Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Lampe o przyjaźni z Gortim, znajomości z Pique i trzecim synu [WYWIAD]

Marcin Kuczmera
Maciej Lampe
Maciej Lampe Krzysztof Szymczak
Z Maciejem Lampe, urodzonym w Łodzi koszykarzu, który podpisał kontrakt z Barceloną i wywalczył tytuł mistrza Hiszpanii rozmawia Marcin Kuczmera

Przed wejściem do hotelu Uniejów spotykamy Pana ze swoją partnerką Luaną, będącą w stanie błogosławionym. Kiedy rozwiązanie?
W październiku. Będzie to mój trzeci syn. Dostanie na imię Adam, po dziadku. Dwaj starsi moi synowie na stałe przebywają w Stanach.

Luana jest Brazylijką. Byliście razem na mundialu?
Nie, planowaliśmy co prawda wyjazd, ale to zbyt daleka i dla Luany zbyt wyczerpująca podróż. Trzeba wytrzymać trzynaście godzin w samolocie. Pojedziemy, jak Adam będzie miał dwa, trzy latka.

Panie Macieju. Nie chce mi się wierzyć, że sam zrezygnował Pan z gry w reprezentacji w obliczu eliminacji mistrzostw Europy. Chyba raczej postradał zmysły trener Mike Taylor i nie powołał Pana...
Już opowiadam. Dostałem mejla z Polskiego Związku Koszykówki w bardzo złym dla mnie czasie, przed trzecim meczem finału ligi hiszpańskiej. Nawet dokładnie tego mejla nie przeczytałem. Wróciłem do niego dopiero po tym, jak z Barceloną wygrałem ligę i miałem już spokojną głowę. Może i dobrze się stało, bo na spokojnie i bez emocji mogę teraz stwierdzić, że trener podjął dobrą decyzję.

Jak to rozumieć?
Aby reprezentacja miała jakąś przyszłość przed sobą, to trzeba w pewnym momencie postawić na młodszych zawodników, dać im szansę, pokazać na czym polega gra w kadrze. Moim zdaniem niepowołanie mnie do kadry to nie jest tragedia. Ja tak naprawdę nie powiedziałem trenerowi ani tak, ani nie w kwestii mojej gry. Odmłodzenie kadry wyjdzie nam wszystkim na dobre. Trzeba stawiać na przykład na 21-letniego Przemysława Karnowskiego, Mateusza Ponitkę, Tomasza Gielo. Oni mają w sobie chęć dążenia do zwycięstwa. Na ich barkach trzeba zbudować nową kadrę.

Nie ma Pan żalu do trenera?
Ja nie jestem zły na reprezentację, że mnie pominięto. Szkoda, że nie zadzwonił do mnie trener i nie powiedział wprost. Ale się tym nie przejmuję.

Ma Pan zadatki na doskonałego polityka, bo bardzo dyplomatycznie wybrnął Pan z trudnego tematu... Wydaje się jednak, że polska kadra nie może sobie pozwolić na pominięcie mistrza Hiszpanii, czołowego zawodnika Barcelony. Przecież nawet ci młodzi zawodnicy mogliby na zgrupowaniu wiele nauczyć się od Pana.
Oni już są na tyle dobrzy, że nie potrzebują takiego nauczyciela, jak ja. Mógłbym najwyżej im podpowiedzieć, jak osiągać wysokie cele. Kadra ma swój styl i na pewno da sobie radę. Mogę jeszcze jedynie powiedzieć, że mnie się nie podoba to, iż tak często zmieniamy trenera. Ale nie mam na to wpływu. Wierzę, że kadra ma strategię długofalową. Nie tylko na te eliminacje, ale sięga też dalej. Trzeba poprzeczkę stawiać wysoko, ale też trzeba być realistą.
Zgadzam się z Panem, że zmiany trenerów są zbyt częste, ale zaryzykuję stwierdzenie odważniejsze. Kadra zasługuje na trenera z nazwiskiem...
Owszem, można zatrudnić trenera z większym doświadczeniem, ale gwarancji sukcesu nikt nie da. Można zatrudnić Phila Jacksona i może mu nie wyjść. Ja dokładnie trenera Taylora nie znam. Wiem, że jest młody, ambitny, głodny sukcesów, jak nasi młodzi zawodnicy.

Jest Pan przyjacielem Marcina Gortata?
Tak, choć nie dzwonimy do siebie codziennie. Znamy się od jedenastu, dwunastu lat. Nasi rodzice się znali. Mam dla niego wielki szacunek jako sportowca. Miał jasno określony cel, ciężko pracował na to, co teraz osiągnął. Mnie się bardzo Marcin podoba. Nigdy nie mieliśmy żadnych konfliktów. Owszem, jak przyjeżdżamy na kadrę, to jest konkurencja. Ale to nie jest tak, że mamy personalne problemy. Wiem, że kiedyś Marcin kontrowersyjnie wypowiedział się o mojej karierze w NBA, że niby musi teraz odbudowywać swoje imię, bo Lampe zniszczył jego markę. Mnie to nie zdenerwowało, nawet muszę przyznać, że po trosze rozumiem Marcina. W Stanach byłem mając 18 lat i na pewno popełniłem tam wiele błędów. Ja nigdy się na Marcina nie gniewałem.

Ostatnio sam słyszałem, jak Marcin Gortat mówił o Panu: Maciej to jest Maciej...
Gortat to jest Gortat.

Jednak wypracowaliście obaj charakterystyczny slogan: dwa samce alfa. Obaj macie inklinacje do dyrygowania w kadrze.
Nie wiem, co na ten temat powiedzieć. Gorti by chciał być liderem tej kadry. Ale jestem zdania, że gra w NBA nie upoważnia do bycia liderem. Trzeba mieć coś więcej pozytywnego. Ostatnio podczas wyboru kapitana reprezentacji postawiłem sprawę jasno, że tę funkcję powinien sprawować Łukasz Koszarek, a nie jeden z nas. Gdyby został Gorti, ja bym się nie pogniewał, ale nie wiem, jak on zareagowałby na moją nominację. My zawsze rywalizowaliśmy, ale na treningach i swoimi osiągnięciami.

Rywalizacja zawsze jest twórcza. Gortat ma swoją akademię w Łodzi, Pan wspiera katolicką akademię koszykówki w Łodzi.
Wyraziłem zgodę, by mogli wykorzystywać moje nazwisko do promowania koszykówki. Pracują tam przyjemni ludzie. Wiem, co to znaczy praca z młodzieżą. Ja się wychowałem w Szwecji, mam tam swój turniej Lampe challenge, który rozgrywany jest od 10 lat. Grają w nim zdolni najmłodsi koszykarze. Ostatnio startowały 54 drużyny, między innymi z Chin.

Co by Pan doradził młodym koszykarzom?
Nie jestem na co dzień w Polsce, ale wiem, że zdolni koszykarze prawidłowo rozwijają się w kraju do ukończenia wieku juniora. Później, niestety, nie mają gdzie grać. Są za młodzi, by grać w lidze. A zatem powiem teraz bardzo szczerze, że jeśli ma się okazję, by wyjechać do zagranicznego klubu, to trzeba to zrobić. Jeśli jest się na tyle dobrym i wiąże się przyszłość z basketem, to trzeba wyjechać.

Śledzi Pan losy polskiej koszykówki. Który z naszych zawodników ma przed sobą największą przyszłość?
Przyznam się, że nie widziałem żadnego meczu polskiej ligi. Jak byłem młody oglądałem w lidze Adama Wójcika, Andrzeja Plutę, ale ostatnio nie mam z polską ligą kontaktu. Teraz w Eurolidze zagram z Zieloną Górą, więc się cieszę, że będę miał okazję przyjechać do Polski.
Swego czasu pojawiła się anegdota, że spotkał się Pan w kolejce do stomatologa z Luisem Figo. Obaj graliście wtedy w Realu.
Tak, pamiętam, to mój ojciec tak opowiadał, bo był wielkim fanem, wręcz fanatykiem tego Figo. Z piłkarzami Realu Madryt często się spotykaliśmy. Z Cristiano Ronaldo wiele razy się widziałem. Ale powiem szczerze, że spotykanie piłkarzy to dla mnie nie jest żadna frajda.

Pańskim kolegą w Barcelonie jest Lionel Messi.
Mówiąc prawdę, Messiego jeszcze nie spotkałem. Widziałem się z Pique, Puyolem, parę razy pogadałem z Neymarem i Dani Alvesem. Traktujemy się normalnie, oni są piłkarzami, my koszykarzami.

No chyba lepiej, jak oni mówią, że spotkali wybitnego koszykarza Barcelony. Na przykład Neymar może mówić, że spotkał Macieja Lampego...
Śmieszna sytuacja miała miejsce nie tak dawno. Wchodzę do centrum rehabilitacyjnego Barcelony. Ktoś krzyknął: o Lampe! Inny spytał się o mecz. Jak się czuję. Ja nawet nie wiedziałem, nie zdawałem sobie sprawy, kto pytał, potem dowiedziałem się, że o moje zdrowie pytał Gerard Pique, ten który jest partnerem Shakiry.

Ludzie ponoć mówią do Pana, by robił sobie fotki z wybitnymi piłkarzami Barcelony.
To bez sensu. Każdy ma prawo do prywatności. Oni nawet nie mogą sobie spokojnie pójść na spacer. Chociaż może założę sobie fanpage z kolegami z Barcelony.

Ma Pan jeszcze jeden rok kontraktu z Barceloną?
Tak naprawdę dwa. Bo jak podpisywałem umowę w ubiegłym roku, była opcja dwa lata plus jeden.

Może tak dobra gra w Barcelonie będzie dla Pana trampoliną do powrotu do NBA?
Miejmy nadzieję. Ten sezon jest dla mnie bardzo ważny. Chcemy osiągnąć wielki sukces, bo w przyszłym roku Final Four będzie rozgrywany w Madrycie. Pięknie się to wszystko może ułożyć. Może być bardzo radośnie. Chcę zostać na trzeci rok w Barcelonie, bo wtedy osiągnę bardzo dobry kontrakt. Dopiero później będzie więcej opcji mojego powrotu do NBA.

Już prowadzi Pan rozmowy z działaczami klubów NBA?
Coś tam się dzieje. Kiedyś rozmawiałem z Charlotte Bobcats. Po Final Four przez miesiąc prowadziłem negocjacje z Indiana Pacers. Mówiąc prawdę, to są takie gadki minimalne. OK, pogadamy, zobaczymy się jeszcze. Dla mnie to teraz nie jest najważniejsze. Koncentruję się na grze w Eurolidze. Chcę wygrać ten turniej. Mam już złoto w lidze hiszpańskiej, chcę mieć na swoim koncie triumf w Eurolidze.

Pańskie marzenia?
Chcę przeżyć kolejny dobry sezon w Barcelonie, trzymam kciuki za kadrę Polski. Marzę o następnych sukcesach, które dostarczą mnie i kibicom Barcelony wiele radości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki