Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Manewry weselne": Nie jest łatwo się zakochać, jeszcze trudniej jest wziąć ślub

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Marta Jarczewska i Jakub Kryształ jako para niezbyt przekonana czy ma przyszłość po ślubie
Marta Jarczewska i Jakub Kryształ jako para niezbyt przekonana czy ma przyszłość po ślubie Katarzyna Chmura
Drodzy polscy autorzy - piszcie komedie dla teatrów. Sądząc po tekście Kanadyjczyka Marka Crawforda, wystawionym przez łódzki Teatr Powszechny, dla profesjonalisty nie może to być specjalnie trudne.

Spektakl „Manewry weselne”, wyreżyserowany przez Jakuba Przebindowskiego na podstawie sztuki wspomnianego Marka Crawforda, to popis wysokiego poziomu rzemiosła i biegłości w komediowym warsztacie Teatru Powszechnego. Z delikatnie mówiąc - przeciętnego tekstu, bez szczególnych zabiegów artyści sceny stworzyli bowiem widowisko, które dobrze się ogląda i które pozostawia w dobrym nastroju, przemycając przy tym kilka istotnych spostrzeżeń dotyczących damsko-męskich relacji i słabostek. Czasem to wystarczy, by dać się wmanewrować w udany wieczór.

Jakub Przebindowski prezentuje reżyserię nie narzucającą się widzowi, a precyzyjną, zgrabnie rozkładającą nastroje, pilnującą odpowiedniego tempa przedsięwzięcia. Dodajmy do tego dobrze prezentujące się na scenie i celnie charakteryzującą każdą z postaci kostiumy Doroty Goldpoint oraz pomagającą aktorom rozwiązać poszczególne sytuacje scenografię Witolda Stefaniaka.

W swobodzie, a zarazem jasno zarysowanych ramach konstrukcyjnych spektaklu efektownie odnajdują się aktorzy. Arkadiusz Wójcik, gdy wciela się w Nadię - znaną ze wcześniejszych przedstawień Jakuba Przebindowskiego w łódzkim teatrze - obojętnie, co będzie mówił, rozbawi do łez publiczność zgromadzoną na widowni „Powszechnego”. I akurat największe salwy śmiechu towarzyszące każdemu pojawieniu się aktora podczas premierowego pokazu tym bardziej podkreśliły przeciętność tekstu Crawforda, bo postaci Nadii tam przecież nie ma - co nie zmienia faktu, iż wprowadzenie jej na scenę było zabiegiem udanym.

Zabawny, dobrze zgrany duet stworzyły Karolina Łukaszewicz i Magda Zając; subtelną i niosącą największe emocje, bo zrobioną „na poważnie” rolę stworzyła Małgorzata Goździk, niepotrzebnie cały czas „grubo” rysuje swoją bohaterkę Marta Jarczewska, bo zakrzyczane zostają melodramatyczne elementy jej historii. Ma dobre chwile Jakub Kryształ...

Niewinnie rozpoczynająca się opowieść o mało nam znanym kanadyjskim zwyczaju organizowania imprezy przedślubnej, podczas której goście uczestnicząc w różnych atrakcjach finansują przyszłe wesele, prowadzi do zasadniczego pytania, po co ludzie chcą się ze sobą być i co decyduje o tym, że związek może się powieść. Jeszcze raz się okazuje, w co pewnie ciężko niejednej i niejednemu uwierzyć, że nie pieniądze są najważniejsze. A nawet, co wypowiada świeżo upieczony małżonek - w małżeństwie nie ma „Ja”. Mimo wzruszającego finału, małżeństwa żadnego spektakl w „Powszechnym” pewnie nie uratuje, ale na chwilę oderwie od codziennych zgrzytów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki