Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Piotrowski: Nie czekamy na pierwszą gwiazdkę, ale nie z powodu Facebooka

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Piotrowski
Marcin Piotrowski Krzysztof Szymczak
Z dr. Marcinem Piotrowskim z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego rozmawia Marcin Darda

Umiemy jeszcze należycie przeżywać święta Bożego Narodzenia? Czekamy na pierwszą gwiazdkę czy zerkamy na Facebooka, czy sąsiedzi już zaczęli wieczerzę wigilijną?
Na pierwszą gwiazdkę nie czekamy, ale z innej przyczyny niż Facebook. Dziś przede wszystkim kierujemy się rozkładem rodzinnym, czyli gdzie, kto z naszej rodziny na którą godzinę może dojechać, by zdążyć. W rodzinach wielopokoleniowych często jest tak, że nie spędza się Wigilii tylko w jednym domu. Ja sam pierwszej gwiazdki czekałem może ze dwa razy w życiu, bo zazwyczaj się po prostu wędruje od jednych rodziców do drugich, od jednej cioci do drugiej. Myślę, że może nie przestrzegamy godzin, ale tradycji jednak się trzymamy.

Wie Pan, czy może ma nadzieję?
Wiem, że się trzymamy. Na rynkach wciąż widać ludzi kupujących nie tylko prezenty, ale i produkty do przygotowania wieczerzy wigilijnej i to znaczy, że ludzie tradycji przestrzegają, choć jest też tak, że wiele elementów kupuje się przez internet z dostawą do domu. Dawniej już bywało, że można było kupić usmażonego karpia i gotowe pierożki. Dziś jest tego więcej, ale w dalszym ciągu wiele rzeczy przygotowujemy sami, choć dziś maku się w maszynce już nie kręci, tylko kupuje w puszce.

A nie jest tak, że rytm rodzinny jest zastępowany przez rytm marketingowo-handlowy? Dla nowej generacji symbolem przestaje być choinka, jest nim bogato oświetlona ciężarówka Coca-Coli, a mikołaje w centrach handlowych pojawiają się zaraz po Wszystkich Świętych.
To dość typowe, bo dziś Boże Narodzenie młodszej generacji kojarzy się przede wszystkim z prezentami, i jest dla niej ważniejsze od Wielkanocy, bo wówczas prezentów i obdarowywania się nie ma. To, że ludzie zapominają o magicznym i religijnym wymiarze tych świąt nie jest nowością, bo nad upadkiem obyczajów ubolewali już jaskiniowcy. To jest zjawisko charakterystyczne dla każdej epoki. Prawie już nie śpiewamy kolęd, a szkoda. Moich uczniów i kolegów na szczęście nie zmuszałem do odśpiewania kolędy na wigilii instytutu. Mam nadzieję, że odśpiewają też w domu, podczas wigilii z rodzinami.

A jest szansa, że w jakiś naturalny sposób będziemy wracać do korzeni czy też te święta będą się powoli osuwać w stronę świata profanum?
To pytanie do Kościoła katolickiego, który winien przekonywać wiernych, że wymiar duchowy i mistyczny Bożego Narodzenia jest bardzo ważny. Jeżeli ludzie o tym zapominają, to mamy do czynienia z czystą komercją. Czasy się zmieniają, ale nie sądzę, by w tej kwestii nastąpił jakiś upadek obyczaju. W mojej rodzinie wciąż jest tradycja przekazywania sobie starych przepisów i to jest też patriotyzm. Bo patriotyzmem zawsze będzie kultywowanie rodzinnej, lokalnej tradycji świątecznej. To nie zniknie, choć pewnie będzie się zmieniać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki