Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Gortat wpłacił 125 tys. zł na leczenie Antosia z Kuźnicy Strobińskiej

Zbigniew Rybczyński
Zbigniew Rybczyński
Wspaniały gest Marcina Gortata
Wspaniały gest Marcina Gortata Anna Kaczmarz
W spektakularny sposób zakończył charytatywną zbiórkę Marcin Gortat. Pochodzący z Łodzi utytułowany koszykarz wpłacił 125 tys. zł na leczenie Antosia z Kuźnicy Strobińskiej. Dzięki wsparciu Marcina Gortata i wielu innych osób dobrej woli Antoś przejdzie w Niemczech kosztowne operacje.

Marcin Gortat po raz kolejny udowodnił, że jest nie tylko wielkim sportowcem, ale ma również wielkie serce. Pochodzący z Łodzi 32-letni koszykarz kilkoma kliknięciami myszy zakończył zbiórkę dla Antosia z Kuźnicy Strobińskiej koło Osjakowa w powiecie wieluńskim. Wpłacił całą brakującą kwotę - 125 tys. zł. Dzięki temu chłopiec zyskał szansę na to, że kiedyś będzie chodził. Wsparcie finansowe od Gortata i wielu innych osób dobrej woli pozwoli sfinansować kosztowną operację w niemieckiej klinice.

- Marcin Gortat? Nie znam żadnego Gortata - zareagowała mama Antosia, gdy mąż zadzwonił z sensacyjną wiadomością, że sportowiec zrobił przelew na kwotę 125 tys. zł. Myślała, że się pomylił i chodzi o 125 zł. Szybko jednak okazało się, że to żadna pomyłka. Sam koszykarz zamieścił na Twitterze potwierdzenie przelewu. „Kończymy tę zabawę” - napisał. Wkrótce o Antosiu i hojnym geście Marcina Gortata dowiedziała się cała Polska.

- Dla nas do tej pory jest to ogromnym szokiem i cały czas z niedowierzaniem czytamy te wszystkie wiadomości o Antosiu. Niemożliwe stało się możliwe. To, co zrobił pan Marcin Gortat pokazuje, jak wielkie ma serce. Nie mamy słów, by mu podziękować za ten czyn. Na pewno zapamiętamy go do końca życia. To piękne, że tacy ludzie chcą pomagać i otwierają się na potrzebny innych - mówi „Dziennikowi Łódzkiemu” Marta Kostrzewa-Ogrodniczak, mama Antosia.

Marcin Gortat relaksował się akurat na Florydzie, kiedy w internecie natrafił na informację o zbiórce. Nikt nie spodziewał się, że wpłaci całą brakującą kwotę.

- Pomyślałem, że głupio będzie wysłać 10 czy 20 tys. zł. W końcu gram w najlepszej lidze świata. Wiedziałem, że mogę zmienić przebieg tej akcji jednym kliknięciem myszki i po prostu zdecydowałem się na taki ruch - powiedział skromnie zawodnik Washington Wizards w rozmowie z TVN24. Jest zaskoczony, że o jego geście stało się tak głośno. W środę zadzwonił do mamy Antosia i odebrał 40 kolejnych mejli z prośbą o pomoc...

CZYTAJ WIĘCEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

14-miesięczny Antoś cierpi na artogrypozę. Schorzenie o podłożu neurogennym dosięgło przede wszystkim jego nóżek. Nie potrafi zginać kolan. Dziecko ma też problemy ze stopami. W Poznaniu, gdzie chłopiec przeszedł pierwszy zabieg przecięcia ścięgien Achillesa, państwo Ogrodniczakowie usłyszeli od lekarzy: „Walczymy o to, żeby Antoś kiedykolwiek stał”. Zawalił im się świat. Przecież nie podjęli walki o to, żeby ich syn stał, ale żeby chodził, skakał na trampolinie, biegał i zdzierał kolana tak jak inni chłopcy...

Gdyby rodzice się poddali, Antoś niechybnie zostałby przykuty do wózka inwalidzkiego. Z uporem maniaka szukali dalej. W Niemczech dotarli do światowej klasy specjalisty w dziedzinie ortopedii dziecięcej, który jest już jednak na emeryturze i nie leczy, ale polecił im klinikę Schön w miejscowości Vogtareuth. Tamtejsi lekarze chcą sprawić, aby Antoś chodził. Ceny okazały się jednak zaporowe. Rodzice sami nigdy nie uzbieraliby zawrotnej kwoty blisko 160 tys. zł, która jest potrzebna na operacje i założenie ortez. Przełamali się, założyli na Facebooku profil „Antoś-little gentleman” i publicznie poprosili o wsparcie. Pomogło wielu ludzi dobrej woli, ale stan konta wciąż spędzał rodzicom sen z powiek.

Ostatnie, co tracą rodzice chorych dzieci, to nadzieja. 1 sierpnia - dzień przed spektakularnym zakończeniem zbiórki przez Marcina Gortata - na profilu Antosia pojawił się wpis następującej treści: „Kochani, sześć dni do końca zbiórki, a nam jeszcze dużo brakuje. Pokażmy moc internetu. Niech niemożliwe stanie się możliwym. Wiem jak wiele osób jest w potrzebie i wiem, że może proszę o zbyt wiele, ale czy ty w mojej sytuacji nie postąpiłbyś podobnie? Czy zdrowie dziecka nie jest ważniejsze od „dumy”. Chowamy ją z rodzicami głęboko i prosimy Cię o pomoc”.

Przypadek Antosia pokazuje, że internet rzeczywiście ma wielką moc. Osobom, którym chłopiec zawdzięcza przełom w opornie idącej zbiórce, wystarczył komputer z dostępem do sieci. Łącznikiem pomiędzy rodziną a utytułowanym koszykarzem okazał się dziennikarz sportowy Krzysztof Stanowski, redaktor portalu weszlo.com. Stanowski raz w miesiącu mobilizuje internautów do udzielania finansowego wsparcia osobom zmagającym się z poważnymi schorzeniami. W sierpniowej edycji akcji #DobroWraca zostało wytypowanych sześcioro podopiecznych Fundacji Siepomaga.pl, w tym Antoś z Kuźnicy Strobińskiej. W ten sposób Marcin Gortat dowiedział się o akcji charytatywnej.

- Nie mamy pojęcia, jak to się stało, że naszym małym Antosiem zainteresował się pan Krzysztof Stanowski. W tym całym „zamieszaniu” jest to największą niespodzianką dla nas - przyznaje mama Antosia, która wysłała dziennikarzowi specjalne podziękowanie.

O geście Gortata zrobiło się bardzo głośno, ale trzeba wiedzieć, że działalność charytatywna to dla niego nie pierwszyzna. Od dawna wspiera ludzi potrzebujących pomocy, czy to osobiście, czy poprzez swoją fundację MG13, która ma siedzibę w Łodzi. Głównym celem działalności fundacji jest jednak pomoc młodym ludziom w realizacji własnych marzeń sportowych. Działa również na rzecz promocji zdrowia i zdrowego trybu życia, m.in. poprzez pomoc na rzecz instytucji, takich jak szkoły, domy dziecka, ośrodki opieki i fundacje.

- To jest również moim marzeniem, żeby na koniec kariery Marcin Gortat był zapamiętany nie tylko jako sportowiec, który grał w NBA, ale również człowiek, który coś zrobił dobrego dla innych. Mając takie możliwości finansowe, organizacyjne, mając nazwisko, zadajesz sobie pytanie: co zrobiłeś, żeby pomóc tej konkretnej rodzinie? Mnie to kręci, że pomagam innym - powiedział sportowiec w jednym z wywiadów.

Dzięki gestowi Marcina Gortata przed Antosiem z Kuźnicy Strobińskiej otworzyła się wielka szansa. Dat operacji w Niemczech nie ma jeszcze wyznaczonych. Gdy tylko lekarze stwierdzą, że chłopiec jest wystarczająco silny, przystąpią do działania. - My się nigdy nie poddamy. Postawimy Antosia na nogi - deklaruje Marta Kostrzewa-Ogrodniczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki