Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Grubski: Zawiodłem się na Kwiatkowskim, ale głosowałem za nim

Marcin Darda
Maciej Grubski
Maciej Grubski Grzegorz Gałasiński
Ludzie Kwiatkowskiego łamali dyscyplinę partyjną i odwołali przewodniczącego Rady Miejskiej z PO. Dla mnie nie ma dla nich miejsca w partii, powinni być ocenieni przez zarząd PO w Łodzi i ten zarząd z czystym sumieniem powinien ich spławić - mówi Maciej Grubski, łódzki senator PO, w rozmowie z Marcinem Dardą.

Jak Pan głosował w piątek w sprawie powołania na prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego?
Klub nałożył na to głosowanie dyscyplinę. Byłem za.

Tylko dlatego?
Tak.

Czyli między wami nadal chłód? Byliście przecież przyjaciółmi.
Dziś to już bez znaczenia, bo pan Kwiatkowski odchodzi z polityki. Przyjmując go do PO w karierze mu pomogłem, przeforsowałem jego kandydaturę na prezydenta Łodzi w 2006 r. Potem się na nim zawiodłem w różnych sytuacjach. Niech tak już pozostanie...

No to jak ta łódzka PO będzie wyglądać bez Kwiatkowskiego?
Będzie spokojniejsza. Te wszystkie zawirowania powstały po zjeździe w 2010 r., a były związane z ambicjami Kwiatkowskiego jak chęć bycia przewodniczącym, a potem kandydatem na prezydenta Łodzi z tym, że na obu frontach przegrał. Dziś już tych zawirowań nie będzie, bo w tej części PO, która była uważana za PO Kwiatkowskiego nie widzę nikogo, kto byłby mógł równać się z nim temperamentem.

Pan sam kiedyś oceniał, że ta "Kwiatkowska PO" to jakieś kilkaset osób, czyli trzecia część łódzkich struktur partii. Nawrócą się na Cezarego Grabarczyka czy odejdą?
Pytanie, co ich motywowało, by przyjść do PO. Jeśli tym magnesem był tylko Kwiatkowski, to mają problem, a jeśli interesuje ich działalność w PO, to muszą szukać porozumienia z resztą. Nie ma sensu zamykać się w getcie tylko dlatego, że ich lider był w opozycji do Grabarczyka czy prezydent Zdanowskiej. Przed nami wybory, czyli oni mogą mieć wpływ na to, co się w PO dzieje. Pytanie czy im się uda, bo jedno co można powiedzieć na pewno to fakt, że nie mają dziś lidera.

Ale weźmy klub radnych PO, w którym ludzie Kwiatkowskiego to aż 8 osób. W PO mówi się po cichu, że nie mają szans, by trafić na listy wyborcze za rok.
Też tak myślę od czasu, gdy łamali dyscyplinę, a potem zyskałem pewność, że to tak naprawdę oni odwołali przewodniczącego Rady Miejskiej Tomasza Kacprzaka, przewodniczącego z PO. Dla mnie nie ma dla nich miejsca w partii, krajowy sąd koleżeński powinien utrzymać wyroki sądu regionalnego, niektórych wyrzucić innych zawiesić.

W 2010 r. jego ludzie zostali na listach PO pominięci, dopiero interwencja Kwiatkowskiego przed zarządem krajowym PO postawiła ich w czołówce list w Łodzi. Wierzy Pan, że Kwiatkowski zawarł z Tuskiem deal, i ma obietnice, że jego ludzie znów trafią na listy mimo niechęci Zdanowskiej i Grabarczyka?
Nie sądzę, by premier z Kwiatkowskim zawierał jakiekolwiek układy. Sytuacja, którą pan wspomniał, czyli wejście tych ludzi na listy, Platformie wyszła bokiem, bo łamali dyscyplinę, potem odwołali przewodniczącego z własnej partii. Udowodnili, że nie powinni się na tych listach znaleźć. Jestem przeciwny ingerencjom zarządu krajowego w lokalne sprawy, bo te osiem osób powinno być ocenionych przez zarząd PO w Łodzi i ten zarząd z czystym sumieniem powinien ich spławić.
A może PO w Łodzi czeka rozłam? Jest przecież John Godson, który "rozważa" start na prezydenta przeciw Zdanowskiej, a może będzie tworzył gowinowską partię w Łodzi.
Tych tematów "co dalej w PO" będzie w Łodzi dużo. Jeśli sąd wyrzuci i zawiesi radnych Kwiatkowskiego odejść mogą inni z tej frakcji. Taka konfiguracja jest możliwa: Godson jako kandydat na prezydenta z niektórymi radnymi Kwiatkowskiego jak pan Magin czy pani Zewald plus Włodzimierz Fisiak, który szuka swojego miejsca. Niech startują, nikt im nie zabroni, ale to ich problem. W 2006 r. Godson z PO odszedł, a jako szef partii w Łodzi za nim nie płakałem. Koledzy, którzy ponownie go przyjęli popełnili błąd. On dziś zbiera ankiety, w których treści jest sugestia jak bardzo złym prezydentem Łodzi jest Hanna Zdanowska. Nie szanuje PO, dzięki której dostał jako polityk wszystko co dziś ma.

Może zaszkodzić Zdanowskiej, gdyby wystartował?
Nie ma takiej możliwości. Każdy kto obserwuje politykę widzi, że charyzma i nazwisko nic nie znaczy bez dobrego szyldu partyjnego. Kwiatkowski swoje blisko 70 tys. głosów do Sejmu też by nie osiągnął, gdyby nie PO. Udowodnił to Leszek Miller, który na listach SLD w Łodzi potrafił dostać ponad 100 tys. głosów, ale z Samoobroną nie dostał nawet 5 tys. głosów. Godson rozbije się o tę samą ścianę.

Ten problem można odwrócić: Ile mandatów w Łodzi dostanie PO bez kogoś takiego jak Kwiatkowski? To jego wynik zapewnił wam piąty mandat, a teraz go nie będzie, a Platformie spadają notowania.
Ale w dużych miastach wciąż jest silna. Naturalnym liderem jest Cezary Grabarczyk, który jeśli nie popełni błędu z poprzedniej kampanii i będzie aktywniejszy, to jest w stanie zdobyć tyle głosów, ile zdobył Kwiatkowski. Pociągnie tę listę przynajmniej na cztery, a nawet pięć mandatów, a PiS nie będzie w stanie utrzymać przez dwa lata tak dużego poparcia.

Mimo tej pańskiej niechęci do Kwiatkowskiego, ten awans do NIK jest sukcesem.
Mimo tej niechęci nie zaprzeczę, że to sukces. Mogę nie akceptować jego zachowań na przestrzeni paru lat wstecz, ale sam włożyłem kiedyś dużo serca w to, by jemu coś się udało. On to wykorzystał perfekcyjnie. Na poziomie polityki centralnej nie mam do niego zarzutów. To, że będzie prezesem NIK jest też sukcesem łódzkiej PO, co cieszy tym bardziej, że nie mamy zbyt wielu osób na ważnych stanowiskach w Warszawie.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Maciej Grubski: Zawiodłem się na Kwiatkowskim, ale głosowałem za nim - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki