Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maleńczuk: Moje motto to "trzymać się planu"

Redakcja
Maciej Maleńczuk
Maciej Maleńczuk Artur Kostkowski
Z Maciejem Maleńczukiem, o najnowszym albumie artysty z piosenkami Włodzimierza Wysockiego, polskiej i łódzkiej publiczności, a także o planach na przyszłość, rozmawia Małgorzata Mijas

Dlaczego wybrał Pan twórczość Włodzimierza Wysockiego i do kogo kierowana jest ta płyta?

To muzyka dla intelektualistów i około. Dla moich rówieśników i również dla tych, którzy wcześniej nie mieli okazji słuchać Wysockiego.

W którym momencie pomyślał Pan, że "to jest to!"?

W tej chwili nie jestem sobie w stanie przypomnieć, dlaczego w ogóle się za to wziąłem. Był jakiś impuls. Ktoś chciał, żebym jakiś jeden tekst przełożył i żebym go zaśpiewał… i się po prostu za to wziąłem. I jak zacząłem, to się otworzyła puszka Pandory. Pomyślałem, po prostu "zróbmy z tego płytę". Jak zobaczyłem, jak to wygląda, jakie są te teksty, jak są świetnie napisane, jaka jest tego ilość...

Chyba dużo ich było…

670 tekstów, napisanych w ciągu dwudziestu lat, to jest dużo. To są długie teksty. Ja jak coś dłuższego napiszę, to poprawiam to później trzy razy dłużej niż pisałem.

Myśli Pan, że Wysocki też nanosił poprawki?

Ja nie wiem, czy Wołodia je poprawiał, chyba nie musiał poprawiać. W każdym razie pomyślałem, że zetknąłem się z absolutem, to jest naprawdę poezja wybitna. Uroniłem łzę, przypomniałem sobie cyrylicę, zacząłem dzwonić do rusycystów, do różnych znajomych, którzy mogliby mi wytłumaczyć kontekst, a to jest istotne, wielce istotne.

Jakiś przykład?

Jest tam taki zwrot "krzywo wiszą obrazy", w Rosji ikona nie ma prawa krzywo wisieć. Jeśli krzywo wisi, to znaczy, że w tym domu jest po prostu burdel. Możesz być biedny, możesz nie mieć co jeść, ale ikona musi wisieć prosto, i chłop poprawia ją.

Czyli teksty były najważniejsze…

Zdecydowanie. Jest takie opowiadanie Mrożka, jak absolut zszedł do lasu i pewien średniej klasy literat postanowił się z nim zmierzyć, ale przedtem postanowił się wysikać i oblał sobie nogawkę (śmiech), ale tak to jest, jak się człowiek spotyka z absolutem.

Odkrył Pan coś w tekstach… Czy od razu pojawiła się wizja, jak to ugryźć? Jak nagrać? Które wybrać?

Trudno powiedzieć, dlaczego akurat wybrałem te. To musiało pasować też do mnie, to musiało być jakby trochę pode mnie. Poza tym chciałem też całkowicie zrezygnować z tego, co on muzycznie proponuje, bo on cały czas proponuje rodzaj czastuszki. Nie mogłem się na to zgodzić. Dobierając styl muzyczny dobierałem go do okresu powstania utworu. Jeżeli wykonujemy utwór "Czerwone zielone" i jest to rok 1962, to gramy bluegrass, bo wtedy rządził bluegrass. A jeżeli gramy utwór "Manekiny", który jest napisany w roku 1968, to gramy Jefferson Airplay, gramy hippisowską suitę, ponieważ w tym czasie na całym świecie grano taką muzykę, a to, że akurat w Rosji było inaczej, to nie jest wina Rosjan, to jest wina systemu. Dziś Wysocki jest dziedzictwem światowym, dlatego chciałem do tego dopasować światową muzę. Całkowicie się sprzeniewierzyłem oryginałowi, i może puryści, jeśli można powiedzieć, że tacy są, to mogą sobie mieć pretensje, ale chyba nie mają. Chyba się im podoba.

Czyli każda najmniejsza rzecz była zaplanowana…

Trzeba planować! To jest moje główne motto. Dawniej mnie pytano, jaka jest moja przewodnia myśl, i zawsze odpowiadałem, że "oko za oko, ząb za ząb", a… do czego ja zmierzałem?

Jakie teraz ma Pan motto...

Aha (śmiech), teraz mam motto "trzymać się planu". Jeżeli założyliśmy sobie jakiś plan, a najczęściej było to po pijanemu, wieczorem, jak się budzimy rano, to wszystko wygląda inaczej. W małżeństwach tak często jest, że podejmie się jakiś pomysł, a potem jeden, czy drugi małżonek mówi: "Nie, nie róbmy tak, to jest złe, zróbmy inaczej" i się gmatwa cała sprawa. Jeżeli był dobry plan, choćby po pijanemu postanowiony, realizujmy go na trzeźwo! Więc ja też realizuję swój plan. I dziś podstawą mojego całego działania jest realizacja wcześniej założonego planu.
W takim razie, jaki będzie następny plan?

Moim planem jest obecnie country. Mam to już nawet gotowe.

To będzie polski Johnny Cash? Czy tylko kierunek country?

To jest ten właśnie kierunek, ale wybrałem utwory, które istnieją, są znane wszystkim. Tyle tylko, że po prostu przysiadłem fałdów, tak jak przy Wysockim, przełożyłem teksty na polski i śpiewam amerykańskie utworu po polsku. I to świetnie wychodzi. Zresztą słuchaj: "Szesnaście ton, tak żyjesz na tym świecie/ kolejny dzień starszy i głębiej w debecie./ Święty Piotrze nie wołaj, ja nie przyjdę bo/ sprzedałem duszę miejskiej spółce z o.o.". Oryginał brzmi tak: "You load sixteen tons, what do you get / Another day older and deeper in debt/ Saint Peter don't you call me 'cause I can't go/ I owe my soul to the company store" i to pasuje. W dzisiejszych czasach też tak jest. To jest pieśń białego człowieka, pieśń pracy, pieśń ludzi biednych, agresywnych z pewnością i też wolnych. Tym się jednak country różni od bluesa. Blues jest pieśnią niewolnika, a country opowiada o tym, że choćby nawet ciężkie to życie było, to jednak jest to wolne życie.

A czy łatwiej jest, czy trudniej, sięgać po repertuar, twórczość, którą ludzie już znają? Czy to jest pójście na łatwiznę, czy wręcz przeciwnie?

Oni tego przecież nie znają. To nie jest pójście na łatwiznę w sensie ogólnym. Jest pójściem na łatwiznę o tyle, że faktycznie moje życie się wygodnie ułożyło. Już teraz mam pieniądze, samochód, mam dom i trudno mi szczerze śpiewać o tym, że nie mam pieniędzy i siedzę w więzieniu. Więc wolę wziąć się za tłumaczenia, ponieważ ja już nie chcę przeżywać tych wszystkich straszliwych rzeczy, które później powodują we mnie chęć napisania wiersza. Bo żeby napisać wiersz, trzeba być nieszczęśliwym. A ja nie chcę być nieszczęśliwy...

Wróćmy do pójścia na łatwiznę...

Jeśli przez pół roku przekładasz teksty z cyrylicy, to gratuluję takiego pójścia na łatwiznę! Jeżeli od pięciu lat przekładasz teksy ze starofrancuskiego, nazywa się to "Chansons de Roland", to gratuluję pójścia na łatwiznę… Ale mamy tu pewien problem. Na przykład Doda. Musi mieć nowe teksty, musi nagrać kolejną płytę, musi udowodnić, że jeszcze jest artystką. Wyobraź sobie, że Doda bierze się za tłumaczenia… A może to nie byłoby takie głupie? Może to by był ratunek dla niej, bo o czym ona śpiewa? O tym, że w jej różowym porsche wysiadł prawy hamulec, kurwa?! Już widzę Dodę jak śpiewa "Wpłynęłam na suchego przestwór oceanu". Byłoby ciężko. Trzeba mieć jakieś horyzonty. Trzeba być oczytanym. Do pewnego stopnia jednak coś mnie ukształtowało.

Co?

Blues, jazz, czeski jazz, bardzo wiele różnych rzeczy mnie ukształtowało. Kiedyś byłem młodym człowiekiem, który nie planował być artystą. Byłem fanem, nie wiedziałem kim zostanę. Myślałem, że może do wojska pójdę, pułkownikiem zostanę prokuratury wojskowej… Byłem młody, chciałem być zawodowym żołnierzem, zwariowałem.

Ale potem wyszło inaczej… i dochodzimy do dnia dzisiejszego. Do Wysockiego…

Popadłem w te przekłady. Zawsze miałem lingwistyczne skłonności. Strasznie mi imponowali ludzie, którzy mówią w wielu językach, zresztą jest tak do dziś. Prawda jest taka, że w żadnym języku nie mówię dobrze (śmiech), ale we wszystkich europejskich językach jestem w stanie się dogadać. A jak już całkiem nie będę wiedział, co ze sobą zrobić, to z całą pewnością będę mógł do tego wrócić.

Jaka jest polska publiczność? Łatwiej do niej dotrzeć poprzez to, co już zna?

Nie, powiem ci jedno: ogólnie na polską publiczność nie można przedstawić jednego wzoru. Na pewno klaszcze na raz, ale podczas koncertu w łódzkiej Wytwórni zrobiłem eksperyment, bo zaczęliśmy mieszać widowni, zamiast na raz, mieli klaskać na dwa… i ciężko było. Sam zespół lekko zwątpił.

A sama Łódź?

Zawsze uważałem Łódź za miasto, które jeżeli nawet jeszcze dziś nie powiedziało ostatniego słowa, to jeszcze coś powie, bo wszystko co jest, to jeszcze za mało. Czemu tak jest? Myślę, że nawet łodzianie nie wiedzą. Łódź to zajebiste miasto, w zajebistym punkcie, całkowicie niewykorzystujące swoich możliwości. Wydaje mi się, że to miasto ma gigantyczny potencjał, a to, że tego nie wykorzystuje, to już jest wasz problem.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki