Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magistrat chce znać nazwiska protestujących

Maciej Kałach
W taki sposób uczniowie protestowali przeciw planom likwidacji ich szkół
W taki sposób uczniowie protestowali przeciw planom likwidacji ich szkół Krzysztof Szymczak
Czy urzędnicy Hanny Zdanowskiej, na polecenie pani prezydent, biorą odwet za głośne protesty obrońców szkół w magistracie?

- To rodzaj zemsty - tak związkowcy nazywają list, rozesłany do dyrektorów placówek oświatowych.

Przypomnijmy, że obrady zakończyły się przyjęciem uchwały o likwidacji 19 placówek edukacyjnych. Publiczność wyzywała Zdanowską od kłamczuchy i deklarowała, że skończy wywiezieniem na taczkach.

Co do listu do dyrektorów - władze miasta twierdzą, że chcą jedynie policzyć koszty, wynikłe z nieprzestrzegania regulaminu pracy. Autorem pisma jest Barbara Mrozowska-Nieradko, sekretarz miasta. "Czy w dniach 23 i 24 lutego br. wszyscy nauczyciele realizowali w szkole zajęcia zgodnie z tygodniowym planem nauczania?" - pyta urzędniczka.

Właśnie 23 lutego była sesja, dzień później obrońcy szkół też pojawili się na dziedzińcu magistratu z transparentami, a potem zanieśli swoje postulaty wojewodzie. Mrozowska-Nieradko domaga się też wskazania, kto sprawował opiekę nad uczniami, jeśli mieli zajęcia poza budynkiem szkoły i dat, w których stracone lekcje będą odpracowane. "Ma to znamiona zastraszania" - napisał w e-mailu do naszej redakcji Bogdan Fatel, rodzic ucznia z przeznaczonej do likwidacji Szkoły Podstawowej nr 203 w Mileszkach, który w piątek rano jako pierwszy zaprezentował nam list urzędniczki. Oburzenie pismem rosło z godzinę na godzinę, a okazji do zabrania głosu nie przepuścił Dariusz Joński - nazwał list Mrozowskiej-Nieradko "kneblowaniem ust".

Pismo trafiło m.in. na biurko Przemysława Kaźmierczaka, dyrektora Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 22, w którym władze miasta chcą zamknąć LI Liceum Ogólnokształcące. Uczniowie ogólniaka byli jednymi z najgłośniejszych widzów na balkonie nad salą obrad Rady Miejskiej.

- U mnie urzędnicy nic nie wskórają - mówi Kaźmierczak. - Odpisałem, że lekcje były prowadzone zgodnie z planem, bez zorganizowanych wyjść. Zdarzyły się nieobecności nauczycieli, ale problem rozwiązaliśmy doraźnymi zastępstwami. O powodach nieobecności pracowników pisać nie muszę.

Marek Ćwiek, prezes łódzkiego Związku Nauczycielstwa Polskiego, dodaje, że uczniowie na balkonie najczęściej mieli wypisane przez mamę lub tatę zwolnienie z lekcji. - Zresztą młodzież była pod okiem części rodziców. Była to cenna lekcja demokracji. List sekretarz miasta to forma nacisku i represji - mówi Marek Ćwiek. Prezes łódzkiego ZNP dziwi się, że list został podpisany przez sekretarz miasta. - Warto się zastanowić, czy pani Mrozowska-Nieradko nie przekroczyła swoich kompetencji. Wymaga od dyrektorów podania informacji, które zbierają kurator oświaty i ewentualnie wydział edukacji UMŁ - tłumaczy.

"Pismo zostało wystosowane podczas obrad Kolegium Prezydenta Miasta na prośbę Pani Prezydent Hanny Zdanowskiej" - odpisał nam zastępca rzecznika prezydenta Marcin Masłowski. Twierdzi, że w żadnym razie nie jest to forma zemsty lub wywierania nacisków, a zbieranie danych służy obliczeniu kosztów "powstałych w placówkach na skutek zmian w realizacji programu zajęć, a także przestrzegania regulaminu i dyscypliny pracy".

Według Masłowskiego, nikt nie rozważa ukarania żadnego nauczyciela lub dyrektora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Magistrat chce znać nazwiska protestujących - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki