Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Stańczyk: Po premierze w Paryżu jestem pewien, że obrałem właściwą drogę

Łukasz Kaczyński
Marcin Stańczyk
Marcin Stańczyk Aleksandra Chciuk / mat. prasowe
Z kompozytorem Marcinem Stańczykiem, którego utwór "SIGHS" zabrzmi 22 września podczas 57. Warszawskiej Jesieni, rozmawia Łukasz Kaczyński

Otwarciu nowego sezonu w Centrum Pompidou towarzyszyła prapremiera Pana nowej kompozycji. "Aftersounds" miały być odpowiednikiem optycznego zjawiska powidoków. Z jakim odbiorem spotkał się utwór, który jest "wspomnieniem po utworze"?
Przyjęcie było dobre. Doceniono szczególnie sposób wykorzystania elektroniki oraz stronę wizualną spektaklu. Utwór uznano za spektakularny i innowacyjny. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że IRCAM [instytut muzyczny działający w Centrum Pompidou - przyp. ŁK] i Ensemble Intercontemporain zdecydowali, że "Podźwięki" zabrzmią na ich koncercie podczas festiwalu Musica Electronica Nova we Wrocławiu w maju 2015 r. Na tę okazję przygotuję prawdopodobnie II wersję tej kompozycji. Komentarze znawców z IRCAM, którzy zajmują się elektroniką na co dzień, utwierdziły mnie w przekonaniu, że znalazłem dosyć oryginalną drogę rozwijania idei podźwięków.

Utwór jest napisany na dwóch perkusistów i elektronikę live. Co było najtrudniejszym zadaniem dla wykonawców?
O to właśnie toczyły się spory (śmiech). Perkusiści, reżyser dźwięku i technicy prześcigali się w sporach czyje zadanie było trudniejsze. To wymagający utwór dla całej ekipy. Najpierw należy pieczołowicie wykonać partyturę, w której są zapisane np. rytmy, kierunki i dynamika przesuwania rąk w przestrzeni. Następnie reżyser musi przechwycić te dźwięki z mikrofonów, a na końcu ja staram się złapać balans ich przetwarzania elektronicznego. Ponieważ dźwięki gestów wykonawców są ciche, poruszamy się na granicy efektu Larsena, czyli niekorzystnego efektu sprzężenia zwrotnego.

"Podźwiękami" nawiązał Pan do cyklu obrazów Władysława Strzemińskiego "Powidoki słońca", ale już wcześniej sięgał Pan do tego artysty. Jego unizm na polu muzyki tworzył Zygmunt Krauze, Pana profesor w Akademii Muzycznej w Łodzi. To on zaszczepił Panu zainteresowanie dla "strzemińszczyzny"?
Prof. Krauze ciągle pozostaje dla mnie inspirującą postacią. Studiując w jego klasie i śledząc jego dokonania sam także zainteresowałem się Strzemińskim. Przypadł mi do gustu cykl "Powidoki słońca". Od tego wyszedłem w stronę fenomenu fizycznego powidoków, a potem próby jego muzycznej parafrazy. Próby przekraczania granic sztuki to wynik moich własnych doświadczeń. Jeszcze kiedy byłem akordeonistą i nagrywałem się przed egzaminami na magnetofon zauważyłem, że podczas grania wydobywam ciche ekspresyjne dźwięki i wykonuję pewne gesty - spontaniczne i niekontrolowane. Kiedy zająłem się kompozycją wiedziałem, że nie można sztucznie pozbawiać wykonania tego naturalnego waloru. Można nawet go kompozycyjnie wzbogacić. Od tego czasu zacząłem dodawać wykonawcy osobny system muzyczny z partią głosu i różnych muzyczno-teatralnych gestów. Nie jest to śpiew, raczej różne westchnienia i pomruki, coś co każdy wykonawca ma w sobie, tylko czasem tłumi w mylnym przeświadczeniu, że zaburza tym czystość wykonania. Tymczasem taki nietrenowany naturalny głos, niewielkie, odpowiednio zakomponowane ruchy wykonawcy na scenie mają w sobie więcej prawdziwej ekspresji niż wyuczona na pamięć, sztuczna interpretacja.

22 września "Warszawska Jesień", a niebawem Chengdu w Chinach, Festiwal Otwarcia siedziby Narodowej Orkiestry Polskiego Radia w Katowicach - tam jeszcze w tym roku zabrzmi Pana muzyka. Czy jest szansa usłyszeć ją w Łodzi czy też powtarza się model, że łatwiej jest zaistnieć poza Łodzią?
Do tej listy trzeba dodać jeszcze październikowe prawykonanie innego utworu zatytułowanego "Aftersounds" - tym razem na gitarę solo, do którego szykuje się duński gitarzysta Mikkel Andersen w Kopenhadze. Co do Łodzi, to rzeczywiście mam tu mniej propozycji. Nie mam pojęcia dlaczego. Skupiam się na tym, co mam do zrobienia i dosyć napiętym kalendarzu do końca przyszłego roku. Ale będzie też wykonanie w Łodzi - 17 października w ramach festiwalu Musica Privata w dawnej hali Wifamy Łukasz Owczynnikow wykona "Trzy powidoki" na kontrabas, utwór od którego zaczęła się moja przygoda z ideą podźwięków.

Rozmawiał Łukasz Kaczyński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki