Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mały Dawidek zmarł w szpitalu ICZMP w Łodzi. Jego rodzice zorganizowali zbiórkę, by pomóc innym chorym dzieciom i szpitalowi

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Mały Dawidek zmarł tuż po urodzeniu w łódzkiej Matce Polce. Podczas pobytu w szpitalu dostał ran odleżynowych, bo nie było dla niego materacyka. Jego rodzice (na zdjęciu z położną) zaskoczyli lekarzy. Nie mieli pretensji, za to urządzili zbiórkę na sprzęt dla innych dzieci.CZYTAJ DALEJ>>>.
Mały Dawidek zmarł tuż po urodzeniu w łódzkiej Matce Polce. Podczas pobytu w szpitalu dostał ran odleżynowych, bo nie było dla niego materacyka. Jego rodzice (na zdjęciu z położną) zaskoczyli lekarzy. Nie mieli pretensji, za to urządzili zbiórkę na sprzęt dla innych dzieci.CZYTAJ DALEJ>>>. Matylda Witkowska
Mały Dawidek zmarł tuż po urodzeniu w łódzkiej Matce Polce. Podczas pobytu w szpitalu dostał ran odleżynowych, bo nie było dla niego materacyka. Jego rodzice zaskoczyli lekarzy. Nie mieli pretensji, za to urządzili zbiórkę na sprzęt dla innych dzieci.

Państwo Joanna i Maciej Gronek z Grudziądza przeżyli dramat. Ich synek żył zaledwie dwa miesiące. Ale po jego śmierci mimo rozpaczy i ogromnej straty, postanowili pomóc szpitalowi.

Pani Joanna już w ciąży wiedziała, że Dawidek będzie chory. Zdiagnozowano u niego brak lewej komory serca.

- Nie mieliśmy smutku z tego powodu, wiedzieliśmy, że dzieci z tą wadą są operowane – mówi pacjentka. Później okazało się, że ma też niezespolony przełyk. - Jednak nadal mieliśmy wiarę, że będzie dobrze – wspomina jego mama.

Dawidek urodził się 9 marca w łódzkiej Matce Polce. Po urodzeniu przeszedł dwie operacje przełyku. Druga się udała, ale zabiegi bardzo obciążyły organizm. Lekarze uznali, że nie będzie w stanie przeżyć ciężkiej operacji serca.

– Dawidek nie miał połowy serca. To najcięższa wada wrodzona serca – tłumaczy Dr Katarzyna Fortecka- Piestrzeniewicz, która opiekowała się chłopcem.

Dlatego zdecydowano się na leczenie paliatywne. Chłopiec żył dwa miesiące, całe życie spędził w szpitalu.

- Gdy leżał, dostał bardzo mocnych ran odleżynowych główki, bo nie było dla niego materacyka przeciwodleżynowego – wspomina jego mama.

Klinika Intensywnej Terapii i Wad Wrodzonych Noworodków i Niemowląt ICZMP ma na stanie dwa takie materacyki. Jednak jeden był wypożyczony na inny oddział, a drugi zepsuty. Państwo Gronek nie chcieli, by kolejne chore maluchy dodatkowo cierpiały z powodu braku materacyków.

- To poruszyło bardzo nasze serca i postanowiliśmy zebrać pieniądze – mówi pani Joanna.


Wyłożyli około 3 tys. na jeden materac. Na drugi złożyli się uczestnicy pogrzebu Dawidka
. Ale okazało się, że potrzeby kliniki są dużo większe.

Dlatego rodzice postanowili zebrać pieniądze na sprzęt. Głównymi zakupami mają ma być mobilny aparat USG wart 400 tys. zł, oraz mobilny aparat RTG za 500 tys. zł, ale w planach są też zakupy kolejnych materacyków, łóżeczka transportowego, bezprzewodowych podgrzewaczy do butelek czy wymianę mających 30 lat szafek magazynowych.

– Mam warsztat samochodowy i my też często wymieniamy narzędzia i sprzęt diagnostyczny. Na oddziale zużywa się on jeszcze szybciej – podkreśla pan Maciej.

Założyli zbiórkę na aparat USG na portalu zrzutka.pl. Zachęcają do wpłat osoby z całej Polski, bo tacy pacjenci leżą w łódzkiej Matce Polce.

– Zróbmy coś, żeby pielęgniarki miały łatwiej i mogły pracować szybciej. To oddział intensywnej terapii, tu każda minuta się liczy – apeluje Joanna Gronek.

Pan Maciej relacjonuje, że lekarze byli zdziwieni ich zbiórką, bo rodzie po stracie dziecka potrafią mieć żal do lekarzy lub szukając błędów lekarskich idą do prokuratury.

- My nie mamy żalu do lekarzy, wprost przeciwnie, chcemy coś od siebie dać – podkreśla.

Rodzice nie ukrywają, że pomogła im wiara w Boga. Mają trójkę starszych dzieci, tłumaczą im, że Dawidek jest w niebie i wstawia się za rodziną.

- Mieliśmy poczucie, że śmierć Dawidka nie jest na darmo i możemy wyciągnąć z niej dobro – mówią.

Prof. Iwona Maroszyńska, neonatolog i dyrektor ICZMP przyznaje, że szpitalowi łatwiej jest zdobyć finanse na duży sprzęt niż na drobne rzeczy. - Mamy największe potrzeby związane z zakupem drobnych sprzętów, wykorzystywanych w codziennej pracy – przyznaje. - Na duże inwestycje czy remonty są pieniądze z ministerstwa, środki unijne, czy od WOŚP – dodaje. Jak przyznaje szpitalowi nie pomaga też inflacja. – Ceny sprzętu jednorazowego, leków poszły w górę, a wycena się nie zmieniła. Nie jest łatwo – mówi.

W Klinice Intensywnej Terapii i Wad Wrodzonych Noworodków i Niemowląt rocznie leczonych jest około 450-500 ciężko chorych maluszków. Około 10 proc. z nich umiera. Oddział stara się, żeby rodzice byli obecni przy odchodzeniu malucha i dostali wcześniej informację, że leczenie może się nie udać.

Jednak to nie uchroni przed emocjami w obliczu tragedii. Prof. Maroszyńska przyznaje, że takie zaangażowanie rodziców po zgonie dziecka jak u państwa Gronek jest bardzo rzadkie. - Zdarzyło się to kilka razy, jedni rodzice założyli nawet fundację – mówi prof. Maroszyńska. Bywa, że w emocjach są niemili dla personelu, choć po kilku dniach przychodzą, przepraszają, a nawet dziękują za opiekę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki