych – mówi dr Zbigniew Połecki, drugi współautor analizy z Politechniki Lubelskiej.

Analiza została oparta na danych uzyskanych z Polskich Sieci Elektroenergetycznych S.A. szczegółowo opisujących strukturę wytwarzania Krajowego Systemu Elektroenergetycznego w latach 2011-2016. Naukowcy przeanalizowali w ten sposób zbiór danych zawierający ponad 192 000 zapisów odpowiadających strukturze wytwarzania w kolejnych kwadransach badanego okresu.

- Wyniki badań naukowców z Politechniki Lubelskiej stanowią ewidentne zaprzeczenie mitu, że za każdą elektrownią wiatrową w systemie elektroenergetycznym musi stać w każdej chwili taka sama moc w elektrowni konwencjonalnej gotowa do pracy w momencie, gdy wiatrak produkuje mniej energii. Mamy nadzieję, że przeanalizowanie tak wielu danych z ostatnich lat sprawi, że nikt nie będzie powielał już nieprawdziwych twierdzeń o rzekomej konieczności ciągłego zabezpieczania pracy wiatraków – powiedział Janusz Gajowiecki, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Na naszych oczach jasełka dla gawiedzi przekształcają się w szlachetne przedsięwzięcie. Przekonaj się jak i komu to służy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lubelscy naukowcy obalili mit o zawodności energetyki wiatrowej - Strefa Biznesu

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki