Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Ferdzyn: Kocham Widzew i chcę, by był wielki

Paweł Hochstim
Marcin Ferdzyn
Marcin Ferdzyn Krzysztof Szymczak
Głupio to powiedzieć, ale naprawdę cieszymy się z gry w 4. lidze, bo budujemy klub bez pana Cacka - mówi prezes RTS Widzew Marcin Ferdzyn

Co czuł kibic Widzewa Marcin Ferdzyn, gdy przez ostatnie lata klub staczał się coraz niżej?
To samo, co każdy kibic Widzewa, czyli złość i rozgoryczenie. Kiepsko to wyglądało, to była równia pochyła. Nawet z ojcem właściwie nie chodziliśmy na mecze. W momencie, gdy panowie Boniek i Puchalski odeszli z Widzewa było widać, że to nie idzie w dobrym kierunku.

Od wielu kibiców Widzewa przez ostatnie lata słyszałem, że "to nie jest ich Widzew".
Kocham ten klub, ale przykro było patrzeć na to, co się z nim działo i dlatego z ojcem nie chodziliśmy na mecze. Znam wiele osób, które też tak myślało. Było widać, że to droga, która prowadzi donikąd. Te pensje zawodników, ci pracownicy z zarobkami z sufitu. Prędzej, czy później to musiało się tak skończyć.

Gdy kluby upadają to najczęściej dlatego, że przez wiele lat ledwie wiążą koniec z końcem. A w Widzewie przecież pieniądze były.
Śmieję się, że po tych pieniądzach został radioaktywny pył. Naprawdę pan Sylwester wrzucił w ten klub pieniądze, ale one nie przyniosły efektu. Gdy klubem rządzili Boniek z Puchalskim to każda złotówka była oglądana z dwóch stron. Gdyby później tak postępowano, to może byłoby inaczej. Zresztą nie tylko w kwestii pieniędzy. Pan Puchalski chciał zrobić bazę treningową na Łodziance, a później pan Cacek wybrał ChKS. Było wiele nieracjonalnych decyzji, które finalnie doprowadziły do upadku tego klubu.

Na początku lipca zawiązała się grupa ludzi, którzy postanowili odbudować Widzew. Skąd Pan się w niej wziął?
Tata jest widzewiakiem z krwi i kości, od małego chodziłem z nim na Widzew, więc poznałem wiele osób z tego środowiska. Przez długi czas w nim funkcjonowałem.

I nagle zadzwonił telefon, że trzeba się zebrać i próbować ratować klub?
Dokładnie tak. Spotkaliśmy się, koledzy zaproponowali, żebym ja został prezesem.

Klub powstał błyskawicznie, przecież od waszego pierwszego spotkania minęło niewiele ponad miesiąc.
Na pierwszym spotkaniu było nas siedmiu, dzień później już grono było większe. W naszym środowisku są ludzie różnych profesji, są prawnicy, są komornicy. Wszyscy mocno się zaangażowali, żeby to odpaliło i się udało. Ale spotkaliśmy na swojej drodze wiele pomocnych osób, jak choćby panów Kaźmierczaka i Potoka z ŁZPN. Wielką rolę odegrali byli piłkarze, choćby Marek Pięta. My nie jesteśmy reaktywacją tego Widzewa Sylwestra Cacka, dla nas to było osiem straconych lat i nie chcemy się z nimi utożsamiać. My się utożsamiamy z RTS i od tych ludzi też dostaliśmy poparcie, które poszło do PZPN. Wszystko się udało i w sobotę ruszamy.

Prezentacja nowej drużyny RTS Widzew Łódź [ZDJĘCIA, FILM]

Jak Pan ocenia tą drużynę, którą tak błyskawicznie zbudowaliście?
Widzę, że zawodnicy bardzo angażują się w treningi. Były dwa kiepskie wyniki w sparingach z KKS Koluszki i LZS Justynów, ale akurat wtedy piłkarze bardzo mocno dostali w kość od trenera. Teraz im odpuszcza i grają lepiej.

Widzew awansuje do trzeciej ligi?
To jest sport, nic nie jest pewne. Ale liczę, że tak będzie. I chciałbym, żeby ten zespół był zaczątkiem tego, który w trzeciej lidze będzie mógł powalczyć o coś więcej.

Popatrzmy na ŁKS sprzed dwóch lat. Czwartą ligę przeszli bez żadnych problemów, dopiero w trzeciej natrafili na poważniejsze przeszkody.
Dlatego budżet próbujemy budować już na trzecią ligę. Ostatnio na walnym zebraniu wspomniałem, że musimy już myśleć o trzeciej lidze, żeby nie zostawić tego i za rok, po ewentualnym awansie, nie drapać się po głowach i myśleć skąd weźmiemy pieniądze. Wiadomo, że bardzo ważnym czynnikiem jest budowany stadion. Chcemy być jego operatorem. Musimy pokazać władzom miasta, że prowadzimy klub w dobrym kierunku i robimy wszystko, by tak się stało. Kibice też doceniają to, co miasto dla nas robi. Uświadomiłem im, że musimy z władzami Łodzi dobrze żyć. Budujemy dobry wizerunek. Chcemy promować miasto, bo kochamy Łódź i kochamy Widzew.
W ostatnich latach o wizerunku Widzewa nikt nie myślał. Kibice narzekali na brak przychylności władz miasta, a dzisiaj widać, że tu nie o przychylność do Widzewa chodziło, a raczej o sposób rozmów z poprzednim szefem klubu.
Widzimy, że miasto chce nam pomóc i kibicuję Łodzi w rozwoju. Widać, że miasto się zmienia na lepsze, jest coraz więcej inwestorów. Liczę, że my będziemy odbudowywali Widzew, a przy tym Łódź też będzie się rozwijać.

Ile potrzeba na czwartą ligę?
Ja liczę, ile potrzeba nam na dwa lata, żebyśmy mogli myśleć o awansie do trzeciej i później walczyć o promocję do drugiej. Potrzebujemy dwa miliony złotych na najbliższe dwa lata.

Kibice Widzewa mówią, że klub został wyzwolony spod okupacji. Podoba się Panu to określenie?
Też tak uważam. Grzesiek Waranecki powiedział, że możemy podziękować panu Cackowi, że zjednoczył środowisko. Nawet nie spodziewałem się, że naszymi sympatykami są różni znaczący ludzie, którzy nam pomagają. Jesteśmy wyzwoleni, widać, że kibice powoli wracają do Widzewa. Tak jak ja - w ostatnich latach tylko dwa razy poszedłem z synem na stadion, żeby mu pokazać mecz.

W normalnej sytuacji, gdy klub upada, to kibice przeżywają tragedię. A w Widzewie jest inaczej, wszyscy cieszą się, że jest czwarta liga bez Sylwestra Cacka.
Rzeczywiście, głupio może to powiedzieć, ale naprawdę cieszymy się, że jesteśmy w czwartej lidze bez pana Cacka.

Paradoks.
Paradoks. Tylko czwarta liga, ale jednak bez niego. Na początku byliśmy na niego bardzo otwarci, ale było wiele sytuacji, które spowodowały, że nie dało się dobrze współpracować.

Widzew ma wielki potencjał kibiców, to jest dla was niezaprzeczalny atut.
Muszę powiedzieć, że w tej chwili jest bardzo fajny dialog między nami. Oni rozumieją naszą sytuację, starają się pomóc. Liczę na to, że gdy będziemy mieli nowy stadion to będą licznie przychodzić na mecze.

Łączy nas Widzew, czyli nowy klub ma już swoją stronę internetową

To może być ważny składnik budżetu w trzeciej lidze.
Pewnie, że tak. Chociaż na razie tego nie wliczamy w nasze szacunkowe wyliczenia. Kibice bardzo nam pomagają. Wielu kibiców wyjechało w ostatnich latach do pracy zagranicą. Zrobiłem konto walutowe i przychodzą wpłaty. W sumie środowisko kibiców zebrało naprawdę dużą kwotę. Mają wiele fajnych pomysłów. Ten rok w czwartej lidze musimy maksymalnie wykorzystać na to, by być godnym tego klubu i by pokazać, że będziemy dobrym operatorem stadionu. Musimy tak zbudować klub, żeby nie stanąć na dłużej w trzeciej lidze.

Bo każdy rok w trzeciej lidze to zmarnowany czas i pieniądze.
Oczywiście. Działamy długofalowo, z naszym sponsorem głównym, czyli Zakładem Ceramiki Budowlanej Owczary podpisaliśmy umowę na pięć lat.

Czyli umowę skończycie w ekstraklasie?
Mamy wpisaną do umowy opcję na ekstraklasę. Wierzymy, że nam się uda.

Co jest największą siłą odradzającego się Widzewa?
W ostatnich lat kibice czuli się upodleni, klub był upodlony. Teraz, tak jak Pan powiedział, wyzwoliliśmy się z tego i jest euforia. Ta euforia jest widoczna na każdym kroku i to jest bardzo ważne. Wielu ludzi dzięki temu nam pomaga, idą za tym jakieś finanse. Widzew ma wielu kibiców w całej Polsce, dzwonią do mnie ludzie z różnych zakątków Polski, z Garwolina, Gdyni, Chełma. Z Chełma nawet sponsorzy, którzy chcą pomóc. Portal Interia.pl robił mapę polskich kibiców i wyszło, że Widzew ma najwięcej kibiców. Ok, internetowa forma głosowania nie jest może bardzo wiarygodna, ale sądzę, że w pierwszej czwórce czy piątce jesteśmy.
Kto wymyślił trenera Witolda Obarka? Pan Syguła?
Wymyśliliśmy go wszyscy razem, bo szukaliśmy trenera, ale kilka osób z różnych powodów nam odmówiło.

Wiadomo, że pierwszy plan był inny, a trenerem miał zostać Przemysław Cecherz.
Cały czas z nim jestem w kontakcie. Po prostu nie puścili go z Porońca Poronin, bo zbudowali drogą drużynę i chcą awansować do drugiej ligi. Były rozmowy z Radosławem Mroczkowskim, z Bogdanem Jóźwiakiem, ale ostatecznie trenerem został Obarek.

I jak się Panu podoba?
Powiem szczerze, że nie znałem tego człowieka, ale jak patrzę na treningi to uważam, że w naszej obecnej sytuacji to bardzo dobry trener.

Mnie przypomina Franciszka Smudę. Tak z zachowania, charyzmy, jak i błędów językowych.
Franek miał trochę lepszych zawodników. Ale już poważnie mówiąc, to trener Obarek dobrze sobie radzi, zawodnicy chcą z nim pracować. Z kilkoma zawodnikami rozmawiałem zanim jeszcze zaczęli u nas trenować i mieli wielkie obawy, bali się Obarka, że to kiepski trener. A po tygodniu przeprosili mnie za te słowa. Szanują trenera, a on szanuje ich.

Będziecie dążyli do odzyskania herbu?
Cały czas dążymy, choć teraz sytuacja się skomplikowała. Ale na pewno nie zostawimy tego, bo to jest ważne. Ale zostawiamy to prawnikom.

Niedawno rozmawiał Pan z Sylwestrem Cackiem o grupach młodzieżowych.
Pierwsza była jak rozmowa prezesa Widzewa z prezesem Widzewa. Ale we wtorek znów rozmawialiśmy i padła bardziej realna propozycja ze strony pana Cacka. Przekazałem to zarządowi i pewnie będziemy jeszcze rozmawiali. Sądzę, że prędzej, czy później tych zawodników odzyskamy.

Pan i Pański ojciec musicie być dumni, jak widzicie, jak szybko powstaje stadion.
No i mama, bo przecież razem z tatą zaprojektowali stadion. Mosty Łódź to bardzo dobra firma, zawsze oddają inwestycje w terminie, a czasem i przed terminem.

Gdy dwa lata temu upadał ŁKS mówiono, że gdy jeden klub upadł, to drugi, w tym przypadku Widzew, pójdzie do przodu. A ja mam wrażenie, że oba te kluby się wzajemnie napędzały.
Myślę, że tak było i szkoda, że tak wyszło. Każdy próbuje się odbudować i ja życzę ŁKS jak najlepiej.

Zgodzi się Pan ze zdaniem, że derby były wielką siłą Łodzi?
Były, oczywiście, że tak. Na wielu derbach byłem. To były zawsze ciekawe mecze i chciałbym, żebyśmy jeszcze kiedyś przeżywali takie emocje.

RTS Widzew Łódź. Kadra na rundę jesienną 2015/2016 [ZDJĘCIA]

Trener Obarek kogo wskazuje jako najgroźniejszego rywala?
Trener Obarek nie widzi rywali. Ma jedną zasadę - my musimy wygrać każdy mecz. Trawa musi się palić - tak mówi. I widzę, że to chyba działa.

Za rok Widzew będzie szykował się do trzeciej ligi?
Na to liczę. Dziś jest wielki entuzjazm spowodowany odbudową klubu, a za rok może być większy, gdy będzie stadion. Kibice upierają się, że to będzie frekwencja na poziomie ekstraklasy. Oby tak było. Widzew ma wielką siłę i wierzę w to, że nawet w trzeciej lidze stadion może być pełen.

Rozmawiał Paweł Hochstim

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki