Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Major Służby Więziennej uciekł porywaczom

Rafał Klepczarek
Grzegorz Budzałek podczas rozkuwania
Grzegorz Budzałek podczas rozkuwania archiwum
Założyli nam worki na głowy i skuli łańcuchem - opowiada Grzegorz Budzałek, funkcjonariusz Zakładu Karnego w Łowiczu. - Wkoło słychać było jakieś wrzaski, strzały i wybuchy. Po przesłuchaniu wypuścili nas. Mieliśmy do pokonania 12 km przez błota, trzęsawiska i rowy melioracyjne. Podobało mi się. Za rok znów tu przyjadę.

Bieg Katorżnika organizowany w miejscowości Kokotek na Śląsku przez komandosów z Lublińca staje się coraz bardziej popularną wakacyjną imprezą. Osiem lat temu w biegu dla prawdziwych twardzieli wzięło udział 50 uczestników. W tym roku było ich prawie tysiąc. Wśród nich znalazł się major Budzałek z łowickiego ZK. Wziął udział w konkurencji "Ucieczka skazańców". Jej uczestnicy mogli poczuć, jak czują się osoby porywane dla okupu przez terrorystów. Przez kilka godzin byli skuci i przetrzymywani w ciasnym pomieszczeniu z papierowymi workami na głowie. Gdy o świcie ich wypuszczono, to zostali skuci 1,5-metrowym łańcuchem. Grzegorz Budzałek biegł razem z 22-letnim studentem z Łasku - Michałem Napiórą, chrześniakiem jego małżonki.

- Momentami było naprawdę ciężko - opowiada mjr Budzałek. - Mam 180 centymetrów wzrostu, a woda w mokradłach sięgała mi po szyję.

Co roku część uczestników biegu odnosi kontuzje w postaci ran ciętych i skręceń nóg. Nie zniechęca to jednak chętnych do sprawdzenia samych siebie.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki