Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Cieślak: Sam podatek nie decyduje

Sławomir Sowa
Marek Cieślak
Marek Cieślak Jakub Pokora
Podatek od nieruchomości nie jest decydującym składnikiem kosztów przy prowadzeniu działalności gospodarczej Zdecydowanie większy wpływ mają inne czynniki. Na przykład dostępna kadra, bezpieczeństwo inwestowania, koszty funkcjonowania w mieście - mówi wiceprezydent Łodzi, Marek Cieślak, w rozmowie ze Sławomirem Sową.

Lepiej zasilać budżet miasta czy wspierać łódzką przedsiębiorczość?
A co się kryje za tym podstępnym pytaniem?

Wiele firm narzeka, że miasto stosuje maksymalną możliwą stawkę podatku od nieruchomości 22,82 złotych za metr kwadratowy. To tyle co w bogatej Warszawie. Te pieniądze zasilają budżet miasta, ale nie pomagają przedsiębiorcom.
Nie spieram się co do faktu, że to wysoki podatek, natomiast nie zgadzam się, że to podatek od nieruchomości decyduje, że ktoś prowadzi lub nie prowadzi działalności gospodarczej w Łodzi. Jak popatrzymy na koszty funkcjonowania firm w Łodzi, akurat nie jest to najwyższy z kosztów prowadzenia działalności gospodarczej w mieście. To nie jest tak, że kreujemy absurdalnie wysokie podatki i chcemy nimi obciążać przedsiębiorców. Spójrzmy, na ile ten podatek ma wpływ na decyzje dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej. Ze wszystkich analiz i ankiet, prowadzonych wśród przedsiębiorców, wynika, że nie jest to czynnik, który przesądza, że ktoś inwestuje lub nie. Zdecydowanie większy wpływ mają inne czynniki. Na przykład dostępna kadra, bezpieczeństwo inwestowania, koszty funkcjonowania w mieście. Nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, że ktoś mówi - nie inwestuję w Łodzi, bo macie za wysoki podatek od nieruchomości.

Ale taki Aleksandrów Łódzki, który sąsiaduje z przemysłowym Teofilowem, ma tę stawkę niższą - 18,50 złotych. Nie sądzi Pan, że Aleksandrów może nam odbierać inwestorów?
Miałem okazję pomagać przy tworzeniu strefy ekonomicznej w Aleksandrowie. Różnica tych paru złotych w podatku naprawdę nie decyduje o tym, czy ktoś inwestuje w Łodzi, czy w Aleksandrowie. O atrakcyjności Aleksandrowa w dużym stopniu przesądza wielkość terenów inwestycyjnych - dawne lotnisko miało 56 hektarów powierzchni i to w jednym kawałku. Taki teren łatwo uzbroić i zaproponować inwestorom. W Łodzi w rękach komunalnych takich terenów powyżej 50 hektarów nie ma. Zresztą nie patrzyłbym na Aleksandrów w kategoriach konkurencji dla Łodzi. Od co najmniej dwóch lat zachęcamy przedsiębiorców do inwestowania w całym obszarze metropolitalnym, bo podział z podatków PIT i CIT ma też znaczenie dla Łodzi. Jeśli przychodzi inwestor i nie mamy terenów, których oczekuje, to nie mówimy, że dziękujemy, tylko proponujemy sąsiadów. Zdrowy rozsądek podpowiada, że gros pracowników u tego inwestora i tak będą stanowić łodzianie. Dlatego staramy się pomagać inaczej, na przykład rozwijając komunikację z Aleksandrowem czy innymi miastami.

No dobrze, ale może wydobędę od Pana, na jakim poziomie będą te stawki podatku od nieruchomości w najbliższych latach?
Gdyby Pan zrobił ankietę wśród przedsiębiorców, jestem pewien, że podatek od nieruchomości nie jest decydującym składnikiem kosztów przy prowadzeniu działalności gospodarczej. Nawet jeśli stosujemy maksymalną stawkę, to i tak jest to wartość dość symboliczna prowadzonej aktywności. Poza tym, można skorzystać ze zwolnień podatkowych w związku z tworzeniem nowych miejsc pracy, nowymi technologiami, rozmiarem inwestycji i ich zakresem.

Podatek od nieruchomości to jedno. Z Piotrkowskiej wyprowadziła swój sklep firma Olimpia. Twierdzi, że miasto nie godziło się na obniżenie czynszu.
Nie chodzi o jedną firmę. Piotrkowska, jej charakter i pomysł na zagospodarowanie to osobny problem. Ważniejsza jest tak naprawdę silna konkurencja handlowa ze strony Manufaktury i Galerii Łódzkiej. Tego nie rozwiąże sprawa jednego czynszu.

Rozumiem, że stawka podatku od nieruchomości nie jest jakimś decydującym instrumentem, za pomocą którego miasto może wpływać na łódzkie firmy. Jakie instrumenty uważa Pan za ważniejsze?
Przede wszystkim opieka nad tymi, którzy zamierzają inwestować. Dwa lata temu podjęliśmy decyzję, aby Biuro Obsługi Inwestora wyodrębnić jako osobny wydział i był to dobry pomysł. Firma jest prowadzona przez wszystkie zawiłości administracyjne przez jednego opiekuna. Po drugie, pomagamy w znajdowaniu lokalizacji, niezależnie od tego, czy są to tereny gminy, prywatne czy naszych sąsiadów. Pomagamy także w organizacji naboru pracowników i szkoleniach. Generalnie zasadą jest traktowanie każdego inwestora indywidualnie.

Skoro mówimy o nowych inwestorach, kto jest dla Pana ważniejszy: firma, która przychodzi inwestować, czy firma, która w Łodzi działa od lat?
Nie wartościowałbym w ten sposób. Nie chodzi przecież o to, aby inwestora "uwieść" i porzucić. Dalsza praca z inwestorem wpływa na to, jak Łódź jest postrzegana. Gdyby inwestorzy, którzy funkcjonują w mieście od lat, źle się tu czuli, zapewne wyjechaliby stąd. A jest odwrotnie. Świadczą o tym chociażby takie przykłady jak ABB, które zdecydowało się na wybudowanie czwartej fabryki, czy inwestycje Siemensa, Indesitu i innych koncernów. Ich opinia o Łodzi jest równie istotna, jak pozyskanie nowego inwestora.

Rozmawiał Sławomir Sowa

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki