Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamusia sprząta, pierze i gotuje

Agnieszka Jasińska
Mieszkają u mamy, bo tak im wygodniej
Mieszkają u mamy, bo tak im wygodniej Dziennik Łódzki / archiwum
Bamboccioni to wieczne dzieci, które skończywszy trzydzieści, czterdzieści lub więcej lat wciąż mieszkają u rodziców. Jedni pracują, dobrze zarabiają, a po pracy wracają do mamy, zakładają bambosze i zajadają zupę. Inni nie mają ani pracy, ani pieniędzy, jednak mamie to absolutnie nie przeszkadza. Dlatego zawsze mają wyprane i uprasowane koszule i posprzątany pokój. Byleby tylko mieć oko na ukochanego synka i byleby nie wyprowadził się on do jakiejś niedobrej kobiety.

Mają po trzydzieści parę lat i wciąż mieszkają z mamą. Nawet nie myślą o tym, żeby się od niej wyprowadzić. Mama wyciera kurze z półek, prasuje koszule. Na stole zawsze stoi ciepły obiad, a lodówka nigdy nie jest pusta. Według dorosłych maminsynków, to pełnia szczęścia. I nie wyobrażają sobie innego życia.

Mateusz, Krzysiek i Damian są po trzydziestce. Mateusz i Krzysiek są z Łodzi, Damian z Radomska. Mateusz i Krzysiek pracują, realizują się zawodowo. Damian nie ma pracy. Nawet nie próbuje jej szukać. Wszyscy trzej mieszkają z mamami. Dlaczego? Zgodnie odpowiadają, że tak jest najwygodniej i nigdzie nie będzie im lepiej. We Włoszech na takich jak oni mówi się bamboccioni, czyli wieczne dzieci.

Mateusz ma 35 lat. Jest nauczycielem fizyki w liceum. W szkole jest bardzo surowy, dużo wymaga od swoich uczniów. Nie jest zbyt lubiany - ani przez uczniów, ani przez kolegów z pokoju nauczycielskiego.

Mateusz uczy fizyki już 10 lat i na semestr wystawił może w sumie pięć piątek. Do szkoły przychodzi w idealnie wyprasowanych koszulach i wypastowanych butach. Zawsze ogolony, ostrzyżony. Rzadko się uśmiecha. Nie ma ani dziewczyny, ani narzeczonej. Podkreśla, że jest singlem. A po pracy wraca zawsze do... mamy.

- Mieszkam z mamą i co z tego? Gdzie mi będzie lepiej? - Mateusz dziwi się, że kogoś może to dziwić. - Tak jest najwygodniej. Nie muszę się martwić o zakupy, o pranie, gotowanie, sprzątanie... Mogę w ciszy i spokoju przygotowywać się do lekcji i sprawdzać klasówki. Nie mam zamiaru się stąd wyprowadzać.

Mateusz jest wegetarianinem, jego mama nie. Dlatego codziennie na stole stoją dwa obiady. Jeden, z mięsem, dla mamy, drugi dla syna. Mama stara się jak może. Codziennie przynosi z warzywniaka świeżutkie pomidory, brokuły, cukinie... Obiad musi być zawsze ładnie podany, bo Mateusz się estetą.

Krzysiek ma 36 lat. I on również nie wyobraża sobie życia bez mamy. Krzysiek ma dziewczynę. Widuje się z nią raz w tygodniu. W weekend. Tyle wystarczy.

- Dziewczyna kiedyś zaproponowała mi, żebym się do niej przeprowadził. Ale dla mnie to bez sensu. Pracuję czasami po 10 - 12 godzin dziennie, ona też. Kto gotowałby mi obiad? - pyta Krzysiek. - Ona nawet zadeklarowała, że mogłaby ugotować w weekend obiad na cały tydzień, a potem tylko odgrzewać. Ale przecież obiad powinien być świeżo zrobiony, a nie odgrzewany.

Krzysiek nie dorzuca się do rachunków mamy. Większość swojej pensji odkłada na konto. Część pieniędzy wydaje na swoje sportowe auto. Bardzo o nie dba. Dlatego jeździ nim tylko w weekendy. Do pracy dojeżdża albo komunikacją miejską, albo starym wysłużonym golfem.

Mama robi wszystko, żeby Krzysiek nie wyprowadził się z domu. Nie przeszkadza jej, że syn czasami przez całe noce gra w gry komputerowe. Nie przeszkadza jej, że nie sprząta w swoim pokoju. Nie lubi za to, gdy syn wychodzi z domu i gdy spotyka się ze swoją dziewczyną. Zawsze próbuje go zatrzymać, wymyślając różne powody albo wyjazdy rodzinne. Według matki nie jest to idealna kandydatka na żonę dla syna. Do tej pory żadna dziewczyna Krzyśka nie spełniła oczekiwań matki.

Damian za rok skończy 40 lat. Nie pracuje. Mama nigdy nie robiła mu wyrzutów z tego powodu. Co więcej, cieszy się, że syn z nią mieszka, że zawsze jest, że może z nim porozmawiać. Dzięki temu ona nie czuje się samotna.

- Mama jest bardzo religijną osobą, ja niekoniecznie. Mama chce, bym chodził do kościoła w niedzielę. Zawsze daje mi 10 zł, gdy pójdę na mszę - cieszy się Damian.
Damian nie skończył studiów. Próbował, ale jakoś nie wyszło. Studentem był jednak równo do 26. roku życia, bo do tego czasu dostawał rentę po ojcu. Tata Damiana umarł, gdy chłopak był jeszcze w liceum. Renta przysługiwała synowi, dopóki był studentem. Dlatego mama naciskała na studia, a nie na pracę. Damian studiował więc włókiennictwo, matematykę, próbował też swoich sił na informatyce. Ze studiów najlepiej wspomina imprezy. Mama dbała, żeby syn zawsze miał pieniądze na swoje potrzeby.

- Próbowałem szukać pracy, ale nie miałem szczęścia. Czasami trafi mi się jakaś praca dorywcza. Dobrze, że mama sporo zarabia, to nie muszę się za bardzo martwić o pieniądze - mówi Damian. - Naprawdę nie mam na co narzekać.

Takich osób jak Damian jest coraz więcej.

Młodzi ludzie mają bardzo duże oczekiwania co do przyszłej pracy, dlatego często potrafią długimi miesiącami przebierać w ofertach, siedząc przez ten czas w domu. Firma doradcza Sedlak & Sedlak policzyła, że w Polsce aż 11 proc. młodych ludzi do 24. roku życia nie uczy się ani nie pracuje.

- Z socjologicznego i ekonomicznego punktu widzenia czyni to ich zwykłymi darmozjadami, ale ze względu na duże zróżnicowanie tej grupy taki sąd uogólniający jest krzywdzący - twierdzi Aleksandra Strojek z Sedlak & Sedlak. - Znajdziemy w tej grupie zarówno osoby, które nie pracują, bo nie chcą, ale również takie, które nie pracują, bo mimo starań nie udaje im się znaleźć zatrudnienia. Są tam też osoby wycofane ze społecznej aktywności z powodu niepełnosprawności czy konieczności opieki nad dzieckiem.

Z danych Eurostatu wynika, że problem tzw. bierności społecznej dotyczy 12,4 proc. Europejczyków w wieku od 15 do 24 lat. To wartość średnia, bo odsetek waha się w zależności od kraju, osiągając maksimum w Bułgarii (19,5 proc.), a minimum w Holandii (4,1 proc.). Różnice są więc znaczne. Polska znajduje się pośrodku europejskiej stawki.

Praca czeka. Wystarczy jej tylko dobrze poszukać. I nie wybrzydzać.

- Jeśli ktoś szuka zatrudnienia, to u nas może znaleźć interesujące oferty - podkreśla Marcin Lewandowski, doradca Eures z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Łodzi. - Mamy propozycje zatrudnienia w Anglii, Holandii, Niemczech oraz w Czechach. Wśród ofert są prace sezonowe, a także propozycje dla spawaczy, mechaników samochodów ciężarowych oraz inżynierów. Najłatwiej jest kandydatom z wykształceniem technicznym oraz znającym języki obce.

Także własne mieszkanie nie jest niczym nieosiągalnym. Aby dostać kredyt, nie trzeba być koniecznie w związku małżeńskim. Banki ufają także singlom.

- Oferta kredytów hipotecznych, przygotowana przez mBank i MultiBank, jest tak samo skonstruowana dla singli, jak i osób mających rodzinę - mówi Jakub Królikowski, ekspert w wydziale produktów hipotecznych, odpowiedzialny za ofertę mBanku i MultiBanku. - Bank, decydując się na udzielenie kredytu hipotecznego, indywidualnie podchodzi do każdego klienta, niezależnie od jego sytuacji rodzinnej. Aktualnie oba banki wydają łącznie miesięcznie 800 decyzji kredytowych w odniesieniu do singli. Najwięcej kredytów udzielanych jest osobom w wieku 25 - 35 lat.

Mając pracę, można więc pomyśleć o własnym czterech kątach i wyprowadzić się od mamy. Jednak należy pamiętać, że we własnym mieszkaniu trzeba samemu sprzątać, prać, gotować, prasować. Czy nie jest to za dużo obowiązków jak na jednego 30- czy 40-latka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki