1/12
 Majówki w dawnej Łodzi: pikniki, odpust i diabelski młyn
fot. Archiwum Dziennika Łódzkiego
2/12
Łodzianie na wypoczynek wykorzystywali każdy wolny dzień. A,...
fot. Archiwum Dziennika Łódzkiego

Łodzianie na wypoczynek wykorzystywali każdy wolny dzień. A, że w soboty się pracowało, pozostawała tylko niedziela i dni świąteczne. Wtedy całymi rodzinami wybierali się na tzw. majówki. Spędzali je w parkach i podłódzkich lasach. Już w maju rozpoczynał się też sezon letniskowy.

Ale zanim nastąpiła majówkowa moda, na początku XIX wieku, kiedy dopiero pojawiły się zalążki przemysłowej historii miasta, łodzianie mieli zupełnie inny sposób na spędzanie wolnego czasu. Jak podaje Wacław Pawlak, autor książki „Minionych zabaw czar, czyli czas wolny i rozrywka w dawnej Łodzi” przybywający tu niemieccy osadnicy zaczęli wprowadzać nowy rodzaj rozrywki. Stało się nim przesiadywanie w wyszynkach. Niemieccy robotnicy, którzy przybyli tu z Saksonii i innych rejonów Niemiec, siedzieli w oberżach przy kuflu piwa. Szybko zaczęli naśladować ich Polacy. Przy czym obok piwa zaczęto też pić wódkę.

W Łodzi brakowało innych rozrywek. Niejaki Antoni Lelowski, noszący zaszczytny tytuł komisarza fabryk, tak w pierwszej połowie XIX wieku opisał zwyczaje łódzkich tkaczy: „Zbywające od pracy chwile podług zwyczajów fajce i szklance w szynkach poświęcają, a w poniedziałki w tymże sposobie celebrować za powinność sobie poczytują” - pisał. Podkreślał jednak, że w łódzkich szynkach nie poddawano się pijaństwu, a pito z umiarem.

CZYTAJ WIĘCEJ >>>>


3/12
Wacław Pawlak zaznacza w swej książce, że początkowo tych...
fot. Archiwum Dziennika Łódzkiego

Wacław Pawlak zaznacza w swej książce, że początkowo tych wyszynków, gdzie mogli się relaksować łódzcy tkacze nie było zbyt dużo. Pierwsza oberża powstała na Starym Rynku, u wylotu ul. Kościelnej. Karczma była drewniana, a jej dach zdobiła sosnowa wiecha. Umieszczenie tej wiechy oznaczało, że w oberży sprzedawano wódkę i piwo. Na dodatek co wieczór biesiadującym umilał czas skrzypek. Kolejną karczmę otwarto na Nowym Rynku, czyli dzisiejszym placu Wolności. Mieściła się pod numerem 9 i należała do Jana Adamowskiego. W 1827 roku wyszynk stanął w osadzie Łódka. Wybudowano go przy ul. Piotrkowskiej 27. Należał do Bartosza Wencla. Kolejny otwarto też na ul. Piotrkowskiej, tyle że pod numerem 98. Jego właścicielem został Jan Wuestman. Miejsc „rozrywki” doczekała się też południowa część dzisiejszej Łodzi. W okolicach Górnego Rynku otwarto dwie oberże. Jedna była własnością Józefa Langera, a druga Adama Fiszera.

Wyszynki przynosiły spore dochody. To sprawiło, że interes zwietrzył Ludwik Geyer, który otworzył gospodę przy ul. Piotrkowskiej. Ale nie długo się nią cieszył.

Popularność wyszynków spowodowała, że coraz większy był problem z pijaństwem wśród łódzkich robotników. W 1844 roku wydano zarządzenie ograniczające ilość oberży w mieście. Zabroniono podawać alkoholu osobom nietrzeźwym, nie można było w nich grać w kości i karty. Zezwolono, by muzyka przygrywała tylko w niedzielę i święta. Jednocześnie nakazano zamknięcie przyfabrycznych wyszynków. Tak więc Ludwik Geyer musiał pożegnać się ze swoją gospodą. Czas jednak pokazał, że nie na długo. Łódzki fabrykant szybko wymyślił sposób, by obejść niekorzystny dla niego przepis.

- Fabrykant wpadł na pomysł, żeby w jednym ze swych budynków urządzić dom zabaw - pisze Wacław Pawlak.

>>>>



4/12
Geyer urządził dom zabaw w budynku znajdującym się przy ul....
fot. Archiwum Dziennika Łódzkiego

Geyer urządził dom zabaw w budynku znajdującym się przy ul. Piotrkowskiej 280. Był on murowany, pokryty gontem i stał wśród zieleni. Wcześniej mieściła się w nim fabryczna blacharnia, ślusarnia i stolarnia. Po przeróbkach na parterze urządzono gospodę ludową, a na górze salę do tańca.

Pomysł Geyera okazał się strzałem w dziesiątkę. Dom zabaw w Wólce, bo tak nazywano wtedy tę część Łodzi, cieszył się wielką popularnością wśród łódzkich robotników. W niedzielę można było przyjść tam na potańcówkę, wysłuchać śpiewu niemieckiego chóru, którego prezesem był sam Ludwik Geyer. Odwiedzały dom zabaw obwoźne grupy taneczne. Obiekt istniał do końca lat pięćdziesiątych XIX wieku. Potem przerobiono go na mieszkania, które zajęła rodzina Geyerów.

Na świeżym powietrzu

Z czasem łodzianie woleli spędzać wolny czas nie w zadymionych kawiarniach czy restauracjach, ale na świeżym powietrzu. W drugiej połowie XIX wieku i na początku XX zaczęto celebrować tzw. zielony karnawał. Rozpoczynał się on z końcem kwietnia. Inaugurował go odpust w parafii św. Wojciecha na Chojnach. Tam 23 kwietnia zbierała się cała Łódź. Kamil Nowicki, łodzianin, który wychował się na Chojnach, dobrze pamięta te odpusty.

- Na placu znajdującym się na rogu ul. Rzgowskiej i Kosynierów Gdyńskich rozkładało się wesołe miasteczko - wspomina pan Kamil. - Największą popularnością cieszył się diabelski młyn. Nie brakowało odważnych, by skorzystać z uroków tej wielkiej karuzeli.

Pan Kamil opowiadał nam, że diabelski młyn nie był napędzany elektrycznie, tylko siłą mięśni. W górnej części karuzeli znajdowało się coś w rodzaju bieżni. Stali na niej młodzi chłopcy i siłą nóg wprawiali w diabelski młyn w ruch, a tym samym sprawiali wielką radość odważnym, którzy skorzystali z tej rozrywki.

- Od ul. Kurczaki, wzdłuż całej ul. Rzgowskiej rozstawione były stragany z różnymi odpustowymi atrakcjami - wspomina pan Kamil. - Jedną z nich były wielkie figury psów, wykonane z gipsu.

>>>>


Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk w Łodzi. Mówiła o swojej pracy

Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk w Łodzi. Mówiła o swojej pracy

Mecz w Łodzi, jak Walia - Polska w Cardiff. Powtórka z karnymi UKS SMS. Zdjęcia

Mecz w Łodzi, jak Walia - Polska w Cardiff. Powtórka z karnymi UKS SMS. Zdjęcia

Zespół Twenty One Pilots zagra w łódzkiej Atlas Arenie

Zespół Twenty One Pilots zagra w łódzkiej Atlas Arenie

Zobacz również

Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk w Łodzi. Mówiła o swojej pracy

Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk w Łodzi. Mówiła o swojej pracy

Pogrzeb Leszka Długosza ZDJĘCIA

Pogrzeb Leszka Długosza ZDJĘCIA