Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Piechowiak: Czy to już koniec kryzysu? Zależy dla kogo [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
archiwum
Z Łukaszem Piechowiakiem, głównym ekonomistą portalu bankier.pl, rozmawia Piotr Brzózka.

Uczestnicy forum gospodarczego w Davos mówią, że widać koniec kryzysu finansowego...
Dla uczestników konferencji w Davos to rzeczywiście jest koniec kryzysu, bo wypracowano przez ostatnie lata rozwiązania, które umożliwiają ratowanie zagrożonego utratą płynności systemu finansowego. Kłopot jest wtedy, kiedy mówimy o zwykłych ludziach, którzy korzystają z usług finansowych. Tu niestety nie ma rozwiązań dla konsumentów, którzy wzięli "złe kredyty", czasem na skutek własnej nierozwagi, czasem dlatego, że ich oszukano. Nie wiadomo, jak rozwiązać ten kryzys, który będzie się jeszcze ciągnął przez kilkanaście lat. Bo jeśli ktoś nie jest w stanie spłacać kredytu, to często nie jest to problem, który da się rozwiązać w rok. Rządzący nie mają pomysłu na wyjście z tego kryzysu..

Z polskiej gospodarki płyną jednak optymistyczne sygnały. Rząd zakłada, że w 2014 r. tempo wzrostu PKB może sięgnąć 3 proc., a to bardzo dobra wiadomość dla przeciętnego Kowalskiego. Pytanie, czy to realne założenie?
Realne. Na początku wydawało mi się, że już w IV kwartale 2013 r. dynamika wzrostu wyniesie 3 proc., rząd mówił o 2,6, ostatecznie mamy 2,8. Jesteśmy w trendzie wzrostowy i jeśli uda nam się osiągnąć 3 proc. to rzeczywiście będzie to bardzo dobra wiadomość. Teoria ekonomiczna, która w tym przypadku jest mocno powiązana z praktyką, mówi, że po przekroczeniu pewnego pułapu tempa wzrostu, zaczyna się zmniejszać bezrobocie. Dla Polski taką wartością graniczną jest właśnie 3 procent. Dlatego możemy się spodziewać spadku bezrobocia, wzrostu realnych wynagrodzeń.

W gospodarce wolnorynkowej występują cykle koniunkturalne i po latach chudych następują tłuste. Kiedy możemy się spodziewać nadejścia naprawdę dobrych czasów?
Lata tłuste już były. Teraz polityka Unii Europejskiej stawia na zrównoważony wzrost gos-podarczy na poziomie 3-4 procent rocznie. Nie jest to wynik powalający, ale taki wzrost pozwoli nam unikać dużych turbulencji na rynku, kolejnych kryzysów, podczas których masy ludzi mogłyby stracić pracę czy stawać przed trudnymi wyborami. Przyjmując takie wskaźniki, tracimy oczywiście możliwość skokowego rozwoju. Pozostaje pytanie: czy co 5-6 lat chcemy się martwić o jutro, czy też żyć we względnym dobrobycie, rozwijając się powoli, ale systematycznie. Unia stawia na to drugie, choć jest to poddawane powszechnej krytyce przez ekonomistów. Nie do końca wiadomo, czy taki model w ogóle może funkcjonować, czy tak się da sterować gospodarką. To jest eksperyment. Moim zdaniem, jeśliby się udało, to wyjdziemy na tym lepiej niż państwa, które dziś mają wzrost na poziomie 6-7 procent, ale w przyszłości mogą przeżyć silne załamanie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki