Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magdalena Stysiak: siatkarska gwiazda, która pozostała sobą. Poznajcie historię 22-latki, która siatkówki uczyła się w Wieluniu ZDJĘCIA

Zbigniew Rybczyński
Zbigniew Rybczyński
Siatkarka podczas wizyty w Szkole Podstawowej w Kurowie, do której uczęszczała
Siatkarka podczas wizyty w Szkole Podstawowej w Kurowie, do której uczęszczała Zbigniew Rybczyński
W młodym wieku została siatkarską gwiazdą, ale pozostała sobą i zawsze podkreśla, że pochodzi z wioski pod Wieluniem. Poznajcie historię Magdaleny Stysiak

Zjednuje sobie rzesze kibiców nie tylko fenomenalnymi występami pod siatką, ale też sympatycznym usposobieniem. W 2022 r. znów była na ustach całej siatkarskiej Polski za sprawą fantastycznych występów na mistrzostwach świata. Media zaczęły rozpisywać się o „Stysiakomanii”. Ukoronowaniem znakomitego dla Magdaleny Stysiak roku była nominacja do tytułu najlepszego sportowca w Polsce. Sportsmenka z gminy Wieluń była pierwszą od wielu lat reprezentantką żeńskiej siatkówki, która uzyskała nominację w prestiżowym plebiscycie organizowanym przez „Przegląd Sportowy” i Polsat.

Mierząca dwa metry Stysiak bryluje na parkietach ligi włoskiej, jednej z najlepszych lig siatkówki kobiet na świecie. 3 grudnia skończyła 22 lata. Mimo młodego wieku stała się liderką reprezentacji Polski i jaka sama mówi, granie pod presją na pozycji atakującej to jej żywioł.

- Nie ma nerwów, nie ma miękkiej gry, trzeba sobie zaufać, uwierzyć w swoje umiejętności. Taką sobie pozycję wybrałam i lubię brać ciężar gry na swoje barki. Na pewno dużo daje mi liga włoska, jest to trochę inna siatkówka niż w Polsce – mówi Magdalena Stysiak.

Wychowanka Siatkarza Wieluń poprowadziła w 2022 r. kadrę do ćwierćfinału mistrzostw świata. Po imponującym zwycięstwie ze Amerykankami, aktualnymi mistrzyniami olimpijskimi, do Magdaleny Stysiak podeszła grupa kibiców z rodzinnego Turowa koło Wielunia. Fotoreporterzy musieli poczekać. - Powiedziała do nich: słuchajcie, teraz mam czas dla rodziny i znajomych, dajcie mi parę minut – wspominają mieszkańcy Turowa.

Dla tych, którzy znają siatkarkę, nie jest to nic zaskakującego. Mimo oszałamiającej kariery pozostała sobą, jest taką „dziewczyną z sąsiedztwa”, z którą zawsze można pogadać. Siatkarska gwiazda nie kryje przywiązania do rodzinnych stron. Gdy Turów organizował gminne dożynki, nie zabrakło na nich reprezentantki kraju.

- Zawsze z miłą chęcią mówię, że pochodzę z małej wioski pod Wieluniem. Będę zawsze sławiła Turów na całym świecie i mówiła o wspaniałych ludziach, jacy tu mieszkają. Łezka się w oku kręci, bo nie zdobyłyśmy tego, co chciałyśmy zdobyć, ale wierzę, że wszystko przed nami. Jesteście niesamowici – mówiła do swoich rodaków podczas spotkania w sali OSP w Turowie, zorganizowanym tuż po mundialu.

W przegranym meczu przeciwko Serbii, którego stawką był awans do strefy medalowej mistrzostw świata, Magdalena Stysiak grała jak natchniona. Zdobyła aż 40 punktów, co jest osiągnięciem zarezerwowanym dla sportowców wybitnych. Poziom emocji był taki, że... - Połowy meczu z Serbią nie pamiętam – przyznaje wychowanka Siatkarza Wieluń. Na trybunach hali w Gliwicach nie zabrakło oczywiście fun clubu z Turowa.

- Z Serbkami zabrakło trochę szczęścia, ale dla nas Polki to też są mistrzynie świata. Magdę podziwiam za spokój, że potrafi w kluczowych sytuacjach podnieść drużynę, zmobilizować. Ma nerwy ze stali, mimo młodego wieku. Przy tym jest niesamowitą dziewczyną, na jakimkolwiek meczu jesteśmy, ona ma zawsze dla nas czas. To jest naprawdę super podejście, czujemy się też dla niej ważni i za to ją też cenimy – mówi Małgorzata Chuda, mieszkanka Turowa.

W rodzinie Stysiaków wzrost Magdy nie jest niczym wyjątkowym. Równie wysocy są ojciec Piotr i brat Tomasz, który również miał „papiery” na karierę siatkarską, jednak plany sportowe pokrzyżowały mu poważne problemy zdrowotne. Magda również borykała się już z niejednym schorzeniem. Problemy zaczęły się, gdy w ciągu jednego roku urosła aż 26 centymetry! Kolana nie wytrzymały takiego tempa rozwoju organizmu. Nie grała przez ponad rok. Poradziła sobie z tą i wieloma innymi kontuzjami.

- Wzrost wzrostem, ale w córce jest też ta zaciętość, która buduje zawodnika. Presję i wysiłek trzeba lubić. Na siłę nic się nie zrobi – mówi Piotr Stysiak. - Momenty były różne, wzloty i upadki, kontuzje. Dziś trudno mi określić, który moment był przełomowy. My cały czas wspieramy Magdę, jeżeli tylko sytuacja pozwala, to jeździmy na mecze.

W czasach podstawówki lubiła grać w piłkę nożną ze starszymi kolegami. Nie potrafiła wysiedzieć w domu. Odrabiała lekcje i biegła na boisko. W siatkówkę zaczęła grać w wieku 11 lat w ślad za bratem. Widząc zamiłowanie obojga dzieci do dyscypliny, ojciec urządził w pobliżu domu boisko siatkarskie. W Szkole Podstawowej w Kurowie (dwa kilometry od Turowa) pamiętają Magdę jako sprytną, ruchliwą dziewczynę. Już wtedy zdradzała wielką siłę charakteru. Dyrektor szkoły Ewie Panek, która trenowała Magdę jako nauczycielka w-f, szczególnie zapadł w pamięci turniej w wieluńskiej hali organizowany przez Fundację Mariusza Wlazłego. Stysiakówna miała w nim nie zagrać, bo wcześniej zwichnęła nadgarstek i miała założoną szynę. A jednak zagrała…

- Przekonywała mnie, że z ręką już wszystko w porządku i musi grać. Potem okazało się, że Magda sama ściągnęła sobie gips z ręki, a mama o tym nie wiedziała. I taki to jest właśnie charakter - nie może się nadziwić Ewa Panek.

Swoim rodzicom Magdalena Stysiak jest bardzo wdzięczna. Poświęcili dużo czasu, by dowozić ją na treningi Siatkarza Wieluń. - Rok temu w Wigilię zaszczyciła nas wizytą o 2 w nocy. Późno, ale cieszyliśmy się. Magda żyje sportem, ale rodzina pozostaje ważna. Trzeba to jakoś wszystko równoważyć, choć czasem na pewno jest to bardzo trudne – mówi Piotr Stysiak, tata siatkarki.

Rodzinny dom Magda opuściła w wieku 13 lat, by podjąć naukę w Szkole Mistrzostwa Sportowego PZPS w Szczyrku. - To był dla mnie ciężki okres, bo wracałam do domu raz na kilka miesięcy. Myślę, że to tak naprawdę ukształtowało mój charakter. To było poświęcenie dla siatkówki, które zaowocowało tym, że w wieku 15 lat trafiłam do Chemika Police, najlepszego kobiecego klubu siatkarskiego w Polsce - opowiada Magdalena Stysiak.

Przebojem wdarła się do seniorskiej siatkówki. Już po pierwszych meczach sezonu 2018/19 Ligi Siatkówki Kobiet w barwach Chemika okazało się, że jest nie tylko czołową zawodniczką klubu, ale całej ligi. Potem zrobiło się o niej bardzo głośno z powodu zamieszania wokół jej kontraktu z Chemikiem. Zawodniczka odeszła do Grotu Budowlanych Łódź, z którym zdobyła wicemistrzostwo Polski.

Wybrała jednak inną drogę niż pochodzący z Wielunia Mariusz Wlazły. O ile dawny lider reprezentacji Polski przez kilkanaście lat grał w Skrze Bełchatów, tak Magdalena Stysiak już na początku kariery postanowiła sprawdzić się za granicą. We Włoszech pierwszej dwa sezony grała w Savino del Bene Scandicci. W 2021 r. przeniosła się z Toskanii w okolice Mediolanu. W debiutanckim sezonie w barwach Vero Volley Monza zdobyła wicemistrzostwo kraju. - Odnalazłam się we Włoszech znakomicie. Bardzo podoba mi się włoska kultura, zabytki, widoki, ludzie są całkiem inni – mówiła nam Magdalena Stysiak.

Sportsmenka z Turowa jest często porównywana do Małgorzaty Glinki, legendy polskiej siatkówki. Ona między innymi zdobyła dwukrotnie mistrzostwo Europy w biało-czerwonych barwach. Kibice są pełni nadziei, że z Magdaleną Stysiak w składzie żeńska kadra wkrótce znów będzie sięgać po medale.

Siatkarka podczas wizyty w Szkole Podstawowej w Kurowie, do której uczęszczała

Magdalena Stysiak: siatkarska gwiazda, która pozostała sobą....

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki